Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Cwaniak nad cwaniaki". Oszust sprzedał część Podzamcza w Lublinie. Po okazyjnej cenie

Krzysztof Załuski
Piotr O. spod Biłgoraja, który kilkanaście lat temu zasłynął tym, że oszukał słynnego brazylijskiego piłkarza Romario, a nawet wyłudził pieniądze siedząc już za kratkami, miał „godnego” poprzednika. W 1957 r. Józef Niewiarowski, o którym rozpisywała się ówczesna prasa miał na swoim koncie podobne machlojki. Nie brakowało mu też inwencji. Nie każdy wpadłby na pomysł, żeby oferować do sprzedaży chociażby część lubelskiego Starego Miasta. On na ten pomysł nie tylko wpadł, ale i go zrealizował.
„Cwaniak nad cwaniaki

O Niewiarowskim zrobiło się głośno dzięki dziennikarzom Kuriera Lubelskiego. To oni pierwsi zajęli się sprawą, kiedy do redakcji zgłosił się jeden z poszkodowanych. Był to Tadeusz S. Nikt wówczas nie przypuszczał, że jest to tylko wierzchołek góry lodowej.

Poszkodowany mężczyzna od dłuższego czasu starał się o większe mieszkanie w Lublinie. Mieszkał w niewielkiej klitce przy ul. św. Ducha - bez dostępu dziennego światła. Przydział nowego lokum w 1957 r. wymagał nie lada znajomości. W tamtym czasie brakowało w mieście nie tylko mieszkań - zwłaszcza, że od końca wojny minęło zaledwie kilkanaście lat.

Tadeusz S. dowiedział się jednak od swoich znajomych, że jest w mieście człowiek, który za odpowiednią zapłatą jest w stanie wiele załatwić. Padło nawet nazwisko: Niewiarowski. Chodziły słuchy, że za pomoc nie bierze zbyt wygórowanych stawek. Tadeusz S. umówił się na spotkanie ze swoim „dobroczyńcą”. Usłyszał dobre wieści - „się załatwi”, mieszkanie dostanie, ale najpierw musi ponieść pewne koszty.

„Cwaniak nad cwaniaki
Archiwum Kuriera

Człowiek, który może wiele załatwić

Niedoszła ofiara nie należała do ludzi majętnych, dlatego Tadeusz S. sprzedał najpierw swój świąteczny garnitur, a potem zegarek. W tamtych latach otrzymał za to dość pokaźną kwotę. Mijały kolejne dni, tygodnie, a tymczasem Niewiarowski domagał się kolejnych wpłat. Te pieniądze miały być rzekomo przeznaczone dla urzędników, od których zależało przydzielenie mieszkania. Oszust, jak się wkrótce okazało, wyciągnął od niego prawie 4 tys. zł (średnia pensja wynosiła wówczas ok. 1200 zł), a mieszkanie miało być sfinalizowane w ciągu kilku dni. Minęły jednak kolejne miesiące, aż w końcu Tadeusz S. zdecydował się opisać swoją historię (nie ukrywał swojej roli w kwestii łapówek) i skierował pismo do sądu. Przyszedł również do redakcji „Kuriera”. Kiedy sąd wyznaczył termin rozprawy, Niewiarowski wysłał pismo do sądu z zaświadczeniem o chorobie.

Tymczasem dziennikarze Kuriera, którzy wiedzieli, jak wygląda oszust, spotkali go podczas „choroby” w jednej z lubelskiej restauracji.

„Cwaniak nad cwaniaki
Archiwum Kuriera

Przysiedli się do stolika. Było to niby przypadkowe spotkanie. Niewiarowski przedstawił im się jako inżynier pracujący w ministerstwie. Dał też do zrozumienia, że może wiele załatwić.

Następnego dnia dziennikarze opisali spotkanie z oszustem na pierwszej stronie gazety. Odzew czytelników przeszedł ich najśmielsze oczekiwania. Drzwi do redakcji nie zamykały się. Okazało się, że opisany w artykule oszust dał się we znaki wielu poszkodowanym.

Do „Kuriera” zgłaszały się osoby, który twierdziły, że Niewiarowski jest zastępcą szefa UB, pełnomocnikiem rządu, oficerem milicji, przedsiębiorcą. Tak się przynajmniej im przedstawiał. Za każdym razem brał pieniądze za pomoc w załatwieniu sprawy. Oczywiście nigdy nic nie załatwił, a poszkodowani bali się zgłosić to na milicję, zwłaszcza że były to często nie zawsze legalne interesy. Tak było już w 1955 r. kiedy oszust podając się za majora MO obiecał pomoc w uwolnieniu z aresztu jednej z mieszkanek Zemborzyc. Kiedy spotkał się z rodziną zatrzymanej, chwalił się znajomościami wśród funkcjonariuszy UB i prokuratury. Za pomoc w uwolnieniu zażądał 10 tys. zł. Udało mu się jedynie wziąć zaliczkę - 2 tys. zł. O żadnym uwolnieniu oczywiście nie było mowy.

Siewniki dla chętnych

Jego najbardziej spektakularne oszustwo miało miejsce podczas dużej wystawy rolniczej, która odbywała się przed lubelskim Zamkiem.

Prezentowano na niej wiele nowoczesnych maszyn i urządzeń rolniczych, a wystawa ściągnęła tłumy zwiedzających rolników z całej Polski. Niewiarowski wyczuł interes. Ubrał się elegancko, wypastował buty, z teczką pod ręką przechadzał się pewnym krokiem między maszynami. Wyglądał na ważnego urzędnika. I o to mu chodziło. Widząc zainteresowanych wystawą, podchodził do nich, przedstawiał się jako przedstawiciel ministerstwa i w trakcie rozmowy odciągał swoja przyszłą ofiarę na bok i szeptem zdradzał, że po zakończeniu wystawy będą te maszyny sprzedawać chętnym, bo nie opłaca się ich z powrotem zabierać. I on, jako odpowiedzialny za wystawę, jest skłonny - za dużo niższą cenę od „sklepowej” - odstąpić niektóre maszyny.

„Cwaniak nad cwaniaki
Archiwum Kuriera

Na brak chętnych - jak nietrudno się domyślić - nie narzekał, zwłaszcza że ceny były bardzo atrakcyjne. Udało mu się w ten sposób „sprzedać” m.in. kilka siewników, za które dostał ok. 7 tys. zł. Był na tyle „wspaniałomyślny”, że w tej cenie gwarantował również transport maszyn na miejsce. Transakcje, które nigdy nie doszły do skutku opijano na miejscu. Dopiero po kilku dniach rolnicy zorientowali się, że padli ofiarą wyjątkowo bezczelnego oszusta.

„Kurier” przez kolejne dni odsłaniał coraz to nowe kulisy dziennikarskiego śledztwa przeciwko Niewiarowskiemu. Dziennikarze ujawnili, że wśród poszkodowanych są nie tylko ci, którym oszust obiecywał zwolnienie z wojska.

Podzamcze po okazyjnej cenie

Do redakcji zgłosili się dwaj rolnicy spod Lublina, którym sprytny kanciarz sprzedał część Podzamcza. Oczywiście po okazyjnej cenie…

Gazeta, po kolejnym artykule o Niewiarowskim opublikowała jego zdjęcie, ostrzegając przed nim potencjalne ofiary. Wszyscy liczyli, że po takim szumie medialnym Niewiarowski szybko znajdzie się za kratkami. Tymczasem milicja przez kolejne dni tłumaczyła się, że jego poszukiwania przedłużają się, bo oszust nie nocuje w domu. „Kurier” nie zostawił na milicji suchej nitki, twierdząc że Niewiarowskiego codzienne można było spotkać w lubelskiej restauracji, gdzie chwalił się, że gazeta i milicja mogą mu niewiele zrobić. Wreszcie po kolejnych dniach gazeta triumfalnie ogłosiła, że milicja zatrzymała oszusta.

W chwili zatrzymania Niewiarowski miał podbite oko. Dziennikarze sugerowali, że wcześniej odnalazł go jeden z poszkodowanych i sam wymierzył mu sprawiedliwość.

Na jego procesie, który ruszył we wrześniu 1957 r. zeznawało kilkudziesięciu poszkodowanych. On sam złożył skargę na areszt do Ministerstwa Sprawiedliwości i…prymasa Polski. Dlaczego do prymasa? Niewiarowski swego czasu „pomagał” jednemu z proboszczów w załatwianiu materiałów budowlanych.

Ostatecznie, po kilku dniach procesu, oszust usłyszał wyrok - 8 lat więzienia.

Czytaj nasz cykl „Kroniki Kryminale 1957-2020"

Śmigłowiec MI-2, identyczny jak ten, który 23 sierpnia 1992 roku rozbił się w Sporniaku. Tamta maszyna została wyprodukowana cztery lata wcześniej w WSK Świdnik, była w bardzo dobrym stanie technicznym. Od kilku miesięcy MI-2 posiadał koncesję na świadczenie usług lotniczych i zarabiał na lotach wycieczkowych

Największa katastrofa lotnicza na Lubelszczyźnie. Sześć pogr...

Miasteczko uniwersyteckie.  Wieczorem 22 stycznia 1991 r. Jolanta T. wyszła z akademika i słuch o niej zaginął. Jej ciało znaleziono kilka dni później na terenie dawnej strzelnicy wojskowej, która znajdowała sie kilkaset metrów od tego miejsca

Makabryczne zabójstwo studentki w Lublinie. Zabójca odgryzł ...

Makabryczna zbrodnia poruszyła Lublin. Poćwiartowali kolegę,...

Masakra w kamienicy przy 3 Maja. Zatłukł rodziców młotkiem, ...

- Pomimo kradzieży nie jesteśmy pozbawieni relikwii. W trzech relikwiarzach przechowywanych w świątyni znajdują się małe fragmenty Krzyża Świętego. Dwa to drzazgi, które odpadły od dużego fragmentu podczas czyszczenia. Trzecia trafiła do nas z Holandii. Została nam przekazana na wieść o kradzieży - wyjaśnia przeor lubelskich dominikanów.

„Świętokradztwo!”, „Pięćdziesiąt milionów nagrody”. Cała Pol...

Czerniejów dziś, grób dzieci

Dzieciobójstwo w Czerniejowie. Od makabrycznego odkrycia min...

Ta tragedia nadal budzi emocje. Trzynaścioro dzieci utonęło ...

W swoich czasie „Ciolo” uchodził za jednego z najgroźniejszych polskich przestępców. Za kilka zabójstw i brutalny napad na dom w Markach w 1993 r. został skazany na wieloletnie więzienie

Lata 90. Lublin jak Chicago. Haracze, strzelaniny, bomby - g...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski