Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Decyzja MSW hamuje rozwój lotniska. Rozmowa z Dariuszem Krzowskim

Małgorzata Szlachetka
Dariusz Krzowski
Dariusz Krzowski Archiwum
Z Dariuszem Krzowskim, wiceprezesem zarządu Portu Lotniczego Lublin, rozmawia Małgorzata Szlachetka.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uznało, że Port Lotniczy Lublin nie musi mieć stałego, lotniczego przejścia granicznego. Jak ocenia Pan tę decyzję?
Jest nam przykro, że zostaliśmy w ten sposób potraktowani po ponad dwóch latach starań o uruchomienie stałego przejścia. Tym bardziej, że po rozmowach w ministerstwie wydawało się, że decyzja będzie na naszą korzyść.

Z odpowiedzi MSW wynika, że powodem odmowy jest to, że lotnisko w Lublinie ma za mało połączeń, także w perspektywie planów na przyszłość.
Jednak tych połączeń nie będzie więcej bez stałego przejścia granicznego. Obecnie każdy samolot musi być zapowiadany z 48-godzinnym wyprzedzeniem. W tej sytuacji tracimy VIP-ów, którzy do Lublina chcą przylecieć prywatnymi samolotami, albo powietrznymi taksówkami. Biznesmeni cenią swój czas, decyzje o podróży podejmują z dnia na dzień. Nie chcą słyszeć, że mają zapowiadać się z 48-godzinnym wyprzedzeniem. Już teraz mówią nam: przyleciałbym prosto do Lublina, ale wybieram lądowanie w Warszawie i przylot do Lublina śmigłowcem. Na takim locie zarabia więc inne lotnisko, bo śmigłowiec ląduje wprost na posiadłości biznesmena.

Jak wielu biznesmenów chce w tej chwili lądować w lubelskim porcie?
Miesięcznie jest to od kilkunastu do kilkudziesięciu lotów. Pamiętajmy też, że poza rozkładem lotów latają czartery, musieliśmy prosić komendanta głównego Straży Granicznej, żeby takie samoloty mogły u nas lądować po 22, czyli już po zakończeniu pracy lotniska. To nam nie pomaga w rozwoju sieci lotów, bo przewoźnicy rozważając nowe połączenia patrzą na to, co się dzieje w porcie. A brak stałego przejścia granicznego pociąga za sobą generalne utrudnienia w działalności operacyjnej lotniska. Na razie radzimy sobie tylko dlatego, że dobrze układa się nam współpraca ze strażą graniczną i służbą celną. Ale musimy ich dowozić na lotnisko na swój koszt, 60 złotych za kurs z Lublina.

MSW odmawiając Lublinowi stałego przejścia granicznego powołuje się właśnie na opinie tych służb. Przypomnijmy, że resort spraw wewnętrznych informuje, że „w opinii Straży Granicznej, liczba lotów oraz przewidywany rozwój siatki połączeń nie wymagają jeszcze tworzenia stałego lotniczego przejścia granicznego”, a Służba Celna uznała m.in., że „obecne obciążenie lotniska nie wymaga tworzenia nowej jednostki organizacyjnej”.
Przyznam, że taka argumentacja mnie dziwi, bo, powtórzę, z lokalnymi służbami współpracuje nam się dobrze. Nie usłyszeliśmy też od ministerstwa, jaki poziom ruchu musimy osiągnąć, żeby zasłużyć na stałe przejście graniczne. Prawdopodobnie, jak zwykle w takich sytuacjach, chodzi o pieniądze, ktoś po prostu nie zaplanował dodatkowego wydatku w budżecie centralnym. Chociaż nie sądzę, aby były to duże kwoty, bo na przykład trawiaste lotnisko w Kielcach miało stałe przejście graniczne. Z naszej strony jesteśmy od dawna przygotowani na stworzenie stałego posterunku straży granicznej i służby celnej. Przeznaczonych wcześniej na to pomieszczeń, m.in. ze schowkami na broń i miejscem dla psa, nie mogę raczej wynająć na cele komercyjne. Port więc na tym traci.

Możesz wiedzieć więcej! Za to warto zapłacić: Raporty, analizy, gorące tematy

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski