Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy powinniśmy się bać inflacji

Mariusz Świetlicki
W kwietniu ceny dóbr konsumpcyjnych wzrosły w Polsce o 2,2 procent w stosunku do tego samego okresu roku ubiegłego. Jeszcze kilka lat temu nie wzbudziłoby to większego zainteresowania. Poziom ten nie jest bowiem niczym nadzwyczajnym i mieści się w granicach tak zwanego celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego, który za bezpieczny uznaje wzrost cen w wysokości od 1,5 procent do 3,3 procent rocznie. Po pierwsze jednak - inflacji na takim poziomie nie było w Polsce od wielu miesięcy, a po drugie - nastąpiło jej szybkie przyśpieszenie. Jeszcze w styczniu tego roku wskaźnik wzrostu cen wynosił 0,7 proc.

Ceny na razie rosną w dwóch głównych grupach - paliwa i żywność. I wygląda na to, że jest to tendencja dłuższa niż tylko kilkumiesięczna. Na rynkach światowych drożej ropa - to głównie efekt niepokojów w Zatoce Perskiej, a mało korzystne warunki atmosferyczne w Polsce będą z pewnością wpływać na ceny produktów rolnych. To są podstawowe czynniki podażowe kształtujące poziom inflacji.

Nie tu jednak tkwi główne zagrożenie wzrostu cen. Najważniejsza jest bowiem strona popytowa i sposób zarządzania pieniędzmi w Państwie. Od kilku lat rząd prowadzi politykę rozdawnictwa na cele konsumpcyjne. I ta polityka przynosi realne efekty. Konsumpcja w Polsce bardzo szybko rośnie. Do tej pory nie było to jednak związane z silną presją cenową. Wciąż firmy dysponowały nadwyżkami produkcyjnymi i możliwością uzyskania dodatkowych oszczędności dzięki zwiększaniu skali działalności i poprawie jej efektywności. Te rezerwy się jednak wyczerpują. Brakuje pracowników, silnie rosną wynagrodzenia, a przy tym obniżyły się inwestycje. Dalszy wzrost wydatków konsumpcyjnych przy ograniczonych możliwościach wzrostu produkcji będzie skutkował wzrostem cen. Jeśli więc za programami socjalnymi nie pójdą działania zmierzające do otwarcia rynku pracy na osoby nieaktywne zawodowo lub na emigrantów, a także zachęty inwestycyjne, to wkrótce presja inflacyjna będzie jeszcze silniejsza.

Jedyną obroną przed wysokim wzrostem cen będzie wówczas już tylko polityka pieniężna, która obecnie jest w rękach teoretycznie niezależnej Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Narodowego Banku Polskiego. Aby powstrzymać inflację będzie ona musiała podnieść stopy procentowe i utrudnić dostęp do kredytów. Są to jednak działania bardzo niepopularne i negatywnie wpływające na wzrost konsumpcji i produkcji, a więc idące w poprzek polityki rządu. W związku z tym mam poważne obawy, czy do takich działań w ogóle dojdzie? Czy członkowie RPP odważą się podjąć decyzje o wyraźnym wzroście stóp procentowych? A jeśli tak, to czy faktycznie RPP zostanie instytucją niezależną? Widząc w jaki sposób obecnie rządzący likwidują niezależność poszczególnych instytucji jestem pewien, że jeśli tylko polityka RPP stanie się zagrożeniem dla ich idei - jej niezależność również zniknie. Zdecydowanie więc inflacji powinniśmy się obawiać. Myślę, że z punktu widzenia gospodarczego, to teraz największe zagrożenie jakie jest przed nami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski