W ostatnim czasie przypadki zakażeń odnotowano w pięciu zespołach. - Uczulamy chłopaków na wyjścia i obecność w skupiskach ludzi. Zawodnicy są zdyscyplinowani, ale w tym temacie nie ma tak naprawdę mądrego - mówi Arkadiusz Pelczar, prezes Startu Lublin. - Halę bardzo dobrze logistycznie rozplanował MOSiR. Są dezynfekcje i przerwy między treningami poszczególnych drużyn. Zespoły nie mają ze sobą kontaktu. Jedną stroną schodzą z boiska, inną wchodzą. Wszystkie rzeczy ograniczamy do minimum, ale całkowicie wyeliminować zagrożenia nie uda się.
Za miesiąc Lublin będzie po raz drugi gospodarzem turnieju finałowego Suzuki Pucharu Polski. Przed rokiem mecze w hali Globus odbywały się bez udziału publiczności. W tym sprzedaż biletów także jeszcze się nie rozpoczęła. - Chcielibyśmy bardzo grać z kibicami, ale czekamy na komunikaty sanitarne. Na szczęście nie ma na razie przesłanek, żeby coś się miało zmienić i wierzę, że zagramy turniej z fanami na trybunach. Na pewno widowisko sportowe dużo zyskuje, jak są kibice - podkreśla Pelczar.
Władze ligi ponownie powierzyły lubelskiemu klubowi prawo organizacji turnieju Pucharu Polski, ponieważ przed rokiem gospodarze zebrali pozytywne opinie. - To dla nas kolejne doświadczenie. Przyjmiemy siedem drużyn, a cała logistyka, poprzez zakwaterowanie i organizację treningów, jest bardzo dużym przedsięwzięciem - przyznaje prezes Startu.
Lubelska drużyna w ćwierćfinale PP zagra z triumfatorem sprzed roku, Zastalem Zielona Góra. Wcześniej jednak zmierzy się z tym rywalem o punkty w lidze. Spotkanie 20 stycznia w Zielonej Górze rozegrane zostanie awansem. W tym terminie oba zespoły miałyby wolny weekend, ponieważ u ich rywali stwierdzono pozytywne wyniki testów na koronawirusa.
- Jest teraz dużo pracy z przekładaniem meczów i dostosowywaniem kalendarza tak, żeby udało się grać bez dłuższych przerw, które są niekorzystne dla zespołu - tłumaczy prezes Startu.
Korygowanie terminarza w czasach pandemii, to nie jedyne zadanie, z którym mierzy się obecnie lubelski klub. Sztab szkoleniowy szuka zmiennika dla Tweety’ego Cartera, który chce, jak najszybciej wrócić do domu w Stanach Zjednoczonych.
- Carter zgłosił nam problemy rodzinne. Jako klub chcemy mu w tym pomóc, ale chcemy także rozstać się na rozsądnych zasadach biznesowych. Nie może być tak, że zawodnik nagle przychodzi i mówi, że musi odejść. Rozumiemy jego sytuację, ale jest też reszta drużyny i ludzie, którzy pracują, żeby cała organizacja funkcjonowała. Trenerzy szukają nowego zawodnika i jeżeli takiego znajdziemy, dopiero wtedy Carter dostanie zgodę na wyjazd - podkreśla Arkadiusz Pelczar.
Do tego czasu Amerykanin normalnie uczestniczy w treningach i przygotowuje się z drużyną do następnego meczu. Klub natomiast rozmawia m.in. z rozgrywającymi, którzy grali w Starcie w przeszłości - Jamesem Washingtonem i Dustinem Ware’m. Pozyskanie zawodnika grającego już wcześniej w polskiej lidze, pozwoliłoby zaoszczędzić pieniądze za licencję dla gracza zagranicznego.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?