Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Centrum Lublina zbyt małe na taką liczbę aut

Kamil Krupa
Jacek Babicz
Najbardziej zatłoczonym skrzyżowaniem w Lublinie jest rondo u zbiegu al. Tysiąclecia, Solidarności i ul. Podzamcze. To wcale nie oznacza, że tam są największe korki. Zatory tworzą się na wąskich skrzyżowaniach, zwłaszcza w centrum miasta.

W ubiegłym roku Wydział Dróg i Mostów przeprowadził badania natężenia ruchu na ulicach w godzinach szczytu. Wynika z nich, że przez niektóre skrzyżowania przejeżdża w ciągu godziny nawet 7 tys. samochodów. Rekordzistą jest rondo przy zbiegu al. Unii Lubelskiej, Tysiąclecia i ul. Podzamcze. Tutaj wynik to 8,5 tys. aut między godz. 15 a 16. Tymczasem korki zdarzają się tu rzadko.

- To, jak dużo czasu kierowcy spędzają na skrzyżowaniu, zależy od geometrii wlotów i samego skrzyżowania. Jeżeli średnica ronda jest duża, są wytyczone lewo- i prawoskręty, to korków w tym miejscu nie będzie - tłumaczy Anna Adamiak, z-ca dyrektora Wydziału Dróg i Mostów. - Oczywiście, każde skrzyżowanie ma swoją przepustowość. Jeżeli nie jest w stanie przyjąć wszystkich pojazdów, to staramy się je modernizować.

Na granicy przepustowości jest na przykład skrzyżowanie ulic gen. Ducha, al. Sikorskiego i al. Solidarności. Tędy przez godzinę przejeżdża w szczycie 6182 samochody. To jedno z najbardziej obciążonych skrzyżowań.

- Jeśli mam tamtędy jechać, to wybieram trasę dookoła przez Sławinek - mówi Jarosław Dąbrowski, wiceprezes korporacji Halo Taxi. Dodaje, że najtrudniej jeździ się jednak na wąskich uliczkach. - Jeśli mam wymieniać, to musiałbym się skupić na całym centrum. Najgorzej jest m.in. przy zjeździe z 3 Maja do al. Tysiąclecia, całej Kunickiego po przebudowie, skrzyżowaniach Sowińskiego - Filaretów i na Poniatowskiego - wylicza.

Jego zdaniem, wszystko jednak polega na organizacji ruchu. - Jeśli jest dobra, to korków nie będzie - ocenia.

***

Marcin Dąbski
ratownik medyczny
Cała al. Kraśnicka jest zakorkowana niemal przez wszystkie godziny w ciągu dnia. Do tego jest tak ciasno, że nawet jazda na sygnale nic nie daje. Regularnie zakorkowana jest też cała ul. Głęboka aż do Filaretów. Nawet jeśli nie ma wielkiego natężenia ruchu. Problemem jest tu głównie wąskie gardło przy ul. Sowińskiego. A do tego wszystkiego dochodzi tragiczna synchronizacja świateł. Zauważyłem też, że kiedy sygnalizacja jest uszkodzona, to niemal od razu znikają problemy z korkami.

Józef Kowalczyk
taksówkarz
Najbardziej zakorkowana jest ul. Filaretów. W dalszej kolejności mogę wymienić ulice Narutowicza, Nadbystrzycką, Sikorskiego i Wileńską. W niektórych miejscach trzeba odczekać nawet 10 zmian świateł, by jechać dalej. Najgorsze jest to, że z reguły nie opłaca się szukać objazdów, bo można wjechać w małą uliczkę, z której nie wyjedziemy wcale. Myślę, że jest to związane z dużym natężeniem ruchu. W wakacje jeździło się pięknie, a teraz tworzy się korek na korku.

Mariusz Hoduń
kierowca MPK Lublin
Z moich obserwacji wynika, że korki na lubelskich ulicach zależą od konkretnej godziny. Najgorzej jest popołudniami. Szczyt zaczyna się od godz. 15 i trwa do 18. Ale bywa też, że robi się ciasno w innych godzinach. Na przykład często jeżdżę przez ul. Nadbystrzycką i zauważyłem, że w tym miejscu korki pojawiają się bardzo często około godziny 19 wieczorem. W poniedziałek ciężko jeździło mi się przez ul. Zana i na rondzie Kamińskiego. Poza tym uważam, że było znośnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski