Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Daszkiewicz, trener LUK Lublin: Najbardziej obawialiśmy się zagrywki ze strony Resovii

Krzysztof Szuptarski
Wojciech Szubartowski
W 22. meczu sezonu beniaminek PlusLigi nie powtórzył sukcesu z pierwszej rundy i urwał tylko jednego seta znacznie silniejszemu przeciwnikowi. Siatkarze LUK Lublin przegrali w hali Globus z Asseco Resovią Rzeszów 1:3, siedmiokrotnym mistrzem kraju, trzykrotnym zdobywcą Pucharu Polski, triumfatorem Superpucharu Polski oraz finalistą Ligi Mistrzów.

Podopieczni trenera Dariusza Daszkiewicza dzielnie walczyli, mieli nawet swoje szanse na zdobycie punktów, jednak wygrali tylko trzeciego seta na przewagi (26:24). Ostatecznie to rzeszowianie wrócili do domu z kompletem punktów.

– Uważam, że zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie. Przed meczem najbardziej obawialiśmy się zagrywki ze strony Resovii i dopóki sobie radziliśmy sobie w przyjęciu to ta nasza gra wyglądała naprawdę dobrze – zaznacza Dariusz Daszkiewicz, szkoleniowiec LUK Lublin. – Zespół z Rzeszowa, szczególnie w czwartym secie wykorzystał swój wielki potencjał w tym elemencie. To chyba najlepsza ekipa w PlusLidze pod tym względem i moim zdaniem z tak świetnie dysponowanymi w polu serwisowym rzeszowianami, każdy zespół w naszej lidze miałby z nimi olbrzymi problem – dodaje.

Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano atakującego gości - Macieja Muzaja, który zdobył 24 pkt. Z kolei najskuteczniejszy w szeregach lublinian był grający na tej samej pozycji Bartosz Filipiak, autor osiemnastu oczek dla swojej drużyny.

– Najbardziej szkoda mi drugiego seta, kiedy prowadziliśmy w samej końcówce 21:19 i wówczas na zagrywce pojawił się Słoweniec Klemen Cebulij, posyłając kilka trudnych serwisów – mówi Dariusz Daszkiewicz. – W efekcie przegraliśmy tę partię, a gdybyśmy tego seta rozstrzygnęli na swoją korzyść, wówczas doprowadzilibyśmy do remisu i ten mecz mógłby ułożyć się nieco inaczej. Resovia jest jednak zdecydowanie lepszym zespołem od nas i chwała chłopakom, że tę walkę podjęli – dodaje.

Lublinianom do końca fazy zasadniczej pozostały jeszcze cztery spotkania, w tym jedno przed własną publicznością. Kolejny mecz LUK ma zaplanowany 13 marca, a ich rywalem w wyjazdowym starciu będzie Cerrad Enea Czarni Radom. Następnie żółto-czarni zmierzą się u siebie z Treflem Gdańsk (19 marca) oraz na wyjeździe z PSG Stalą Nysa (25 marca) i Aluronem CMC Wartą Zawiercie (2 kwietnia).

– Mam nadzieję, że w zdrowiu dokończymy ten sezon i nie wypadnie nam już żaden rozgrywający, czy przyjmujący. Na pewno będziemy chcieli poprawić sobie bilans meczów wyjazdowych – podkreśla lubelski szkoleniowiec. – W tej lidze nie ma jednak łatwych zespołów, co pokazał ostatnio Radom, wygrywając w Kędzierzynie-Koźlu z Zaksą. To samo Stal Nysa, która zajmuje przecież ostatnią pozycję w tabeli, a wygrała między innymi u nas 3:0 i toczyła równorzędne boje z innymi rywalami – kończy Dariusz Daszkiewcz.

Siatkarze LUK Lublin przegrali w hali Globus z Asseco Resovi...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski