Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Die Hölle von Maidanek – Piekło Majdanka. Pierwsza niemiecka publikacja o obozie koncentracyjnym na Majdanku

RENATA LESIAKOWSKA IPN LUBLIN
W marcu 1945 r. rozpoczęła się aliancka ofensywa w Niemczech. Społeczeństwo upadającej III Rzeszy nie mogło już dłużej unikać konfrontacji z tym, jak w rzeczywistości wyglądał niemiecki Neue Ordnung Europas (Nowy Porządek Europejski), zaprowadzany w okupowanych krajach. Jedna z pierwszych publikacji dotyczących istotnego element tego „porządku”, jakie stanowiły obozy koncentracyjne, dotyczyła Majdanka.

Książka „Die Hölle von Maidanek” – „Piekło Majdanka” ukazała się w miejscowości Singen w południowej Badenii, dwa tygodnie po jej zajęciu przez armię francuską, nakładem Volks Verlag und Buchhandlung Singen (Hohentwiel). Publikacja podzielona została na siedem części, opisujących następujące aspekty niemieckich zbrodni: organizację obozu, liczbę osadzonych, tortury i masakry, masowe rozstrzeliwanie jeńców wojennych, zagazowywanie, działania mające na celu ukrycie śladów zbrodni, zyski osiągane z przejęcia własności osadzonych.

Celem tej broszurowej publikacji, jak stwierdzali jej twórcy, było przyczynienie się do zapoznania Niemców z dowodami zbrodni nazistowskich, z których przeciętni mieszkańcy Niemiec mieli nie zdawać sobie sprawy. W momencie zajmowania kolejnych landów przez wojska alianckie po raz pierwszy, z niedowierzeniem patrzyli na zdjęcia przedstawiające stosy szkieletów zagłodzonych ludzi. Nasuwa się tu jednak uwaga, że choć z pewnością w Niemczech nie miano pełnego, czy nawet przybliżonego wyobrażenia o tym, co działo się w obozach, utrzymanie w tajemnicy realiów wojny na Wschodzie możliwe było w znacznej mierze dzięki temu, że społeczeństwo niemieckie wykazywało w tej sprawie daleko posunięte desinteressement. Nazistowskie władze niemieckie nie kryły się przecież ze swoimi planami dotyczącymi przede wszystkim Żydów i Romów, ale także Polaków i innych narodów słowiańskich, przeciwnie, na łamach prasy chełpiły się, że właśnie dzięki ich działaniom Żydom europejskim pali się grunt pod nogami, że to Niemcy jako pierwszy naród na świecie odważyli się odłączyć żydostwo od jego narodowego życia (przetłumaczone z języka niemieckiego sformułowania pochodzą z artykułów zamieszczonych w wychodzących w okupowanej Polsce niemieckich dziennikach „Krakauer Zeitung” z 1941 r., nr 6 i „Warschauer Zeitung” z 1941 r., nr 3). Trudno powstrzymać się od spostrzeżenia, że gdyby nie wieloletnie wyćwiczenie w myśleniu narodowo-socjalistycznym w przestrzeni publicznej musiałoby paść pytanie, co stało się z tymi ludźmi. Dlatego też szczerzej według mnie brzmią skierowane do rodaków wezwania autorów publikacji, aby wyzwolili się z ideowych wpływów nazizmu niż otwierające książkę zapewnienia, że po zajęciu kraju przez wojska alianckie Niemcy czują się wyzwoleni i po raz pierwszy od 12 lat mówią to, co myślą.

Die Hölle von Maidanek podaje rzetelne informacje o położeniu obozu (około dwa kilometry od Lublina, chodzi tu oczywiście o ówczesny teren miasta), państwach, z których pochodzili więźniowie (Polska, Związek Sowiecki, Francja, Belgia, Włochy, Dania, Norwegia, Holandia, Grecja, Jugosławia, Czechosłowacja, sporadycznie z innych państw), obszarze obozu (270 ha), a także o warunkach w jakich przetrzymywani byli więźniowie, wyniszczającej pracy, upokorzeniach, niewyobrażalnej przemocy. Liczba pól obozowych jest określona właściwie, jednak z obecnym stanem wiedzy nie zgadza się informacja na temat baraków. Omawiana publikacja podaje, że było ich 144, podczas, gdy według informacji Państwowego Muzeum na Majdanku – 108. Prawdopodobnie wynika to z przyjęcia przez niemieckich autorów błędnego założenia, że szóste pole więźniarskie również było wykorzystywane. Tego typu błąd jest jednak zrozumiały, jeśli weźmie się pod uwagę, że książka powstawała jeszcze w czasie wojny, na terenach zajętych przez aliantów zachodnich, podczas gdy Polska znalazła się w sferze wpływów Związku Radzieckiego.

Dla specjalistów zajmujących się badaniem niemieckich obozów interesująca może być informacja, że zaaresztowani po wyzwoleniu Majdanka niemieccy pracownicy Teo Scholen (SS) i Heinz Stalbe (Kampfpolizei) zeznawali, że obóz powinien zostać uznany za obóz zagłady (Vernichtungslager), ponieważ taki był w rzeczywistości główny cel jego istnienia.

Warto zwrócić uwagę na to, że autorzy omawianej publikacji nie ujawnili swojego imienia i nazwiska, a podpis pod wstępem brzmi: wydawcy. Wydaje się mieć to swoje znaczenie. Jest to trudne do zrozumienia, ale świadectwa wskazujące, że Niemcy po II wojnie światowej nie zmagali się wcale z poczuciem winy niestety nie należą do rzadkości. Problemem była dla nich sama klęska i jej polityczno-ekonomiczne konsekwencje, natomiast zachowanie „zwykłych Niemców” w służbie III Rzeszy nie stanowiło przedmiotu debat publicznych. Co więcej, na istotny szczegół zwrócił uwagę niemiecki politolog i dyrektor Muzeum Niemieckiego Centrum Pamięci Ruchu Oporu Johannes Tuchel:

Wielu Niemców jeszcze nadal po 1945 r. uważało opór przeciw narodowemu socjalizmowi za “zdradę” i widziało w tych, którzy mu się przeciwstawiali “zdrajców”. (cytat z artykułu J. Tuchla, Widerstand gegen die Judenverfolgung 1933 bis 1945, zamieszczonego w publikacji pod redakcją C. Hamann i B. Kosmali flitzen – verstecken – überleben? Hilfe für jüdische Verfolgte 1941–1945. Geschichten, Quellen, Kontroverse, wydanej w Berlin/Ludwigsfelde w 2018r.)

Być może ze względu na taki właśnie klimat społeczny twórcy broszury o Majdanku woleli pozostać anonimowi. Część badaczy Holokaustu uważa zresztą, że - wbrew obiegowym opiniom funkcjonującym w społeczeństwie niemieckim – również w kolejnych dekadach po zakończeniu II wojny nie dokonało ono wysiłku niezbędnego do poznania zachowania polityków, żołnierzy, urzędników, „przeciętnych obywateli” niemieckich, a także nie pociągnęło sprawców do odpowiedzialności. Dieter Schenk (publicysta i kryminolog zajmujący się przede wszystkim zbrodniami niemieckimi dokonanymi w Polsce) mówił nawet o działających w Niemczech strukturach planowego nieścigania zbrodni. Według jego ustaleń do 2005 r. ukaranych zostało jedynie niespełna 4% spośród znanych sprawców zbrodni nazistowskich (liczbę znanych sprawców przywoływany autor określa na 172 294 osoby). Ralph Giordano (niemiecki dziennikarz, pisarz i reżyser, posiadający włosko-żydowskie korzenie) określił tą sytuację mianem Drugiej Winy Niemców/ Zweite Schuld der Deutschen (zobacz artykuł D. Schenka, Strukturen der systematischen Nichtverfolgung von Nazitätern in der Bundesrepublik Deutschland, opublikowany w czasopiśmie „Zeitschrift des Verbandes Polnischer Germanisten” 2014, nr 3).

Tym bardziej zatem wart docenienia jest wysiłek tych niemieckich autorów, którzy próbowali rozgoryczonym rodakom przedstawić realia wojny nieporównywalnie bardziej traumatyczne od tych, których ludność niemiecka doświadczała w najtrudniejszym dla niej momencie klęski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski