Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobry sezon „Kaniorowców”

Andrzej Z. Kowalczyk
Już za kilka dni rozpocznie się nowy sezon artystyczny 2016/2017. To dobra pora, aby dokonać podsumowania sezonu minionego w niektórych lubelskich instytucjach artystycznych. A owe podsumowania rozpocznijmy od Zespołu Pieśni i Tańca „Lublin” im. Wandy Kaniorowej, bowiem rzeczywiście solidnie sobie na to zapracował i zasłużył.

W przypadku większości placówek i instytucji kultury takie podsumowanie można było zrobić znacznie wcześniej – już na początku lata, ale nie u „Kaniorowców”. U nich bowiem coś takiego jak przerwa wakacyjna właściwie nie istnieje. Od lat oficjalnym finałem sezonu są wprawdzie czerwcowe, trzydniowe koncerty „Lublin – Lublinowi”, ale w lipcu zespół organizuje jeszcze Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne i oczywiście występuje w programie tego renomowanego festiwalu. W miesiącach letnich różne grupy odbywają wojaże zagraniczne, a najmłodsi wyjeżdżają na szkoleniowe obozy i warsztaty artystyczne. A w tym roku do tego bogatego programu doszedł jeszcze jeden, szczególny koncert, zorganizowany w okazji lubelskich obchodów Światowych Dni Młodzieży, w którym „Kaniorowcy” wystąpili wspólnie ze słynnym „Mazowszem”.

Zobacz także:
Mazowsze i "Kaniorowcy" na placu Zamkowym z okazji ŚDM w Lublinie [ZDJĘCIA, WIDEO]

Początek roku to dla „Lublina” oczywiście czas kolędowania. Do kalendarza zespołu na stałe zostały wpisane tradycyjne koncerty w kościele p.w. św. Rodziny na Czubach oraz wielkie widowiska kolędnicze „Cichuteńko pośród nocy” organizowane w dniu święta Trzech Króli. Owe doroczne koncerty to coś więcej, niż tylko proste wpisanie się w kalendarz, z którego wynika, że w tym czasie wykonuje się właśnie kolędy i pastorałki; więcej też, aniżeli okazja do zaprezentowania ważnej i bardzo bogatej części repertuaru zespołu. To przede wszystkim realizacja misji, jaką jest kultywowanie tradycji i zapoznawanie z nią kolejnych pokoleń. Misji obecnie szczególnie ważnej. Widoczna bowiem z roku na rok coraz wyraźniej komercjalizacja Bożego Narodzenia sprawia, że owo święto kojarzy się dziś bardziej z popowymi przebojami granymi w galeriach handlowych (zgrane do cna „Last Christmas” zespołu Wham!) oraz „obowiązkowym” w telewizji filmem „Kevin sam w domu”, niż z tradycyjnymi pieśniami i obrzędami. „Kaniorowcy” swoimi występami przypominają tę atmosferę świąt, jaka towarzyszyła im przez lata. Pokazują w pełni ich urodę. I czynią to w bardzo atrakcyjnej formie. „Cichuteńko pośród nocy” to więcej niż koncert. Bożena Baranowska, autorka scenariusza i reżyserka, stworzyła zwarte dramaturgicznie, barwne i nadzwyczaj efektowne widowisko. Znakomicie wykonywane partie wokalne były przeplatane występami młodziutkich kolędników w tradycyjnym składzie, tancerzy (efektowny krakowiak oraz najlepsze fragmenty porywającej suity lubelskiej) i uzupełnione recytacją poezji związanej tematycznie z Bożym Narodzeniem.

Bardzo ważne w pracy zespołu są także półroczne prezentacje grup dziecięcych i młodzieżowych, które w tym roku nosiły tytuł „Obrazki wiosenne”. Zapowiadając owe koncerty dyrektor zespołu Jan Twardowski podkreślił, że „Kaniorowcy” wszystkie swoje występy traktują poważnie i zawsze dają z siebie wszystko, ale te tradycyjnie organizowane wiosną, na „półmetek” sezonu spotkania z publicznością mają dla nich znaczenie szczególne. Są bowiem okazją do podsumowania półrocznej pracy instruktorów i wykonawców; zaprezentowania stale doskonalonych umiejętności, a także pokazania się po raz pierwszy w nowym repertuarze. Mając na uwadze ów sprawdzianowy charakter koncertów ich autorki – Monika Pacek i Dorota Kanior – tak ułożyły programy, aby młodzi wykonawcy mogli się pokazać w repertuarze jak najbardziej urozmaiconym. Prezentującym folklor z całej właściwie Polski; od Lubelszczyzny, Rzeszowszczyzny i Podlasia po Wielkopolskę oraz od Orawy i Śląska po Kaszuby. To z jednej strony pokazało bogactwo i różnorodność polskiego folkloru, a z drugiej – pozwoliło „kaniorowskiej” młodzieży sprawdzić się w rozmaitych formach i stylistykach. I trzeba powiedzieć, że dziecięce grupy zespołu przeszły ten test bardzo pomyślnie.
Kolejne wydarzenie organizowane przez zespół to tradycyjny 3-Majowy Polonez dla Lublina, odbywający się od 2010 roku pod patronatem Kuriera Lubelskiego. W tym roku dopisało wszystko: pogoda, zespoły, a przede wszystkim lublinianie, którzy liczniej niż zwykle stawili się przed ratuszem, by ruszyć do tradycyjnego korowodu. Bardziej okazałego i barwniejszego niż w latach poprzednich. Bardziej okazałego, bowiem do „Kaniorowców” dołączyły tym razem zespoły folklorystyczne działające na lubelskich uczelniach – UMCS, Uniwersytecie Przyrodniczym, Uniwersytecie Medycznym i Politechnice Lubelskiej, co znacznie powiększyło ilość par przemierzających deptak. A barwniejszego, bo obok strojów szlacheckich i mundurów z okresu Księstwa Warszawskiego, które pojawiają się co roku, tancerki i tancerze wystąpili też w strojach regionalnych: krakowskich, łowickich oraz opoczyńskich. Poloneza już po raz piąty poprowadził prezydent Lublina Krzysztof Żuk, w pierwszej parze z Joanną Gugałą z I Reprezentacji „Kaniorowców”. A na koniec wszystkie zespoły wystąpiły na pl. Litewskim w koncercie polskich pieśni i tańców narodowych.

I wreszcie wspomniany na wstępie finałowy akcent sezonu, czyli trzy koncerty „Lublin – Lublinowi” zorganizowane w muszli koncertowej w Ogrodzie Saskim. W dwa pierwsze dni ponownie zaprezentowała się młodzież, a także grupy najmłodsze, skupiające dzieci, które dopiero jesienią ubiegłego roku rozpoczęły swoja przygodę zespołem. Dla nich pierwsze spotkanie z publicznością – i to tak liczną, że widownia muszli po raz kolejny okazała się zbyt mała – było z pewnością ogromnym przeżyciem. Zaś koncert z trzeciego dnia bez żadnej przesady można określić jako spełnienie marzeń każdego miłośnika folkloru. Jego autorka, Bożena Baranowska, przygotowała tak atrakcyjny zestaw utworów, że wystarczyłby na program całego festiwalu, a w rolach głównych wystąpiła śmietanka „Kaniorowców”, czyli I i II Reprezentacja oraz Seniorzy. Tu właściwie należałoby przepisać punkt po punkcie program koncertu i zakończyć go frazą: a wszystko to w wykonaniu fenomenalnym, sięgającym ideału. Każdy bowiem z utworów naprawdę zasługiwał na przywołanie. Jednak – jak zawsze w takich razach bywa – niektóre robiły wrażenie szczególne. To przede wszystkim Suita lubelska w wykonaniu I Reprezentacji, Suita rzeszowska zatańczona przez Seniorów w sposób wręcz modelowy, który mógłby służyć jako materiał szkoleniowy dla wszystkich zespołów folklorystycznych, tych największych i najsławniejszych nie wyłączając oraz tańce sądeckie wykonane na 24 pary przez obydwie przywołane tu grupy.

Znaczną część programu owego niezwykłego występu „Kaniorowcy” powtórzyli miesiąc później dla jeszcze większej widowni zgromadzonej na placu Zamkowym na koncercie uświetniającym lubelskie obchody Światowych Dni Młodzieży. Nasz zespół wystąpił w nim z legendą polskiej sceny folklorystycznej – słynnym „Mazowszem”. I nie miał najmniejszych powodów do jakichkolwiek kompleksów. Powiem więcej: zrobił na mnie nawet lepsze wrażenie niż nasi goście. Bowiem choć w pełni doceniam profesjonalizm i ogromne umiejętności artystów z „Mazowsza”, to jednak folklor w ich wykonaniu jest w moim przekonaniu nadmiernie wystylizowany. Wieloletnie uczestnictwo w Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym sprawiło, że dość dobrze poznałem źródła polskiego folkloru i widziałem wyraźnie, iż zespół z Karolina jest od nich bardzo daleko.

Przywołałem tu najważniejsze lubelskie występy „Kaniorowców”, ale przecież zespół często występował poza rodzinnym miastem. W marcu grupa „Lubelacy” pod kierunkiem Doroty Kanior uczestniczyła w Międzynarodowym Festiwalu Folklorystycznym „Children of the 11th of March” w Plunge, zorganizowanym z okazji Święta Niepodległości Litwy. W lipcu grupa „Lubliniacy” wzięła udział w Międzynarodowym Festiwalu XX Bidasoa Gazetefolk w hiszpańskim Kraju Basków, a w sierpniu I Reprezentacja występowała pod drugiej stronie Pirenejów w programie festiwalu „RITE” w St. Girons. Na przełomie lutego i marca I Reprezentacja pod kierunkiem Bożeny Baranowskiej jako pierwszy w historii polski zespół wystąpiła w Paragwaju w trzytygodniowym cyklu festiwali pod wspólną nazwą „Caravana Cultural”, a w sierpniu wzięła udział w jubileuszowej, 25. edycji festiwalu Wereldfolkloreade w Oostrozebeke w Belgii. Tu warto dodać, że w tej drugiej imprezie lubelski zespół wystąpił po raz drugi, co jest ewenementem w całej historii festiwalu, jako że zasadą jest, iż uczestniczy się w nim tylko raz. Organizatorzy podkreślali, że dla „Kaniorowców” został uczyniony wyjątek ze względu na ich wysoki poziom artystyczny i wyjątkową atrakcyjność. Trzeba też wspomnieć o udziale grupy „Lubliniacy” kierowanej przez Monikę Pacek w Ogólnopolskim Festiwalu Folklorystycznym w Katowicach, który „Kaniorowskiej” młodzieży przyniósł główną nagrodę imprezy – Czarne Diamenty.

Tak wyglądał dobiegający końca sezon 2015/2016, a przed nami kolejny. „Kaniorowcy” rozpoczną go 17 września występem w Stalowej Woli na jubileuszu 60-lecia Zespołu Pieśni i Tańca „Lasowiacy” im. Ignacego Wachowiaka, a tydzień później w zespole zostanie przeprowadzony nabór najmłodszych adeptów. O tych wydarzeniach napiszemy w kolejnych publikacjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski