Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężka praca

dr Mariusz Świetlicki
Gdy tylko tu przyjeżdżam, to przypomina mi się stary dowcip o profesorze politologii, który na egzaminie zadaje bardzo proste pytania zdającej studentce. Na żadne jednak nie uzyskuje odpowiedzi. W końcu pyta nawet o to, kto obecnie jest w Polsce premierem, a kto prezydentem - dalej studentka mówi, że nie wie. Zdesperowany profesor pyta ją w końcu: ”Skąd się Pani tutaj wzięła?”. "Z Bieszczad” - pada odpowiedź. Zmęczony tym wszystkim profesor, patrząc przez okno na pędzące miasto, myśli w duchu: „a może rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady?...”

Tu rzeczywiście czas wydaje się, że płynie inaczej, a problemy naszego świata są gdzieś daleko. Zimą to wrażenie jest jeszcze zwielokrotnione. Niewielu turystów, zaśnieżone drogi, po których prawie nikt nie jeździ, a białe góry wyglądają obłędnie. Gdy wczoraj wchodziłem od Wołosatego na Tarnicę, to czułem się niemal jak pierwszy zdobywca. Padający śnieg odstraszył nawet tych nielicznych, którzy wędrują po bieszczadzkich szlakach zimą, a do tego przykrył stare ślady. W połowie drogi chmury się rozwiały i wyszło słońce przepięknie rozświetlając nie tylko wierzchołek Tarnicy, ale cały Szeroki Wierch. Wszystko skąpane w bieli i ciszy. Taka pogoda trwała tylko chwilę. Na szczyt wchodziłem już we mgle. Mimo to, czułem się szczęśliwy i gdyby ktoś zapytał mnie o nazwisko premiera, to chyba długo bym się zastanawiał.

Mam jednak świadomość, że to wszystko jest na chwilę. Mogę cieszyć się górami, zdobywaniem szczytów, górskimi wędrówkami, gdy przyjeżdżam tu na kilka dni w roku. Aby odpocząć, aby oderwać się od codziennych spraw, aby nabrać psychicznych sił do innych zająć. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja ludzi, którzy mieszkają tu na stałe i również muszą myśleć o utrzymaniu swojej rodziny, o przyszłości, o codzienności. Zwały śniegu do odgarnięcia, trudno przejezdne drogi, turyści, którzy albo pojawiają się tłumnie w sezonie, albo jest ich garstka poza sezonem. Generalnie ciężka praca.

Wiele osób pracujących w korporacjach, w firmach, gdzie jest duża presja na wynik, na czas, na efektywność, czujących stres i zmęczenie, marzy o spokojnym domku gdzieś daleko w górach. Chciałoby się pozbyć presji, zaznać ciszy i wypoczynku. Góry faktycznie to oferują, ale wtedy gdy przyjeżdżamy tu na chwilę, albo gdy rzeczywiście jesteśmy pewni, że chcemy nasze życie zmienić. Tylko proszę pamiętać, że to nowe życie nie będzie pozbawiane trosk i wcale nie będzie łatwiejsze.

A przy okazji pragnę serdecznie podziękować pani Agnieszce, która prowadzi znakomity pensjonat w Przysłupie, do którego zawsze bardzo chętnie wracam. Kilkanaście lat temu postanowiła z całą rodziną zamienić Warszawę na góry i swoją ciężką pracą stara się zapewnić, takim turystom jak ja, możliwość wypoczynku i wytchnienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski