Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drabina odpowiedzialności. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz
nadesłane

Umarł Gorbaczow. Mógłbym teraz efektownie rozpisać się o odejściu symbolu epoki, która wymyśliła głasnost i pierestrojkę, która rozmontowała to, co teraz Putin z takim wysiłkiem na powrót stara się zmontować: Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich. Przeciwstawiać człowieka, który czynnie zapoczątkował „największe nieszczęście w historii ludzkości”, jak nazwał ongiś samorozwiązanie ZSRS obecny rosyjski przywódca, temuż właśnie przywódcy.

Jednak myśląc o Michaile Gorbaczowie mam przed oczami obrazek z całkiem innej szuflady pamięci. Był styczeń 1991 roku, pod wieżą telewizyjną w Wilnie padło czternastu Litwinów, zastrzelonych przez ściągnięte z Moskwy speckomando KGB „Alfa”. Tej nocy widziałem ludzi, którzy gołymi rękami próbowali powstrzymać napierające na nich czołgi. Pamiętam ogłuszający huk czołgowych wystrzałów i choć w wojsku nie służyłem, mogę już powiedzieć że wąchałem proch, czy co tam innego śmierdziało nam z lufy tanku. Na szczę-ście to były ślepaki.

Jeszcze tej samej nocy trupy owych czternastu wystawiono na widok publiczny w wileńskim prosektorium. Zeszło się je oglądać całe miasto. Wszystko odbyło się w ciszy. Ludzie przystawali i odchodzili, milczący i zacięci.

Następnego dnia pod wieżą, osłanianą przez czołgi, zebrał się na nowo tłum wilnian. Tam nikt już nie milczał. Kobiety podchodziły do stojących przy maszynach czołgistów i wygarniały im w twarz kim są i komu służą. Każdy z tych chłopaków mógł być synem jednej z nich. Po sołdatach nie było widać śladu wczorajszej agresji, zresztą to z pewnością byli inni ludzie niż wczoraj, morderców z „Alfy” i strzelających ślepakami tankistów zluzowano po służbie, a na miejscu pojawili się żołnierze z nowego rzutu. Bardzo możliwe że nawet nie wiedzieli, co stało się tutaj poprzedniego wieczoru.

Patrzyłem na te sceny myśląc o zwodniczości międzyludzkich relacji. Nie znając kon-tekstu można było nawet współczuć tym młodziakom w hełmofonach, zerwanym wcześnie rano z koja i w niedospaniu pognanym w miejsce, w którym nieznani im ludzie okazywali im, z bliżej nieznanych powodów, szczerą nienawiść. Zawinił system? Nie, oni też w jakiś sposób odpowiadali za to, czego przecież osobiście nie uczynili. W jakiś sposób zasłużyli

na to pomstowanie ze strony litewskich Antygon. Bo człowiek jest istotą powołaną do odpowiedzialności. I nikogo z tej odpowiedzialności zwolnić nie można, nawet zaspanych chłopaków z hełmofonach.

Wtedy, w styczniu 1991 roku, na szczycie owej drabiny odpowiedzialności stał on, dobrotliwy Misza Gorbaczow. Dzisiaj stoi Władimir Putin. System pozostał ten sam, działa na pozór bezbłędnie, zacierając winę poszczególnych jednostek. Ale system, taki czy inny, zawsze tworzą ludzie. Zarówno włodarze Kremla, jak i biedni Buriaci lub Mordwini, ziewający z niedospania w okopach pod Chersoniem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski