Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daniel Grabowski, najsilniejszy człowiek świata

Kamil Balcerek
archiwum Daniela Grabowskiego
Potrzebuje trzech prób, aby poradzić sobie z ciężarem równym wadze samochodu średniej klasy, bez problemu wstaje z przysiadu mając na plecach obciążenie porównywalne masie siedmiu pralek automatycznych. Podniósłby też malucha, gdyby tylko było za co go złapać. I choć te czynności niewiele pomagają w życiu codziennym, to obrazują, jaką siłą dysponuje Daniel Grabowski, tegoroczny mistrz świata i Europy w trójboju siłowym.

- Z maluchem to rzeczywiście kiedyś próbowaliśmy, ale zanim udało nam się podnieść, odpadł zderzak. Miałem też przypadek, że samochodem wpadłem do rowu i musiałem sam poradzić sobie z jego wyciągnięciem. Wziąłem go na kolanko i poszło. Nie było łatwo, tak samo jak na treningach. Teraz, w zimie też przydaje się siła, gdy trzeba komuś pomóc wyjechać ze śniegu. Kilka takich sytuacji już było - żartuje najsilniejszy Polak, który obecnie odpoczywa po wyczerpującym starcie w RPA. Gdzie? Oczywiście na siłowni, która w ostatnim czasie stała się jego drugim domem.

Wszystko zaczęło się od rehabilitacji

Przygoda Daniela z trójbojem była dziełem przypadku. - Pierwszy raz poszedłem na siłownię siedem lat temu, w ramach rehabilitacji po urazie kręgosłupa, którego doznałem grając w kosza - przyznaje zawodnik. - Później okazało się, że mam smykałkę do tego i rozpocząłem treningi.

Na efekty pracy na siłowni nie trzeba było długo czekać. Już po roku intensywnych treningów Daniel wziął udział w mistrzostwach Polski młodzików i stanął na najwyższym stopniu podium, pozostawiając w tle dłużej trenujących konkurentów.

- Od tamtego momentu nie schodzę niżej na mistrzostwach kraju - mówi siłacz z Suwałk.

Gdy studiował w Lublinie... brakowało obciążenia

Do Lublina przyjechał na studia z Suwałk. Z naszym miastem sporo go łączy, bo babcia Daniela nadal mieszka w Kozim Grodzie, a jego ojciec pochodzi z Lublina. W tym roku Daniel skończył edukację na kierunku pedagogika i resocjalizacyjna na KUL, ale nie wrócił do rodzinnego miasta. - Tutaj mam lepsze warunki do treningów. Korzystam z AOS-u, gdzie trenuje sporo moich kolegów, bez których wyniki, do jakich doszedłem, nigdy nie byłyby możliwe - dodaje siłacz.

A pomoc przy treningach jest spora. Gdy Daniel wykonuje przysiad ze sztangą ważącą ponad 400 kg, sześciu kolegów musi go asekurować. Bywało jednak tak, że było to dla nich jedyne zajęcie na siłowni. - Kiedyś zdarzały się sytuacje, że gdy robiłem serię z obciążeniem, to wszyscy czekali, bo brakowało ciężarów na siłowni - śmieje się Daniel.

Całą karierę czekał na takie sukcesy

Tysiące godzin spędzonych na treningu z obciążeniem musiało w końcu przynieść wymierny efekt, a kulminacyjnym momentem okazał się rok 2010. W maju Daniel sięgnął po mistrzostwo Europy w szwedzkim Koping, a w listopadzie zdobył tytuł mistrza świata w prestiżowej kategorii wagowej powyżej 125 kg podczas zawodów w Potchefstroom (RPA).

Przeszedł tym samym do historii jako pierwszy Polak triumfujący w obu imprezach w jednym roku w tej kategorii. - Wcześniej żaden rodak tego nie dokonał - mówi z dumą Daniel. - Jako pierwszy przekroczyłem granicę 400 kg w pojedynczym boju. Mój rekord w przysiadzie to 445 kg, co stanowi największy jak do tej pory ciężar podniesiony w naszym kraju. Nawet Mariusz Pudzianowski nie wstałby z takim obciążeniem sztangi.

Teraz przyszedł czas na decyzję, co dalej?

Jak w karierze każdego sportowca, przyszedł jednak czas na rozmyślania i snucie planów na przyszłość. Daniel - choć przed sobą ma jeszcze przynajmniej 20 lat kariery (zawodnicy trójboju osiągają szczyt formy po trzydziestce) - zastanawia się co dalej. Złożył już aplikację do pracy w służbie więziennej i czeka. - Chciałbym pracować jako wychowawca w areszcie śledczym. Mam argumenty - żartuje.

Studia się skończyły, a z nimi stypendium, zaś na horyzoncie brak sponsora, który mógłby pomóc Danielowi w kontynuowaniu kariery. Szkoda, bo kiedy w wieku 24 lat osiąga się takie wyniki, to w przyszłości można zawojować świat i pobić wszystkie możliwe rekordy w swojej konkurencji.

Już teraz zbliża się do magicznej granicy wyniku - 1100 kg, a gdy ją osiągnie, do rekordu Europy będzie mu brakowało zaledwie 5 kg. Marzeniem Daniela jest także start na imprezie World Games, czyli igrzyskach sportów nieolimpijskich. - Jeśli zachowam obecną determinację, to ten cel - 1100 kg powinienem osiągnąć już w przyszłym roku. Jeśli jednak się nie uda, będę próbował za kilka lat - kończy optymistycznie zawodnik.

Pojawiają się także propozycje udziału w Strongmanach, ale - jak podkreśla Daniel - to nie dla niego. Czułby się niedobrze w tym show, w którym nie ma kontroli antydopingowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski