Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczny poród, szpital kontratakuje

Łukasz Chomicki, Aleksandra Dunajska
Noworodek uderzył główką o szpitalną podłogę i doznał urazu czaszki.
Noworodek uderzył główką o szpitalną podłogę i doznał urazu czaszki. Tomasz Bolt / archiwum
- Pacjentka nie wykonywała podstawowych poleceń położnych. Naszym zdaniem umyślnie naraziła na niebezpieczeństwo swoje dziecko - oświadczył wczoraj Krzysztof Wojewoda, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego chełmskiego szpitala. Jednocześnie zapowiedział złożenie doniesienia do prokuratury. - Co tu komentować. Szpital opowiada bzdury - nie kryła oburzenia matka noworodka.

To jej historię opisaliśmy w piątkowym wydaniu Kuriera. W połowie listopada kobieta w ostatniej fazie porodu została przywieziona karetką do szpitala wojewódzkiego w Chełmie. Według relacji rodziny, w izbie przyjęć nikt jej nie zbadał. Zamiast tego kobieta dostała do podpisania dokumenty. Potem o własnych siłach musiała wejść na oddział. W rezultacie, rozwiązanie nastąpiło zanim trafiła na łóżko porodowe. Noworodek uderzył główką o szpitalną podłogę i doznał urazu czaszki. Z Chełma trafił na oddział DSK w Lublinie. Babcia zaś noworodka złożyła doniesienie do prokuratury.

Równolegle swoje postępowanie wszczął chełmski szpital. - Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że położne zajęły się kobietą. Już na początku pacjentka odmówiła jakiegokolwiek badania. Nie chciała wykonywać podstawowych poleceń. Poza tym przyjechała do szpitala dopiero w końcowej fazie porodu. Wszystko wyglądało tak, jakby chciała się po-zbyć dziecka - relacjonował wczoraj Krzysztof Wojewoda, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego, na który trafiła pacjentka. Jego zdaniem, położne za wszelką cenę starały się pomóc kobiecie. - Nie mogły jednak zrobić tego na siłę, ponieważ nie jest ona ubezwłasnowolniona.

Ordynator Wojewoda zapowiedział także, że szpital zamierza złożyć w tej sprawie doniesienie do prokuratury. - W naszej ocenie pacjentka nie zamierzała urodzić tego dziecka.

Wczoraj rozmawialiśmy z matką chłopczyka: - Nigdy nie chciałam skrzywdzić synka. W ogóle jak coś takiego może komuś przyjść do głowy? - pytała zdenerwowana. - Szpital musi się bronić, a najlepszą obroną jest atak. Nawet jeśli sprawa trafi do prokuratury, nie obawiam się efektów postępowania. Nie mam sobie nic do zarzucenia - podkreślała.

- Jestem zszokowana zarzutami szpitala. Gdyby córka nie chciała urodzić tego dziecka, zostałaby w domu - dorzucała oburzona matka kobiety.

- To są nasze wstępne ustalenia. Komisja wciąż działa. Na moje polecenie jeszcze raz ma przeanalizować dokumenty - poinformował nas wczoraj Mariusz Kowalczuk, dyrektor Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie. - Wygląda jednak na to, że wersja przedstawiona przez kobietę odbiega od prawdy.

Oprócz szpitalnej komisji, okoliczności porodu cały czas bada też prokuratura w Chełmie. Śledczy sprawdzają, czy personel medyczny swoim postępowaniem nie naraził bezpieczeństwa dziecka. W tej sprawie prokuratura zamierza powołać się na opinie biegłych.

Śledczy wystąpili też o dokumentacje do placówki, w której rodziła kobieta, oraz do lubelskiego szpitala, gdzie po urazie trafił noworodek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski