Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

CBA chciałoby mieć status pokrzywdzonego

Janina Paradowska, publicystka
Status pokrzywdzonego kojarzył się nam dotychczas głównie z IPN, który szafował nim w sposób umiarkowany, uznając że na przykład nie należy się on Lechowi Wałęsie. Okazuje się jednak, że kłopot mogą z nim mieć nie tylko poszczególne osoby, ale i całe instytucje. O taki status walczy na przykład CBA i nie może go dostać, chociaż tu darczyńcą nie jest akurat wyżej wymieniony instytut, ale wymiar sprawiedliwości.

CBA chce mieć status pokrzywdzonego w tak zwanej aferze gruntowej, i to z różnych powodów. Najbardziej oczywisty, choć opinii publicznej pokazywany pod przykryciem (jak to w służbach tajnych), jest ten, że agenci chcieliby po prostu zajrzeć do akt śledztwa i zobaczyć, co też prokuratura zgromadziła. Jest to zrozumiałe. Każdy chciałby przecież wiedzieć, co jest w aktach, zwłaszcza gdy sprawa najwyraźniej zmierza do umorzenia, które oznaczać będzie ostateczny blamaż biura antykorupcyjnego. Aby przykry moment umorzenia w sprawie najbardziej prestiżowej odłożyć w czasie, w CBA przypomniano sobie nagle po latach, że szef sporo wie, może ma nawet jakieś nowe dowody i mógłby się tą wiedzą z prokuraturą podzielić, ale potrzebny jest ten status i oczywiście czas, a czasu na spotkanie z prokuratorem szef nie ma, bowiem akurat konferuje z premierem.

I tak oto wiedza tajemna może tajemną pozostać, bowiem z CBA generalnie jakąkolwiek wiedzę wydostać jest niezmiernie trudno, chyba, że akurat biuro samo zechce kogoś sfilmować, którą to czynność niewątpliwie opanowało znakomicie. Czy równie dobrze opanowało inne czynności, skontrolować trudno, bowiem jest to służba poza wszelką kontrolą.

Bez względu jednak na bieżące problemy z wiarygodnością trzeba powiedzieć jasno, że status pokrzywdzonego CBA się należy. To biuro jest krzywdzone systematycznie i przez wszystkich. Platforma twierdzi, że to służba PiS, minister Pitera chciała nawet udowadniać przekroczenia prawa i pisała raport na ten temat, Trybunał Konstytucyjny zakwestionował wiele przepisów, na podstawie których CBA działa, CBŚ nie chce oddawać swoich śledztw, a lewica chce je po prostu rozwiązać, uznając nie bez powodu, że taka klasyczna policja polityczna nie jest nam potrzebna. Siła złego na jednego. Szczęśliwie jest jeszcze premier, który podszeptów, by przynajmniej szefa odwołać, nie słucha i CBA broni. Czy w tej sytuacji można mieć jeszcze wątpliwości, że CBA status pokrzywdzonego należy się jak mało komu? Problem w tym, że nie bardzo wiadomo, kto miałby go przyznać, gdyż instytucji zdolnych ocenić skalę pokrzywdzenia po prostu nie ma. Prawdziwy pech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski