Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek ze słabościami. Każdy z nas jest jak Prus (ZDJĘCIA)

Małgorzata Szlachetka
Pocztówka datowana na lata 1920-1940.
Pocztówka datowana na lata 1920-1940. archiwum Biblioteki Narodowej/za Polona
„Papierosów trzy tygodnie nie palę i już palić nie będę; to samo z wszelkimi spirytusami i narkotykami” - zaklinał żonę pisarz Bolesław Prus w jednym z listów.

Bolesław Prus wielkim pisarzem był. Z tym polemizować nie będziemy, ale zdecydowanie rzadziej niż nasze babcie zaczytujemy się w „Lalce”, „Emancypantkach”, „Faraonie”, o „Placówce” nie wspominając. Jak w takim razie w XXI wieku wypromować nową edycję 35 tomów dzieł twórcy z epoki pozytywizmu? Odpowiedź jest prosta, w internecie.

Wydawnictwo Episteme z Lublina założyło właśnie na Facebooku wydarzenie „Bolesław Prus rzuca palenie!”.

- Dochodzi do zabawnych sytuacji, kiedy użytkownik Aleksander Głowacki (właściwe imię i nazwisko Bolesława Prusa - dop. red.) komentuje wydarzenie słowami: „Walcz!”- opowiada Paulina Kowalczyk z Wydawnictwa Episteme.

Data pierwszego wpisu - 16 lutego - jest nieprzypadkowa. Dokładnie 146 lat temu ten pisarz rodem z Hrubieszowa zaczął nierówną walkę z nałogiem. I był pewnie wtedy w całkowitej awangardzie. Bo kto w XIX stuleciu, epoce maszyn parowych i seansów spirytystycznych, podejrzewałby, że palenie przyczynia się do raka?

A może było tak, że 23-latek przejął się zapisami jednego z poradników o zdrowiu, jakich i dziś nie brakuje?

Erazm Brzeziński w tomie „Tytoń i jego skutki” przestrzegał, że ten, kto długo przebywa w zadymionym pomieszczeniu „wpada naprzód w pewien stopień niemocy, iż się chwieje; czuje się ociężałym i odurzonym z zawrotem głowy; następnie blednieje, ulega potrzebie częstego puszczania moczu; dostaje nudności, rzęsistego potu, mdłości, drętwienia kończyn i ospałości; bo krew nasiąknięta podczas oddychania, niemniej przez chłonienie skórne, szkodliwemi pierwiastkami, roznosi je po całem ciele” (wydanie z 1878 roku, za polona.pl).

„Półpapieros” co godzinę

Prus podszedł do sprawy metodycznie i dzień po dniu opisał swoją walkę z nałogiem. Zaczął od wyliczenia, ile papierosów dziennie wypala. 16 lutego 1870 roku „papierosów z całej bibułki” było czternaście. Pierwszy o godzinie 9.09, a ostatni o godz. 20.28.

Wypalenie jednego „dymka” zajmowało Prusowi nieco ponad kwadrans „włączając w to czynności przygotowawcze”. Musiał być przecież czas na położenie tytoniu na bibułkę, a potem skręcenie papierosa.

W stopniowym odstawieniu tytoniu miało pomóc palenie „półpapierosów” i robienie co najmniej godzinnych przerw między nimi. Metoda zdawała się przynosić wymierne efekty: 17 lutego wypalonych półpapierosów było tylko 11, trzy dni później już pięć.

Nie obyło się, niestety, bez momentów słabości, jak wtedy, gdy Prus czytając wspomnienia swojego autorstwa o zmarłych znajomych, wypalił całego papierosa. Sam przed sobą usprawiedliwiał się potem w brulionie: „ogarnął mnie ciężki smutek, mniej mnie obchodziło zobowiązanie”.

„Nic zatem - tylko ustawiczna czujność!” - tym wezwaniem kończy się wpis z 17 lutego 1870 roku.

Rękopis Brulionu-Pamiętnika z lat 1868-1874 znajduje się obecnie w archiwach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie. Wydawnictwo Episteme wydało go w ramach tomu I pism Prusa, zatytułowanego „Notatki lubelskie”. Prywatne zapiski z brulionu w całości drukowane są po raz pierwszy.

Wróćmy jednak do narzucającego się pytania: czy pisarz wygrał walkę z nałogiem? Ostatni wpis z cyklu uwagi nad paleniem papierosów z Brulionu-Pamiętnika nie daje rozstrzygnięcia, chociaż wszystko do tego momentu wydaje się iść w dobrym kierunku.

Pamiętajmy jednak, że jak już ktoś decyduje się narysować karykaturę Prusa, to jest to oczywiście Prus z papierosem w ustach. Temat powraca w liście wysłanym przez pisarza w 1895 roku, adresowanym do żony Oktawii Głowackiej. Prus jest w tym czasie w Szwajcarii.

„Papierosów trzy tygodnie nie palę i już palić nie będę; to samo z wszelkimi spirytusami i narkotykami” - zapewnia żonę. Donosząc jednocześnie: „W Szwajcarii jest towarzystwo abstynentów, którego kopie oby powstały u nas, a bylibyśmy zdrowsi!”.

Pisarz wydaje się brać swoje postanowienie poważnie albo przynajmniej tak to przedstawia. Jak wygląda w tym okresie jego dzień? Po gimnastyce wypija kakao, a w czasie pisania ogranicza się do degustacji mleka. Znajduje też czas na swoją ulubioną rozrywkę: grę w szachy. Dodać do tego trzeba jeszcze cztery spacery w ciągu dnia i kładzenie się do snu najpóźniej o godzinie 23.

Prus odnotowuje z satysfakcją, że po odstawieniu tytoniu „zęby mu wybielały”, a oczy ma „całkiem zdrowie”. Mimo to, wydaje się, że wytrwanie w postanowieniu nie jest łatwe. „Słowem kraj dziwo, ale - tęsknota i agorofobia [właściwie agorafobia - dop. red.] psują mi zabawę. Może zresztą i zarzucenie tytoniu trochę wpływa na humor” - przyznaje szczerze (cytaty z listu spisanego w 1895 roku za: „Listy. Bolesław Prus, oprac., komentarz i posłowie Krystyna Tokarzówna).

Dostałem nerwowego ataku

Jasno widać więc, że palenie nie było jedynym i najpoważniejszym problemem zdrowotnym naszego bohatera. Agorafobia objawia się lękiem przed przebywaniem na otwartych przestrzeniach. To właśnie z powodu tej przykrej przypadłości Prus uciekał z tłocznej Warszawy do zielonego Nałęczowa pod Lublinem. Po raz pierwszy przyjechał na kurację w 1882 roku, a później bywał tam przez kolejnych 28 lat.

- W tym czasie w nałęczowskim Zakładzie Leczniczym pacjenci leczyli zszargane nerwy - zauważa Bogumiła Wartacz, p.o. kierownika w Muzeum Bolesława Prusa w Nałęczowie.

- Agorafobia utrudniała pisarzowi życie. W tłumie czuł się nieswojo, miał na przykład problem z przejściem przez zatłoczony plac Teatralny w Warszawie. Gdy po skończeniu „Faraona” pojechał do Paryża, nie był w stanie przejechać przez most, zawczasu wyskakiwał ze zbliżającego się do przeprawy tramwaju - opowiada szefowa nałęczowskiego muzeum.

I znowu, opis tych lęków znajdujemy w prywatnej korespondencji pisarza.

„Stało się tak, że onegdaj wziął nas kilku dr Benni „Pod Raka” na Pragę. Trzeba było przejechać Nowy Zjazd i most, na którym dostałem lekkiego, nerwowego ataku. Okazało się, że mam wcale piękny początek fenomenalnej choroby zwanej: obawą przestrzeni. Nim zjedliśmy półmisek raków, Benni wytłumaczył mi, że: za 6 tygodni będę zdrów, ale muszę jechać na wodnistą kurację do Nałęczowa” - relacjonował zdiagnozowany pacjent w liście wysłanym w 1882 roku (cytat za: Bolesław Prus w Nałęczowie).

Prus szybko zakochał się w Nałęczowie i stał się najskuteczniejszym rzecznikiem tego lubelskiego uzdrowiska. Jego uroki opisywał w cyklu swoich Kronik Tygodniowych, publikowanym m.in. w popularnym „Kurierze Warszawskim”. Autor „Lalki” zapewnia w nich, że w Nałęczowie można nie tylko wyleczyć skołatane nerwy, ale też znaleźć dla siebie lepszą połówkę. „A jak się tam bawią, jak panny wychodzą za mąż, tego by na wołowej skórze nie spisał! Nałęczowska kuracja bowiem ma to do siebie, że usuwa oschłość serca i bardzo życzliwie usposabia dla płci pięknej nawet starych kawalerów” - tak Bolesław Prus pisał w „Kurierze Warszawskim” z 1885 roku.

W trakcie kolejnych kuracji pisarz wcale nie pędził życia odludka. Miał swoje grono znajomych i codzienne rytuały, jak gra w szachy. Szybko stał się ważną personą w uzdrowisku. - Prus przywiązywał dużą wagę do higieny, dlatego w 1904 roku w Nałęczowie otwarto łaźnię miejską jego imienia. Wyróżniony w ten sposób na otwarciu nie był, pewnie dlatego, że nie lubił przyjmować splendorów - mówi Bogumiła Wartacz kierująca Muzeum Bolesława Prusa.

Pisarz całe życie walczył ze swoimi słabościami, ale nie rozpraszały go na tyle, żeby nie mógł pracować. Jego spuścizna literacka liczy sobie 70 tomów. Przez 39 lat parał się także dziennikarstwem, napisał ponad tysiąc felietonów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski