Co drugi 6-latek z Lublina nie pójdzie do szkoły

1 września do szkół mają obowiązkowo pójść wszystkie polskie 6-latki. W Lublinie dotyczy to ponad 3,7 tys. dzieci. Jednak już teraz wiadomo, że część maluchów zostanie w przedszkolach.

Rodzice, którzy obawiają się, że ich dziecko nie jest jeszcze gotowe, by pójść do szkoły, mogą zadbać o odpowiednie odroczenie w poradniach psychologiczno-pedagogicznych.

Monika Michałowska, mama 6-letniej Marysi, swoją córkę posyła w tym roku do szkoły. - Czułam, że w przedszkolu Mania będzie się nudzić. Zawsze była ze starszymi dziećmi i dobrze sobie radziła - mówi pani Monika.

Ale wielu rodziców staje na głowie, by dziecko nie po-szło do szkoły. Według danych z końca czerwca, odroczenie obowiązku szkolnego ma już 922 dzieci. Decyzja, co do kolejnych 400, nie jest jeszcze znana. - Daliśmy poradniom czas do środy na przedstawienie nam pełnych danych - informuje Ewa Dumkiewicz-Spraw-ka, dyrektor miejskiego wydziału oświaty.

Według szacunków ratusza, do szkoły może nie pójść nawet 44 proc. sześciolatków. To obok Kielc najwyższy taki wynik w kraju. - Te dane mogą się jeszcze delikatnie zmienić - zaznacza Dumkiewicz-Sprawka.

Dr hab. Jolanta Andrzejewska z Zakładu Pedagogiki Przedszkolnej UMCS tłumaczy, że tak duży odsetek odroczonych dzieci to wynik wychowania.

- W polskich rodzinach jest mało dzieci. Dlatego rodzice dbają o nie często aż do przesady. Dziś zdziwienie budzi dziecko, które samo sobie robi kanapki albo samo przechodzące przez ulicę. Dzieci przestały być samodzielne, chociaż w wieku sześciu lat powinny być - mówi pani doktor i dodaje: - Właśnie zbieramy żniwo nadmiernie opiekuńczych rodziców.
Tymczasem wśród rodziców 6-latków panuje przekonanie, że w zależności od poradni psychologiczno-pedagogicznej, to samo dziecko może zostać odroczone lub nie. Rodzice przekazują sobie informacje, gdzie w Lublinie zbadać dziecko, żeby "oblało" testy i nie poszło do szkoły.

Tak zrobiła mama Marcina.
- Nie chcę, żeby poszedł do szkoły. Jeszcze się do tego nie nadaje. Popytałam znajomych i poszliśmy do poradni, w której bez trudu zdobyłam odroczenie dla syna - mówi, ale adresu poradni nie chce podać.

- W Lublinie jest siedem poradni. Każda z nich jest trochę autonomiczna. Działają na podstawie jednej ustawy, ale zestawy testów każda z poradni dobiera sobie sama. Może się zdarzyć, że w jednej poradni dziecko testów nie przejdzie, a w innej tak - ujawnia nam jeden z psychologów, pracujących w poradni w Lublinie.

Dr hab. Jolanta Andrzejewska z UMCS uważa, że ten proceder jest mało prawdopodobny. - Testy to wystandaryzowane narzędzia. Jedno narzędzie diagnostyczne kładzie większy nacisk np. na umiejętności poznawcze, które dziecko naturalnie ma duże - tłumaczy naukowiec. - Inne narzędzie kładzie nacisk na umiejętności społeczne i to badanie nie musi wypaść tak pomyślnie. Jednak dziecko ocenia się całościowo, na postawie wielu czynników, których wynik się sumuje.

Tymczasem na stronie akcji Ratujmy Maluchy, która jest przeciwko obowiązkowym 6-latkom w szkołach, można znaleźć poradnik, jak odroczyć dzieci. "(…) nie składać wniosku z taką "niepewną" opinią, tylko udać się do innej poradni z prośbą o zbadanie gotowości szkolnej - być może inni specjaliści określą (...) konieczność odroczenia" - czytamy.