18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Michalczewski: Polscy pięściarze to mięso armatnie

Łukasz Żaguń
Przemek Swiderski/Polskapresseprzemek Swiderski/Polskapresse
Z Dariuszem Michalczewskim, byłym mistrzem świata w boksie, rozmawia Łukasz Żaguń

Kiedy doczekamy się drugiego Darka Michalczewskiego?

- Myślę, że to będzie długo trwało.

To znaczy, że nie da się powtórzyć Pańskich dokonań?

- Osobiście bardzo bym chciał, żeby to ktoś powtórzył. Wiem jednak po sobie, ile pracy trzeba włożyć, żeby przyszły sukcesy. W swojej karierze byłem człowiekiem bardzo ambitnym i pracowitym. Miałem talent, ale też musiałem szukać ludzi wokół siebie, żeby to wszystko ze sobą zatrybiło. Aby rywalizować na odpowiednim poziomie, trzeba stworzyć zespół i samemu też być cwaniakiem, nie tylko w ringu, ale też poza nim. Wiem też, że w pewnym stopniu nie doceniałem tego wszystkiego. Teraz jednak, gdy obserwuję młodych chłopaków, którzy stale napotykają na swojej drodze przeszkody, to coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że dokonałem niebagatelnej rzeczy.

Widzi Pan kogoś w Polsce, kto mógłby się pokusić na ringu o sukces podobnego formatu?

- Naprawdę nie jest łatwo kogoś takiego wskazać. Mamy Mateusza Masternaka, który jest naszą nadzieją. Poza tym są też młodzi chłopcy, których albo się blokuje, albo nie puszcza ich na głęboką wodę. Wspomnieć też trzeba o Krzysztofie "Diablo" Włodarczyku, który jest mistrzem świata, a jak wiadomo, mistrza się nie krytykuje, bo na ten tytuł trzeba sobie zapracować. Prawda jest jednak taka, że u nas cieszymy się z pięknych porażek.

A co Pan myśli o Arturze Szpilce?

- Dla nas to jest wschodząca gwiazda, ale tak naprawdę jeszcze nic nie osiągnął. "Szpila" dużo krzyczy, jednak show, które robi, nie może przewyższać jego umiejętności sportowych, bo wtedy jest to kicz. Nie można przecież srać sobie we własne gniazdo. Tym wszystkim powinien zainteresować się jego menedżer. Szpilka musi pamiętać o tym, że ring to nie wszystko. Kto będzie chciał się z nim reklamować, jak tak będzie postępował? Chyba tylko wytwórnia piwa. Ludzie, którzy znajdują się wokół niego, powinni go trochę ostudzić.

A Mariusz Wach? Afera z nim związana nie stawia polskiego boksu w dobrym świetle…

- Dla mnie to jest dramat. Doping to najgorsza rzecz w sporcie. Nie wiem, kto Mariuszowi doradzał, ale dla mnie to jest trochę "po cygańsku", nie obrażając oczywiście Cyganów. Przecież wszyscy doskonale wiedzą, że po każdej walce mamy kontrolę. To wstyd dla polskiego boksu.

Jak na dziś ocenia Pan stan polskiego boksu zawodowego?

- Cóż, mamy Krzysztofa Włodarczyka, który jest mistrzem. Poza tym, można powiedzieć, że nasi bokserzy, choć nie wszyscy oczywiście, to jest mięso armatnie. Prawdę mówiąc, w tym momencie jest źle, a w boksie amatorskim wręcz tragicznie. To wszystko trzeba naprostować. Należy jednak też dodać, że jeżeli nie będziemy mieli boksu amatorskiego na odpowiednim poziomie, to nie będziemy też odnosili sukcesów na zawodowych ringach. Takie są realia.

Jeszcze kilka lat temu wyglądało to zdecydowanie lepiej…

- Jakiś czas temu powiedziałem, że kiedyś nie było lepiej. Kiedyś po prostu było inaczej. Teraz światowy boks przechodzi kryzys. Nawet ja, choć w statystykach nie jestem najlepszy, nie potrafię wymienić czołowej dziesiątki światowego boksu. Mamy braci Kliczko, gdzieś tam jest Haye. Z Polaków wysoko plasuje się Tomek Adamek. Poza tym, reszta jest mięsem armatnim.
Kiedyś emocjonowaliśmy się walkami z Pana udziałem i pojedynkami Andrzeja Gołoty. Dzisiaj oglądamy tylko wielkie show.

Czy nie uważa Pan, że brakuje nam typowo sportowych widowisk?

- To jest po części wina mediów. Niestety, dzisiejszych dziennikarzy nie interesują młodzi adepci, zawodnicy z talentem, tylko rajcują ich skandale. To wynika oczywiście z komercji i zmieniających się trendów konsumenckich. Gdy miałem 15 lat, już pisały o mnie gazety. Wtedy walczyłem w makroregionie. Z czasem pojawiałem się coraz częściej w gazetach. Już wtedy byłem osobą medialną. A dzisiaj, kto napisze o 15-latku? Z całym szacunkiem, ale chyba musiałby zabić swoją siostrę albo zjeść brata.

Co trzeba zrobić, by coś w polskim boksie zmienić?

- Przede wszystkim musimy stworzyć warunki młodym. My jesteśmy narodem walecznym. Mamy swoje tradycje pięściarskie. Kiedyś to był wręcz nasz sport narodowy. Z zawodnikami nie będziemy mieli zatem problemu. Poza tym, mają oni od kogo się uczyć. Jest Adamek, Masternak, Włodarczyk czy Damian Jonak. Poza tym, musimy zrobić też wszystko, by z boksu amatorskiego zawodnicy mogli bezproblemowo przechodzić na zawodowstwo. Tutaj powinno nam też pomóc państwo. Przecież często jest tak, że amatorzy, którzy chcą walczyć już na zawodowych ringach, mają rodzinę na utrzymaniu i po prostu zastanawiają się, z czego będą żyć, zanim się zacznie poważne boksowanie. Nierzadko jest przecież tak, że żona mówi do swojego męża: "weź ty się chłopie za poważną robotę", kiedy przychodzi do domu poobijany po treningu. On musi przecież stworzyć swój zespół, a to nie jest łatwe. Teraz nie ma do tego warunków. Brakuje na to wszystko pieniędzy.

Wierzy Pan, że w naszym państwie się to uda?

- Teraz dostaniemy miliardy z Unii Europejskiej, więc wszyscy będą się bić o te pieniądze (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dariusz Michalczewski: Polscy pięściarze to mięso armatnie - Dziennik Bałtycki

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski