Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Lampart (Speed Car Motor Lublin): W minionym sezonie nie mogłem skupić się tylko na żużlu

Karol Kurzępa
fot. oliwer kubus
Rozmawiamy z Dawidem Lampartem, 27-letnim żużlowcem z Rzeszowa, który w sezonie 2018 będzie występował w pierwszoligowym Speed Car Motorze Lublin.

Powraca pan do Speed Car Motoru po czterech latach. Długo zastanawiał się pan nad ofertą z Lublina?
Chwilę nam zeszło, bo mieliśmy wcześniej dosyć długie rozmowy ze Stalą Rzeszów, gdzie jeździliśmy w tym roku. Jednak występy na poziomie drugoligowym raczej nie wchodziły w grę i w miarę szybko urwaliśmy ten temat. Były też inne propozycje, ale stanęło na Lublinie i z tego się cieszymy.

Mówi pan w liczbie mnogiej, bo przyszliście do lubelskiego klubu razem z młodszym bratem, Wiktorem.
Zgadza się. Przyszły sezon będzie pierwszym, w którym Wiktor będzie mógł przez cały rok startować na żużlu. Myślę, że w Lublinie jest na tyle poukładany klub pod względem organizacyjnym i finansowym, że będziemy mogli robić wynik i cieszyć kibiców.

A jakie oczekiwania wiążecie z tym transferem?
Chcemy się znaleźć się w pierwszej czwórce ligi, a co będzie potem, zobaczymy. Chcielibyśmy dojść do finału, jednak, żeby o niego walczyć, najpierw trzeba odjechać cały sezon. Obecnie skupiamy się na przygotowaniach do rozgrywek.

Macie za sobą pierwsze wspólne treningi z pozostałymi krajowymi zawodnikami Speed Car Motoru, ale nie zamierzacie spędzać całego okresu przygotowawczego w Lublinie?
Nie. Mamy swojego trenera od “ogólnorozwojówki” w Rzeszowie. Jesteśmy w treningu właściwie od połowy października. Poza tym, tuż po zakończeniu minionego sezonu rozpoczęliśmy jazdę na motocyklach crossowych, co ma miejsce przynajmniej dwa razy w tygodniu. Ponadto, chodzimy na squasha czy basen, także przygotowania trwają cały czas i nie ma mowy o odpuszczaniu. W trakcie sezonu również nie jeździmy wyłącznie na żużlu, ale robimy masę innych rzeczy. Z naszą kondycją nie jest na tyle źle, że trzeba ją od początku budować, tylko trzeba ją podtrzymywać.

A jak wyglądają wasze przygotowania sprzętowe?
Nie będzie problemu, by skompletować motocykle, na których będziemy mogli rywalizować z najlepszymi. Mamy teraz w teamie byłego żużlowca, Rafała Trojanowskiego, który będzie dbał o kontakt z tunerami, którzy będą przygotowywać te silniki. Pomaga nam też Grzegorz Rempała, czyli inny bardzo doświadczony zawodnik, obecnie pracujący jako mechanik. Już prawie znaleźliśmy też dobrego mechanika dla Wiktora. Nasz team jest w miarę poukładany sprzętowo i osobowo, więc myślę, że będzie wszystko ok.

Z pewnością musi pan dbać o znacznie więcej spraw organizacyjnych, odkąd zaczął z panem startować młodszy brat. To bardzo wyczerpujące?
Muszę ogarniać dwa razy więcej niż do tej pory robiłem. Miniony sezon był bardzo wyczerpujący pod wieloma względami, niekoniecznie sportowymi. Właściwie to ciężko było się skupić na żużlu. Myślę jednak, że większość tych spraw sobie poukładaliśmy i teraz będziemy mogli osiągać dobre rezultaty.

Pomimo tego, że w 2014 roku spadł pan z Nice I ligi z KMŻ Lublin, to chyba skojarzenia z lubelskim klubem i torem ma pan dobre?
Przede wszystkim atmosfera w Lublinie zawsze była fajna. Jednak ludzie zarządzający tym klubem w 2014 roku już niekoniecznie. Na szczęście, z tamtej ekipy już nikt nie pozostał, więc głównie przez to się zdecydowałem na ten transfer. Obecnie w Speed Car Motorze działają ludzie, którzy wiedzą o co w tym wszystkim chodzi. Mają doświadczenie w prowadzeniu klubu żużlowego i odpowiednie podejście do zawodników. To była jedna z przyczyn, dzięki którym zdecydowaliśmy się tutaj przyjść.

Nie chodziło też o bliską odległość Lublina od waszego miejsca zamieszkania? Witkor się jeszcze uczy i z pewnością trudniej byłoby mu dojeżdżać regularnie, np. do Gdańska.
Mieliśmy różne propozycje, zarówno dalsze, jak i bliższe. Mamy do Lublina 150 km, więc w ciągu dwóch godzin tu jesteśmy i możemy wziąć udział w treningu czy innym wydarzeniu. Logistyka też miała duże znaczenie, ale największy wpływ na naszą decyzję mieli ludzie zarządzający klubem.

Podejrzewam, że po spadku do II ligi ze Stalą Rzeszów, w braciach Lampartach jest dużo sportowej złości i chęci, żeby kolejny sezon był znacznie lepszy?
W poprzednim sezonie jeździliśmy w niepoukładnym klubie, którym pewien człowiek zarządzał... tak jak zarządzał. Na szczęście, wszystko uległo poprawie i będziemy mogli skupić się na żużlu, a nie myśleć o innych, dodatkowych rzeczach. Natomiast gdy wypłacalność mojego poprzedniego klubu była taka, że trzeba było znaleźć sobie inne źródła dochodu, to trudno było myśleć tylko o speedwayu. Koniec końców, myślę, że w najbliższym sezonie będzie fajnie.

A jak obecnie wyglądają pańskie relacje ze Stalą? Czy ponowna jazda w Rzeszowie nie wchodzi w grę na dłuższy czas?
Rozszedłem się z panem Nawrockim w dobrych relacjach i nie ma między nami zawiści czy jakiegokolwiek problemu. Jeżeli kiedyś będzie taka okazja, to na pewno usiądziemy do stołu. Ale nie wiem czy to będzie za rok, za dwa lub za trzy lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski