Upolitycznione i nadmuchane do granic absurdu referendum w Warszawie jest porażką wszystkich. Wygranych nie ma. Wcale nie wygrali warszawiacy, jak usiłują nam wmówić główni i drugoplanowi aktorzy. Ludzie zostali wpakowani w iście kafkowską sytuację, w której "za" głosowało się kartką, a "przeciw" nogami. Po referendum do nieśmiertelnego bon motu Lecha Wałęsy: "Nie chcę, ale muszę" należy dołożyć drugi: "Chcę, ale nie mogę".
W ostatnich tygodniach atmosfera w mediach została tak podkręcona, jakby decydowała się nasza przyszłość na kilka następnych lat, a może i dziesięcioleci. Nikt nie przejmował się takimi głupstwami jak Dzień Papieski, paraliż administracji w USA, kolejna tragedia na Morzu Śródziemnym. Nikt się nie przejmował meczem o wszystko z Ukrainą, ani - w poreferendalnej gorączce - meczem o honor z Anglią.
Nikogo nie obchodziła przyszłość trenera Fornalika, a jeśli już, to w kontekście prof. Glińskiego, któremu złośliwcy natychmiast wyznaczyli kolejną misję, tym razem na "odcinku futbolu". W referendalną niedzielę nawet księża mogli nieco odetchnąć i nie drżeć, co za chwilę palnie jakiś biskup. Cała Polska żyła jednym wydarzeniem - bojem o Warszawę.
Telewizje zorganizowały wieczory wyborcze z takim rozmachem, jakby wybierano prezydenta Polski albo odbywały się wybory parlamentarne. Wykresy i tabelki, niezliczeni politycy, dziennikarze, profesorowie, analitycy i spin doktorzy rozbierali na czynniki pierwsze to wiekopomne wydarzenie. I jak zwykle z góry można było przewidzieć, co kto powie. Niestety, nie znalazł się rozsądny, który by powiedział: "Polacy, nic się nie stało". No bo co takiego się stało? Oprócz tego, że utopiono trochę publicznych pieniędzy - ale do tego chyba zdążyliśmy się już przyzwyczaić.
A skoro już przywołałem Lecha Wałęsę, to może coś o filmie. Byłem, widziałem. Oscara nie będzie - nie ma co się łudzić. Ale film jest świetny i będzie oglądany - i to nie tylko przez wycieczki szkolne. Ja oglądałem przy pełnej sali w kinie "Bajka". Dobrze sobie czasem przypomnieć, albo - w przypadku młodych - w ogóle się dowiedzieć, jak to wtedy wyglądało. A najkrótszą i najlepszą recenzję znalazłem na Facebooku, gdzie pewna dziewczyna napisała: "Żałuję, że urodziłam się dopiero w 1986 roku". Lepszej rekomendacji filmowi nie potrzeba.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?