Na zwolnieniu lekarskim jest w tej chwili aż siedem zawodniczek. To oznacza, że szkoleniowiec mistrzyń Polski ma do dyspozycji tylko 11 piłkarek, w tym dwie bramkarki oraz trzy kołowe, trzy rozgrywające i trzy skrzydłowe. Sytuacja kadrowa poprawić się może najwcześniej pod koniec miesiąca.
Tymczasem lublinianki kontynuują pracowity okres, w którym grają praktycznie co trzy dni. - Nie mamy teraz żadnego cyklu treningowego. Tylko rozruch przedmeczowy, potem pomeczowy. Staramy się poprawiać drobne elementy, pewne rzeczy korygować, ale mamy tylko trzy zawodniczki na rozegraniu. Jedna jest z nami od miesiąca, a pozostałe, jeśli odliczymy okresy kontuzji, właściwie od dwóch i trzech miesięcy. Walczymy sercem i charakterem! - twierdzi szkoleniowiec.
Przy tak wąskiej kadrze meczowej zawodniczki muszą być bardziej uniwersalne i grać nie tylko na swoich nominalnych pozycjach. - Musimy sobie radzić. Nie zawsze jest łatwo i przyjemnie. To nieszczęśliwy dla nas rok. Kontuzje się wprawdzie zdarzają, ale nie wszystkie w tym samym czasie. Na szczęście widać światełko w tunelu i mam nadzieję, że do końca stycznia nasza sytuacja się polepszy. W Pucharze EHF musimy grać i walczyć do końca, ale patrzymy przede wszystkim na ligę i walkę o mistrzostwo Polski - przyznaje Robert Lis.
Przed tygodniem MKS Perła stoczył zacięty pojedynek w Jarosławiu. Lublinianki wygrały z JKS, ale dopiero po rzutach karnych. Na szczęście w ligowej tabeli mistrzynie mają bezpieczną przewagę dziewięciu punktów nad drugim Zagłębiem Lubin.
- Nasze wcześniejsze zwycięstwa procentują. W poprzednim sezonie, na tym etapie rozgrywek, mieliśmy cztery punkty straty do Zagłębia. Było to w podobnym momencie - wspomina Lis. Szkoleniowiec podkreśla, że mimo trudnej sytuacji zespół zachowuje spokój.
- Musimy być cierpliwi, pewni tego, co robimy. Nie możemy panikować.
Jesteśmy w sytuacji, że momentami ręce opadają i wola walki bywa zachwiana, ale po to dziewczyny mają trenera faceta, który nimi przewodzi. Jak wszyscy się załamują, to trener ma walnąć pięścią w stół - mówi Robert Lis.
Środowy mecz z KRP Gminy Kobierzyce rozpocznie się o godz. 18. Rywalki zajmują w tabeli trzecie miejsce z bilansem ośmiu zwycięstw i czterech porażek. Przeciwnik będzie chciał wykorzystać problemy kadrowe MKS.
- Będą chciały nas zabiegać, zaganiać. My postaramy się jednak nie dać. Natomiast normalne jest, że jak drapieżnik jest zraniony, to inni chcą to wykorzystać i go pierwszy raz pokonać (MKS w lidze wygrał wszystkie 12 spotkań - red.). W Jarosławiu udało nam się wybronić, ale wszystkie nasze kolejne mecze będą ciężkie. Dziewczyny są jednak na to przygotowane i myślę, że zaprocentuje nasza gra w Europie - podkreśla Lis.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?