Jestem nawet w stanie zaakceptować popieranie tzw. "swojaków" na różnego rodzaju lukratywne posady. Jednak chciałbym, żeby poza znajomością z królikiem byli oni merytorycznie przygotowani do pełnienia powierzanych im obowiązków. Pragnąłbym również, aby koledzy ze wszystkich komisji konkursowych nie uwłaczali inteligencji przeciętnego obywatela - o pretendentach na prominentne stanowisko nie wspominając - egzaminując kandydatów ze znajomości różnic między kotletem mielonym a schabowym. Czy bowiem najważniejszym z przymiotów członka rady nadzorczej powinna być znajomość rozgłośni radiowych sprzed dziesiątek lat? Wszak członek rady nadzorczej radia to w żadnym wypadku nie radiowiec. Inaczej można by go było jeszcze zapytać, czy w pewnej piosence pewnego zespołu pada fraza "w kinie w Dęblinie", czy "w kinie na Felinie"?
To ciekawe, że na studiach za lanie wody i gadanie głupot wylatuje się z egzaminu w tempie szybszym niż powiedzenie "do widzenia", a podczas konkursu na członka rady nadzorczej staje się to wyrazem kompetencji kandydata. I tak, w poczet kompetencji predestynujących do zasiadania w radzie nadzorczej radia można zaliczyć codzienne słuchanie tejże rozgłośni. Zaletą może też być fakt, że do startu w konkursie namówili kogoś koledzy. Nie pytam jacy.
Życząc nowej radzie nadzorczej pewnego lubelskiego radia wielu nowych, ciekawych doznań dedykuję jej jednocześnie pointę skeczu KMN "Rozmowa z ministrem": "Co to się u Ciebie w ogóle w tym radio dzieje? A skąd ja mam wiedzieć takie rzeczy? Co to ja się sam tym dyrektorem zrobiłem? Wyście mnie zrobili!".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?