Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Czas kobiety” w Teatrze Starym: Kobieta w przestrzeni pięciowymiarowej [RECENZJA]

Andrzej Z. Kowalczyk
W przypadku tego spektaklu ma się pewność, że za każdym razem będzie inny
W przypadku tego spektaklu ma się pewność, że za każdym razem będzie inny materiał Teatru Starego
Sobotnia premiera „Czasu kobiety” w Starym zaskoczyła. Nie tylko zderzeniem osobowości.

O spektaklach realizowanych przez Leszka Mądzika - niezależnie od tego, czy na Scenie Plastycznej KUL, czy też w innych teatrach - zawsze można z pełnym przekonaniem mówić, że są niezwykłe. Jednak o jego najnowszej realizacji „Czas kobiety” w Teatrze Starym wypada rzec, iż jest niezwykła szczególnie.

Niecodzienna była już geneza tego spektaklu. Występująca w nim Anna Maria Jopek opowiadała, że trzy lata temu jadąc samochodem w Portugalii, żaliła się swojej menedżerce, iż estrada, cała jej sztywna formuła, strasznie ją zmęczyła, i że znalazła się pod ścianą. Powiedziała, że trzeba jej mistrza, mistyka, kogoś, kto by ją oświecił, natchnął.

Pomyślała wtedy o świetle i przestrzeni, o tym, jak bardzo mogłyby odmienić jej muzykę, i że w Polsce jest jedna jedyna osoba, która wydobywa ze światła to, czego ona sama nie umie nazwać, ale czego tak uporczywie szuka. Powiedziała, że bardzo chciałaby spotkać Leszka Mądzika, bo ma poczucie, że on by wszystko wiedział.

Do spotkania obojga twórców udało się doprowadzić i - jak się okazało - artystka trafiła idealnie. Leszek Mądzik powiedział w jednym z wywiadów, że woli pracować z aktorami niezawodowymi; woli materię nieurobioną, którą sam kształtuje. Aktor po szkole teatralnej już się czegoś nauczył i teraz chce mu tę wiedzę „sprzedać”. A on nie szuka w nim tej wiedzy, tylko jego samego. Chce zabić w gestach aktorów wyuczoną formułę, dlatego zostawia duży margines na żywiołowe działania. Anna Maria Jopek w pełni wykorzystała ów margines. A nawet więcej. Walorem okazał się brak wcześniejszej współpracy z teatrem Mądzika, dzięki czemu przydała spektaklowi pewien rys impresjonistyczny. Oglądając go miałem wrażenie, iż nie mam do czynienia z rzeczą gotową, lecz na żywo uczestniczę w jej tworzeniu i powstawaniu. Mam też wrażenie, iż ów spektakl nigdy nie osiągnie formy ostatecznej; skończonej i doszlifowanej. Że za każdym razem będzie nieco odmienny. Za każdym razem bowiem aktorka będzie wychodzić na scenę z innym doświadczeniem, inną świadomością ciała. Zarówno w znaczeniu fizycznym, jak i metafizycznym czy zgoła mistycznym. Owo badanie, które moim zdaniem jest osią i zwornikiem tego spektaklu, podobnie jak w pracach Sanny Kekäläinen, nigdy nie zostanie zakończone, bo na to nie pozwoli czas.

Niezwykłe w „Czasie kobiety” jest także wykorzystanie muzyki. Muzyka w spektaklach Mądzika zawsze pełni ważną rolę; czasem jest dopełnieniem scenicznych wizji, a innym razem działa jako kontrapunkt. Tu zaś pełni rolę jeszcze istotniejszą - muzyka instrumentalna (częściowo wykonywana na żywo przez kontrabasistę Roberta Kubiszyna) oraz wokalizy Anny Marii Jopek nie są dźwiękową ilustracją spektaklu, lecz kształtują przestrzeń. Stają się wręcz dodatkowym wymiarem. Z pełnym przekonaniem mogę powtórzyć to, co napisałem po obejrzeniu „Przejścia”: że spektakl rozgrywa się w przestrzeni pięciowymiarowej. Gdzie czwartym wymiarem jest czas, zaś piątym - struktura dźwiękowa, złożona z muzyki i ciszy. A w owej przestrzeni otwiera się pole przeżyć i refleksji natury już nawet nie osobistej, lecz zgoła intymnej. Zaryzykuję twierdzenie, że „Czas kobiety” w tym samym stopniu rozgrywa się w przestrzeni scenicznej, jak i w we-wnętrznej „przestrzeni” każdego z widzów. Naprawdę trzeba go zobaczyć, wysłuchać i przeżyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: „Czas kobiety” w Teatrze Starym: Kobieta w przestrzeni pięciowymiarowej [RECENZJA] - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski