Pewnie dlatego nie rozumiem, po co lubelscy radni zamiast zająć się np. głupimi słupkami w środku chodnika, tak dużo czasu i energii poświęcają na tropienie "skandalizujących" treści w miejskich instytucjach kulturalnych. Głosów im pewnie nie przybędzie. Z drugiej strony, nie pojmuję, po co finansowani przez miasto artyści tworzą kontrowersyjne grafiki, wojują z radnymi prowokującymi felietonami i grzmią w tubę cenzury. Zresztą, dobra sztuka, jak mi się wydaje, powinna sama"się sprzedać" i nie potrzebuje miejskich pieniędzy. Nawet penisopodobna.
Obie strony się ideologicznie okopały, a w Polskę idzie, że się w Lublinie - za przeproszeniem - zajmujemy cenzurą i "penisami".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?