Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co o Lubelszczyźnie myślą mieszkańcy Australii, Anglii i Irlandii?

Paweł Franczak
Grupa turystów spędziła u nas tydzień. Wkrótce mają pojawić się tu kolejni
Grupa turystów spędziła u nas tydzień. Wkrótce mają pojawić się tu kolejni Jacek Babicz
Lubelskie biuro turystyczne "Watra Travel" i mieszczące się w Londynie biuro "Walk Poland" postanowiły wspólnie zachęcać mieszkańców Wysp Brytyjskich, by przyjeżdżali na Lubelszczyznę na piesze wycieczki. W tym celu zaprosiły do nas pierwszą "testową" grupę turystów, wśród których znaleźli się mieszkańcy Anglii, Irlandii, a nawet Australii. Owocem wizyty będzie reklama naszego regionu rozsyłana pocztą pantoflową oraz australijska powieść historyczna z Lublinem w tle.

Nie będzie chyba dla nas żadnym zaskoczeniem, że dla Australijczyków i Brytyjczyków nasz region to zupełna egzotyka. - Nikt z naszych znajomych nie wiedział nic o Lublinie, większość nie była nawet pewna, gdzie się znajduje - stwierdziła jedna z turystek, Eilish Stone z Irlandii. Reakcje przybyszy mogą nas jednak nieco zaskoczyć. I to zaskoczyć pozytywnie.

- Nie miałam pojęcia o bogactwie waszej kultury, o tym, jak wspaniała jest tu architektura - mówi Moyra Harbor. - No i historia tego regionu. Naprawdę, od razu po przyjeździe do domu mam zamiar zacząć czytać jak najwięcej o historii Lubelszczyzny.

Nasi rozmówcy są już na emeryturach, wcześniej wszyscy zajmowali się nauczaniem. Są też członkami grup wycieczkowych. I obiecują, że po tym, co tutaj widzieli przekażą dobre słowo o Lubelszczyźnie wszystkim znajomym. Wszyscy też chętnie do nas wrócą, bo nasz region okazał się dla obcokrajowców niezwykle atrakcyjny. I inny niż się spodziewali.

- Jak wiadomo, w Australii mamy ogromne przestrzenie i mamy tendencję, by myśleć o Europie jak o strasznie zatłoczonym miejscu - tłumaczy John Stephenson. - Wydawało mi się, że w Polsce wszędzie będę widział ludzi. Tymczasem wędrując po Roztoczu byłem zaskoczony ogromnymi przestrzeniami, dzikością tego miejsca, jego odludnością. Przez całą wycieczkę spotkaliśmy na trasie ledwie kilka osób.

John dodaje, że Lublin go zachwycił. Mówi, że miasto wydaje się "liveable" - wprost idealne do mieszkania przez wzgląd na jego układ i rozmiary. Zrobiło na nim tak dobre wrażenie, że znajdzie się w książce, nad którą pracuje.

- Będzie to powieść historyczna, której akcja będzie działa się we wschodniej Europie. I tak sobie myślę, że któryś bohater w pewnym momencie powinien powiedzieć : "Hej, myślę, że trzeba jechać do Lublina" - śmieje się John.

Żeby nie było tak różowo, zapytaliśmy o mniej miłe doświadczenia. I tak, znalazły się takie.
- Podobało mi się wszystko, oprócz jednej rzeczy: już wiem, że nie przepadam za kaszą gryczaną - stwierdziła Jo Keeling.


TYLKO W KURIERZE:


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski