Lubelska drużyna zameldowała się w Radomiu bez Quentona DeCoseya, który został odsunięty od zespołu. Jego brak nie był jednak dużym osłabieniem dla czerwono-czarnych, ponieważ Amerykanin bardzo słabo spisywał się od początku sezonu i niewiele wnosił do gry Startu.
Gracze z Lublinie świetnie weszli w to spotkanie. W ataku właściwie się nie mylili i po niespełna dwóch minutach i trójce Tweety’ego Cartera, prowadzili 7:1. Kolejnym, który celnie przymierzył zza linii 6,75 m był Doron Lamb, a gdy łatwe punkty spod kosza zdobył Jimmy Taylor, goście wygrywali 12:7. W tym okresie Start trafił cztery z pięciu rzutów z gry, w tym dwa z trzech za trzy punkty.
Rzut z dystansu w pierwszej kwarcie był groźną bronią czerwono-czarnych. Lublinianie w pierwszych 10 minutach wykorzystali cztery takie próby, a pomylili się tylko raz. O ile jednak do 7. minuty goście trafiali prawie z każdej pozycji, to pod koniec kwarty skuteczność bardzo się pogorszyła i przewaga zmalała tylko do dwóch punktów (25:23 po 10 minutach).
Przez niemal połowę drugiej kwarty gospodarze nie potrafili zdobyć następnych punków i w 15. minucie Start prowadził 32:23. Od pierwszych minut świetnie rzutowo dysponowany był Doron Lamb. Amerykanin w pierwszej kwarcie zdobył 11 punktów (4/5 z gry), a w drugiej dołożył 7 (3/5). Nie mniej skuteczny był również Mateusz Dziemba, który mecz w Radomiu rozpoczął w wyjściowej piątce. W pierwszej połowie zdobył 13 punktów, trafiając m.in. trzykrotnie za trzy punkty. Obaj koszykarze rzucali na poziomie 70-procent.
Do przerwy Start był lepszy o 14 punktów (45:31). W połowie trzeciej kwarty, gdy po faulu przy rzucie za trzy, Carter wykorzystał dwa z trzech wolnych, przewaga lublinian zwiększyła się do 21 oczek (57:36). Chwilowa niemoc gości sprawiła jednak, że radomianie zbliżyli się na 12 punktów (58:42). W ekipie HydroTrucka brakowało jednak pewnych egzekutorów, aby mocniej zagrozić czerwono-czarnym.
Przed ostatnią częścią nic więc nie zapowiadało, że w tym meczu mogą pojawić się jeszcze większe emocje. Obie drużyny przestały jednak trafiać z gry. Lublinianie na pierwsze punkty zdobyte w ten sposób czekali aż pięć minut, natomiast gospodarze minutę dłużej. Przewagą graczy z Radomia były jednak punkty zdobywane z linii rzutów wolnych. W ten sposób HydroTruck w 34. minucie zbliżył się na sześć punktów (54:60).
Niemoc swoją i całej drużyny w czwartej kwarcie przełamał w końcu Lamb. To Amerykanin wspólnie z Dziembą zadbali w finałowych minutach o utrzymanie przewagi nad rywalem. Obaj zdobyli 8 z 10 ostatnich punktów lubelskiej drużyny.
HydroTruck Radom – Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 65:70 (23:25, 8:20, 15:15, 19:10)
HydroTruck: Ireland 25, Ostojić 12, Lewandowski 9, Zegzuła 6, Kraljević 5, Wall 4, Moore 2, Dzierżak 2, Żmudzki, Zalewski. Trener: Marek Popiołek
Start: Lamb 29, Dziemba 17, Carter 9, Taylor 5, Jeszke 5, Kostrzewski 3, Szymański 2, Sharkey, Obarek, Ciechociński. Trener: Tane Spasev
Sędziowali: Tomasz Trawicki, Michał Sosin, Tomasz Tomaszewski
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?