Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czterolatek, niezauważony przez nauczycieli, wyszedł z przedszkola w Lublinie

Małgorzata Szlachetka
Czterolatek, niezauważony przez nauczycieli, wyszedł z przedszkola w Lublinie
Czterolatek, niezauważony przez nauczycieli, wyszedł z przedszkola w Lublinie Zdjęcie ilustarcyjne
Do incydentu doszło w piątek przed południem, w Przedszkolu nr 9 przy ul. Pogodnej w Lublinie. Czteroletniego Marcinka biegającego po ulicy zobaczyła koleżanka jego mamy, a potem odprowadziła do domu. Co na to przedszkole? - Nie ma dla nas tłumaczenia - przyznaje dyrektorka.

- W piątek znalazłam biegające po ulicy dziecko, wyszło sobie z przedszkola i nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. Gdy odprowadziłam je do domu, matka prawie padła na zawał. Przedszkole przy samych ruchliwych ulicach... Mam nadzieje ze wyciągnie z tego konsekwencje! - irytuje się Czytelniczka Kuriera.

Do Przedszkola nr 9 przy ulicy Pogodnej chodzi 175 dzieci. Czteroletni Marcinek był w grupie, która przed obiadem bawiła się w przylegającym do placówki ogrodzie. W tym czasie było tam około 80 dzieci pod opieką czterech nauczycielek. W pewnym momencie chłopiec wyszedł z ogrodzonego terenu i opuścił przedszkole drugim wyjściem. Wymagało to przejście przez przedszkolne pomieszczenia. Jego nieobecność została odkryta po pół godzinie, gdy z placówką skontaktowała się mama kilkulatka. Dziecko przyprowadziła do domu jej koleżanka, która zauważyła, że Marcinek jest sam na ulicy.

W jaki sposób czteroletni chłopiec wyszedł niezauważony z przedszkola? Wyjaśnienia dyrekcji.

Po pierwsze, w tym dniu było duże zamieszanie.
- Właśnie zostały zawieszone listy dzieci przyjętych na przyszły rok, więc rodzice ciągle do nas wchodzili i wychodzili. Ja cały czas rozmawiałam z nim w swoim gabinecie, co chwilę dzwonił telefon - mówi Ewa Leń, dyrektorka publicznego Przedszkola nr 9 w Lublinie.

Po drugie, woźna przed obiadem dzieci nakrywała do stołu w pięciu salach i dlatego nie było jej przy drzwiach.
Ewa Leń: - Trzy pozostałe panie są obecnie na zwolnieniu, więc nikt inny nie mógł jej zastąpić.

Po trzecie, drzwi wejściowe do przedszkola nie zostały zamknięte.
- Tu nie ma dla nas tłumaczenia. Nie jest też tak, że nie mamy swoich procedur w sprawie bezpieczeństwa. Ciągle przypominam o nich na radach pedagogicznych - przyznaje dyrektorka przedszkola przy ul. Pogodnej.

Po tym co się stało, przedszkole przejrzało monitoring.
- Od razu skontaktowałam się też z firmami, które na wysokości dorosłego człowieka montują blokady na drzwi. Po to, aby dziecko nie mogło samo ich otworzyć - wyjaśnia dyrektor Leń. I dodaje: - Najważniejsze dla nas jest to, że chłopcu nic się nie stało. Zastanowię się teraz, czy i jakie konsekwencje wyciągnąć wobec personelu.

Przedszkole nr 9 podlega miastu.
- Wystąpimy do dyrekcji o złożenie wyjaśnień i podjęcie wszelkich środków, aby podobna sytuacja nie zdarzyła się w przyszłości - podkreśla Barbara Czołowska, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty i Wychowania UM Lublin, która odpowiada za przedszkola. - Podobne rzeczy nie powinny mieć miejsca - dodaje.

Jak przedszkola radzą sobie w podobnych sytuacjach?

- Decyzję podejmuje dyrektor: czasami są to podwójne drzwi, albo zamykane automatycznie. Rozwiązania są różne - odpowiada dyrektor Czołowska.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski