Czegoś takiego inspektorzy jeszcze nie widzieli. Ktoś zadał sobie wiele trudu, żeby ominąć przepisy

W poniedziałek, podczas rutynowej kontroli na drodze krajowej nr 68, inspektorzy transportu drogowego z Lublina zatrzymali ciągnik siodłowy z naczepą wypełnioną oliwkami. Kierowca przyznał, że niepozorne owoce pochodzące z greckich upraw są przeznaczone na rynek w Rosji.

Inspektorzy przystąpili do kontroli tachografu, czyli urządzenia dokumentującego czas pracy kierowców. Już wstępne oględziny wykazały, że przyrząd nie działa prawidłowo. Pojazd skierowano do najbliższego serwisu, gdzie dokonano szczegółowej kontroli: tachografu, nadajnika impulsów oraz okablowania. Przypuszczenia inspektorów potwierdziły się.

„Okazało się, że oprogramowanie tachografu zostało zmodyfikowane i po użyciu kombinacji przycisków blokowało działanie urządzenia a tachograf, pomimo ruchu pojazdu, rejestrował odpoczynek” - czytamy w komunikacie Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie.

Wprawdzie wyłączniki tego rodzaju ujawniane są już od kilkunastu miesięcy, ale przypadek z powiatu bialskiego jest wyjątkowy. Model 3.0 tachografu wykorzystywany w pojeździe został wprowadzony na rynek, żeby uniknąć tego typu modyfikacji. Miał być odporny na oszustwa.

„To najlepszy przykład, że nie ma doskonałych urządzeń, a postęp producentów pobudza również tę drugą stronę dążącą do złamania zabezpieczeń. Ale, jak dowodzi ten przypadek, nie ma wyłączników, których nie da się wykryć” - informuje ITD.

Po uiszczeniu kaucji kierowca może kontynuować podróż. Grozi mu kara finansowa w wysokości 12 tys. zł. Musi też przywrócić tachograf do wymogów ustawowych.