Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Centrum Handlowe E. Leclerc od 15 lat w Lublinie (ZDJĘCIA)

Witold Michalak
Centrum Handlowe E. Leclerc od 15 lat w Lublinie
Centrum Handlowe E. Leclerc od 15 lat w Lublinie Jacek Babicz
Trudno o lepszy symbol ustrojowych i gospodarczych przemian niż to, co w ostatnich kilkunastu latach działo się na terenie położonym u zbiegu ul. Zana i Bohaterów Monte Cassino. W miejscu komunistycznej fabryki powstało olbrzymie centrum handlowe, symbol kapitalizmu i konsumpcji.

W miejscu, które dzisiaj zajmują hale centrum Leclerc Zana, za czasów PRL działała tzw. fabryka domów. To w niej produkowano materiały budowlane, czyli elementy potrzebne do budownictwa z wielkiej płyty betonowej. Wraz z upadkiem PRL przyszedł kres fabryki. Miasto zostało z wielkim terenem o powierzchni prawie czterech hektarów. W 1996 r. biegli wycenili wartość tej ziemi na 1,4 mln zł. Miasto uznało, że w tym miejscu należy wybudować supermarket. Rozpoczęło się poszukiwanie inwestora.

Księżna i HIT w urzędzie

Zanim doszło do rozstrzygnięcia przetargu, wydawało się, że jego zwycięzcą będzie niemiecki HIT. Przedstawiciele spółki wydawali się pewni sukcesu. W połowie 1996 r. mieli w Polsce już dwa wielkie sklepy i budowali cztery kolejne. Lublin miał być następny.

22 maja 1996 r. Kurt Dohle, właściciel niemieckiej spółki, gościł w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. Specjalnie dla niego w sali kolumnowej regionalne firmy spożywcze zorganizowały pokaz swoich wyrobów. - Byłbym zadowolony, gdybym za rok w maju mógł otworzyć HIT w Lublinie - mówił dziennikarzom niemiecki biznesmen. Zdradzał także szczegóły dotyczące inwestycji. Budowa sklepu miała kosztować 25 mln marek, w firmie pracę miało znaleźć 400-450 osób, a na półkach byłoby miejsce na 20 tys. różnych towarów. Kurt Dohle zapewniał, że 95 proc. asortymentu stanowiłyby polskie wyroby.
W czasie wizyty w Lublinie niemieckiemu przedsiębiorcy towarzyszyła księżna Irina zu Sayn Wittgenstein z Nadrenii- -Westfalii. - Bardzo chciałabym, aby wschodnia część Polski, była postrzegana w Niemczech jako miejsce, gdzie można inwestować - opowiadała księżna i szybko dodawała co może poprawić nasz wizerunek na zachodzie. - Jeżeli panu Dohle uda się w Lublinie, będzie to ważny sygnał - zapewniała.

Dohle opowiadał też, że spotkał się z prezydentem Pawłem Bryłowskim i stwierdził, że bardzo mu się podoba proponowana przez miasto lokalizacja sklepu.

Kilka dni później o rozmowie z biznesmenem opowiedział także włodarz miasta. Paweł Bryłowski wyznał, że koncepcja budynku zaproponowana przez właściciela sieci HIT niespecjalnie przypadła mu do gustu.

Prezydent Lublina miał stwierdzić, że nie można pozwolić na budowanie bunkrów w centrum miasta i zapewniał, że HIT nie jest żadnym faworytem przetargu i może brać w nim udział jak każdy inny chętny.

Francuzi wygrywają przetarg, kupcy protestują, prezydent się waha

O tym, kto wybuduje wielki sklep na terenie LSM, miał zadecydować przetarg. 18 czerwca 1996 r. do walki o ten teren stanęło czterech chętnych. Oprócz wymienianego przez media jako faworyt HIT-a, do rywalizacji przyłączyły się dwie francuskie firmy Casino i Leclerc oraz kieleckie Echo Investment. Zwycięzca został wybrany w czasie licytacji, jaka odbyła się za zamkniętymi drzwiami. "Leclerc zaproponował we wstępnej ofercie najniższą cenę, zaś HIT (…) najwyższą" - relacjonował Kurier. To był jednak dopiero początek targów. Ostatecznie licytację wygrał Leclerc, który za wieczystą dzierżawę terenu zaoferował 22 mln zł.

Pragnący zachować anonimowość członek komisji przetargowej zdradził, że na sukces Francuzów wpływ miały nie tylko pieniądze, ale także "ciekawa architektura". Według obietnic przedstawicieli Leclerca, w Lublinie mieli oni stworzyć nie tylko hipermarket, ale także galerię butików, restaurację i kino. Budowa miała trwać zaledwie dwanaście miesięcy.

Wiadomość o wejściu francuskiego giganta od razu wywołała protesty. Handlowcy z LSM skierowali nawet do ratusza petycję przeciwko wejściu firmy. Ratusz odpowiedział im listem podpisanym przez wiceprezydenta Krzysztofa Stefaniuka, który twierdził, że rozumie obawy, ale nie sądzi, aby otwarcie hipermarketu miało doprowadzić do masowych bankructw drobnych sprzedawców. Paweł Bryłowski przekonywał natomiast, że nadal jest przeciwnikiem supermarketów... - Ale jeśli chcemy się rozwijać, to od tego nie uciekniemy. Nie można bać się dużego, w tym obcego kapitału, bo jeśli nie my skorzystamy z okazji, to skorzystają inni. Ot, chociażby sąsiednie gminy - tłumaczył prezydent w wywiadzie, jaki ukazał się w Kurierze 23 września 1996 r. Dodawał, że miasto skorzysta na wejściu Leclerca. Za pieniądze od niego będzie można m.in. przeprowadzić inwestycje drogowe. - Trzeba zdać sobie sprawę, że nie ma nic za darmo. Nie da się zachować cnoty i wziąć pieniędzy - mówi.
Nasi kupcy przyznawali, że w pojedynkę nie są w stanie konkurować z potężną firmą o stuletniej tradycji i zapowiadali, że planują utworzenie konsorcjum, jakie połączy kilkudziesięciu przedsiębiorców.

22 października 1996 r. klamka zapadła. Lublin podpisał umowę na przekazanie inwestorowi terenu. Opłata miała być przekazywana w ratach. Pierwsza wyniosła 5,473 mln zł. Reszta podzielona była już na mniejsze części. Leclerc miał płacić miastu co rok po 657 tys zł. Budowa ruszyła wiosną 1997 r.

Początkowo liczono, że hipermarket będzie działał na gwiazdkę 1997 r., później wspominano o początku 1998 r. Na 14 stycznia planowano nawet bankiet w Hadesie, ale imprezę trzeba było odwołać. Nieoficjalnie mówiono, że opóźnienie w budowie to wina poprzedniego właściciela terenu, czyli fabryki, która pozostawiła po sobie zdewastowany teren, "który krył niejedną pułapkę".

Wielkie otwarcie

25 marca 1998 r. Leclerc przy ul. Zana zaczął działać. Otwarcie hipermarketu zwabiło tłumy łowców okazji. Pierwsi chętni pojawili się przy wejściu jeszcze dzień wcześniej, przyszli około godziny 18. - Fama poszła po osiedlu, że pierwszy klient dostanie kamerę wideo - przekonywała kobieta z kolejki. Inni liczyli, że dostaną rowery albo telefony bezprzewodowe. W końcu sklep został otwarty, ale do środka wpuszczono tylko część ze stojących w kolejce. Tłum dalej napierał, więc ochroniarze, aby zapanować nad ściskającymi się ludźmi, musieli prosić o pomoc policję. Osoby, które przedarły się do środka, krążyły po markecie w poszukiwaniu okazji. Przebojem sprzedaży w pierwszym dniu handlu były francuskie bagietki wprost z leclerkowej piekarni oraz kije od szczotek. Te ostatnie kupowano, bo kosztowały raptem 75 groszy.

DAWNY LUBLIN - czytaj nasz serwis specjalny i oglądaj stare zdjęcia

Otwarcie hipermarketu nie zakończyło protestów dotyczących Leclerca. Tym razem odezwali się rodzice dzieci chodzących do pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 35. Twierdzili oni, że otwarcie sklepu spowodowało gwałtowny wzrost ruchu samochodów w tym rejonie. "Tymczasem ani władze miasta ani właściciel Leclerca nie zrobili nic, żeby zapewnić bezpieczeństwo dzieciom. Czy musi dojść do tragedii, żeby podjęto odpowiednie decyzje?" - pytali w liście do Kuriera rodzice uczniów.

Ich obawy podzielała także część radnych. Domagali się oni budowy świateł u zbiegu ul. Zana, Bohaterów Monte Cassino i Wileńskiej. Nie od razu, ale w końcu ich postulat udało się zrealizować.

Młodszy brat zadomowił się przy ul. Turystycznej

Dzisiaj Centrum Handlowe E.Leclerc Tomasza Zana to nie tylko hipermarket z 29 działami, ale także ponad 80 butików i punktów usługowych, sklep księgarsko-muzyczny "Kulturo-maniak", a także parking kryty dla 800 samochodów.
Nie jest to jedyny sklep sieci Leclerc w mieście. Młodszy brat obiektu z LSM został oddany do użytku w kwietniu 2003 r. Obiekt przy ul. Turystycznej w pierwszym dniu jego działalności odwiedziło kilkanaście tysięcy lublinian.

Drugi lubelski Leclerc powstał na działce o powierzchni 4,2 hektara. Kiedyś należała do Zakładów Drobiarskich. Inwestycja (zakup ziemi i budowa) pochłonęła ponoć ok. 15 mln zł. Oprócz samego hipermarketu w 2003 roku oddano także do użytku niewielki pasaż z butikami. W 2003 roku w tym centrum handlowym pracowało około 300 osób.

Z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć, że przeciwko otwarciu nowego hipermarketu protestowało Stowarzyszenie Handlowców i Przedsiębiorców "Rusałka", które twierdziło, że takie inwestycje uśmiercą całkowicie lokalną przedsiębiorczość.
Hipermarket E.Leclerc Turystyczna, podobnie jak obiekt znajdujący się na LSM, także się rozrastał. Obecnie obok niego funkcjonuje cały kompleks handlowy, czyli Park Handlowy Tatary. Mają tam swoje sklepy takie sieci, jak Jula, Media Expert, Praktiker, Rossmann. Na odwiedzających czeka parking z miejscami dla 500 samochodów.

Hipermarket sponsoruje

Leclerc szybko wpisał się w życie miasta. Sponsorował piłkarzy Motoru, brał udział w wielu akcjach, prowadził także własną "Pomocną dłoń". O jej finale z 2002 r. było szczególnie głośno. W czerwcu na pl. Zamkowym hipermarket zorganizował specjalny piknik, na którym wystąpiły m.in. KASA i Bajm. W czasie imprezy ówczesny prezydent Andrzej Pruszkowski miał użyć publicznie sformułowania "naszego Leclerca, najpopularniejszego sklepu w Lublinie". Czy była to reklama - dociekał później Dziennik Wschodni. Prezydent na łamach gazety zapewniał, że nie miał zamiaru reklamować sklepu, a swoją wypowiedź oparł na wynikach plebiscytu zorganizowanego przez Gazetę Wyborczą.

Wejście Leclerca do Lublina miało także wpływ na komunikację miejską. Leclerc podpisał umowę z MPK, na mocy której po mieście jeździły cztery bezpłatne linie autobusowe LE1, LE2, LE3, LE4 dowożące pasażerów do hiper-marketów przy ulicach Zanai Turystycznej. Bezpłatne autobusy kursowały do początku 2009 r.

Problemy z rozbudową

Centrum przy ul. Zana przyciągało tłumy. Trudno się dziwić, że właścicielom zamarzyła się jego rozbudowa. Inwestor dogadał się z władzami miasta. Mieli stworzyć dodatkowe skrzydło wraz z pomieszczeniami biurowymi. W zamian zobowiązali się, że postawią kino i centrum rozrywkowe.

Obietnicy nie dotrzymali przekonywali, że mieli kłopot ze znalezieniem operatora. Za karę wpłacili w 2004 r. do miejskiej kasy 1,8 mln. To i tak były niewielkie konsekwencje niedotrzymania porozumienia. Miasto miało prawo rozwiązać wcześniejszą umowę i zmusić Leclerc do wykupienia całej działki. Nie skorzystało z tej możliwości.
Sprawą umowy miasta z Leclerkiem i braku kina zainteresowała się nawet Najwyższa Izba Kontroli. W raporcie czytamy, że NIK "pozytywnie ocenia realizację procedur związaną z rozbudową Centrum Handlowego, mimo stwierdzenia uchybień niemających zasadniczego wpływu na kontrolowaną działalność".

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski