Długie kolejki na PKP w Lublinie. Pasażerowie narzekają

Pan Jakub przyszedł na dworzec kolejowy w Lublinie w poniedziałek o godz. 19.20. Pociąg TLK, którym miał jechać do Warszawy, odjeżdżał o godz. 19.50. - Pomimo stania w kolejce, w której było ze 100 osób, do godziny 19.45 nie udało mi się kupić biletu. Otwarte były tylko dwie kasy. Dlaczego? - pyta w mailu do naszej redakcji.

Marta Ziemska z biura komunikacji i public relations PKP Intercity w odpowiedzi zapewnia, że "godziny otwarcia kas są dostosowane do ruchu pociągów oraz potoków pasażerów". Konkretnie - na dworcu w Lublinie jest obecnie sześć kas, z których cztery należą do PKP Intercity (pozostałe do Przewozów Regionalnych, czynne do 17.30). Okazuje się, że tylko dwie są czynne wieczorem (do godz. 21.40). Pozostałe kończą pracę o 17.10 (w niedzielę o 20.10) i 18.40 (wszystkie są otwarte z przerwami).

- W najbliższym możliwym czasie postaramy się wydłużyć pracę okienka 3 lub 6 do godziny 20 - zapowiada Marta Ziemska.
Pan Jakub dziwi się też, że na lubelskim dworcu nie ma ani jednego biletomatu. Okazuje się, że był - do 18 lutego tego roku.

- Cieszył się bardzo małą popularnością i na wniosek Mennicy (operatora urządzenia) został usunięty - informuje Ziemska.
I zachęca, żeby kupować bilety w internecie. - Nasi pasażerowie mogą kupować bilety już na 30 dni przed odjazdem pociągów. Kupując bilet wcześniej pasażer może podróżować taniej - zaznacza.

Marta Ziemska przypomina też, że jeśli pasażer wsiądzie do pociągu na stacji, na której jest otwarta kasa, może kupić bilet u konduktora, ale będzie on droższy o 10 zł. I nie ma od tego wyjątku - nawet jeśli do kasy nie można było się dostać.