- Na jeden weekend czuję się tak, jakby nad całym Starym Miastem rozciągnęła się kopuła cyrkowa. Aż jestem zdziwiona, że jej tam nie ma, kiedy patrzę w niebo, żeby podziwiać linoskoczków - mówi Marlena. W Lublinie mieszka od czterech lat. - Najbardziej lubię, kiedy odwiedzają mnie na ten czas przyjaciele z innych miast, zawsze wybieram im takie punkty programu, żeby im opadła szczęka - śmieje się.
Spotykamy ją w tłumie na występie „Laugh, it’s good” klauna i mima Cesco.
- Z reguły nie lubię klaunady, bardziej jest dla mnie żenujący niż przyjemny, ale ten gość to jakiś ewenement - zachwyca się nasza rozmówczyni. - Nie ciągnie żartów dłużej niż są smaczne, żywo i bezpiecznie reaguje, nie śmieje się z ludzi, tylko razem z ludźmi. To bardzo przyjazne - komentuje.
Kiedy tłum rzednie, podchodzimy do samego Cesco. Już wiemy jak widzi go Lublin, ale jak on widzi miasto?
- To moja trzecia wizyta w Polsce - mówi mim. - Pierwszy raz byłem bardzo zestresowany, nie znałem publiki, nie wiedziałem jak i czy w ogóle będą reagować. Nie znałem języka ani kultury, to jest zawsze bardzo ograniczające. Ale okazało się, że poszło bardzo dobrze i idzie do dziś. Ludzie biorą udział w moich występach chętnie, są dobrze nastawieni. Wasze miasto - a szczególnie jego architektura - bardzo mi się spodobało, udało mi się trochę pozwiedzać.
Ten zawód-pasja rzucał nim po całym świecie - od 15 lat pracuje jako profesjonalny magik. Zaczynał swoją karierę "pod dachem", w teatrach, ale ostatnie lata spędził "na ulicy". Zapytany o największą wadę takiego stylu życia odpowiedział od razu:
- Pogoda, zdecydowanie pogoda. Jestem od niej w stu procentach zależny, jeśli zaczyna lać deszcz, to jest po zawodach - tłumaczy. - Ale wszystkie trudności wynagradza, gdy ludzie mnie zapamiętują, podchodzą do mnie nawet w innych miastach i mówią, skąd mnie znają, że poprawiłem im humor, sprawiłem, że się uśmiechnęli. Ich głowa mnie nie pamięta, ich serce mnie pamięta, nawet po latach.
Wszelkiej maści klaunady i Carnavalu w ogóle nie cierpi Robert, lubelak z dziada pradziada.
- Z klaunami mam jak z lodziarzami - nie potrafię zaakceptować ich istnienia. Jak byłem mały to się zastanawiałem - po co jest ten pan, który podaje mi lody ze skrzynki, nie mogę ich sam wyjąć? - śmieje się. - Przeszedłem się po Carnavalu raz z ciekawości, lata temu i już nie chodzę, bo wszystko zobaczyłem i co roku jest to samo. Te zdjęcia, co zrobiłem wtedy pasują i dzisiaj, nikt by się nie zorientował, że to inne. Jestem tutaj tylko z powodu Beczki Śmierci, bo na zdjęciach wyglądała efektownie, ale jeśli mnie rozczaruje to nie przyjdę tu już nigdy! I to moja ostateczna decyzja, niech mnie pani nawet nie prosi, żebym ją zmienił.
Beczką Śmierci, czyli widowiskiem "Mortel Jus de Mortel", podczas którego motocykle w zawrotnej prędkości jeżdziły po pionowej ścianie walcowatej konstrukcji zachwycony był Jarek, który na występ przyszedł z synami.
- Tak im się podobało, że aż zaniemówili, a to do nich niepodobne - śmieje się. - Dla mnie też sztos, ostra gitara, która przygrywała do warkotu motocykli, i ten zapach benzyny mocny klimat zrobiły.
- I to jest z głową zorganizowane! - dopowiada do naszej rozmowy przechodzień. - Organizatorzy powinni przemyśleć jakieś podwyższenia albo więcej miejsc takich malutkich występów, bo jak już się zejdzie dużo ludzi to się nie da nic zobaczyć, a szkoda czasu na podziwianie cudzych pleców.
- Panie, po to masz program, żeby sobie przyjść wcześniej i usiąść w pierwszym rzędzie jak ci niewygodnie - wywiązuje się dyskusja.
Carnaval, Carnaval i po Carnavalu. Jak będzie w przyszłym roku? Robert powie, że tak samo, Marlena, że inaczej - a my będziemy tam, żeby się przekonać, które z nich będzie miało rację.
Zobacz zdjęcia z soboty:
- Trwa drugi dzień Carnavalu Sztukmistrzów. Lublin głośny i kolorowy! Zdjęcia
- Carnaval Sztukmistrzów trwa. Slacklinerzy opanowali niebo nad Lublinem. Zdjęcia
- Strach, spaliny i igranie z grawitacją. Beczka Śmierci na Carnavalu Sztukmistrzów
- Spektakl lubelski do cna. Za nami "Przyjaciele Sztukmistrza 2024". Zobacz zdjęcia
- Carnaval Sztukmistrzów trwa. Niebezpiecznie zbliża się spektakularna Beczka Śmierci