Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drugie śniadanie dla dziecka do szkoły. Rozmowa z dietetyczkami

Magdalena Domańska-Smoleń
Magdalena Domańska-Smoleń
Katarzyna Cybulska (z lewej) - dyplomowany dietetyk Collegium Medicum UJ. Swoją wiedzę pogłębia kontynuując studia magisterskie na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Obecnie pracuje w centrum medycznym w Krakowie, prowadzi własną praktykę oraz współtworzy międzynarodowe badania naukowe poświęcone zapobieganiu cukrzycy we współpracy z UJ. W wolnych chwilach lubi eksperymentować w kuchni.Maria Brzegowy (z prawej) absolwentka Uniwersytetu Rolniczego, dietetyk, pracuje w jednej z krakowskich przychodni, w Żegocinie oraz w szpitalu w Skawinie. Aktualnie w trakcie realizacji pracy doktorskiej dotyczącej wpływu wybranych produktów roślinnych na stan zdrowia. Rozpoczyna również studia podyplomowe z zakresu żywienia klinicznego i opieki metabolicznej. Mama 4-letniego Jasia, przedszkolaka.
Katarzyna Cybulska (z lewej) - dyplomowany dietetyk Collegium Medicum UJ. Swoją wiedzę pogłębia kontynuując studia magisterskie na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Obecnie pracuje w centrum medycznym w Krakowie, prowadzi własną praktykę oraz współtworzy międzynarodowe badania naukowe poświęcone zapobieganiu cukrzycy we współpracy z UJ. W wolnych chwilach lubi eksperymentować w kuchni.Maria Brzegowy (z prawej) absolwentka Uniwersytetu Rolniczego, dietetyk, pracuje w jednej z krakowskich przychodni, w Żegocinie oraz w szpitalu w Skawinie. Aktualnie w trakcie realizacji pracy doktorskiej dotyczącej wpływu wybranych produktów roślinnych na stan zdrowia. Rozpoczyna również studia podyplomowe z zakresu żywienia klinicznego i opieki metabolicznej. Mama 4-letniego Jasia, przedszkolaka. Andrzej Banaś
O zdrowym drugim śniadaniu dla uczniów mówią dietetyczka Katarzyna Cybulska i Maria Brzegowy, dietetyczka oraz mama małego Jasia.

Trudno przygotować coś pożywnego dzieciom do szkoły... Zazwyczaj są to kanapki z szynką, serem żółtym, kiełbasą... Można inaczej?

Katarzyna Cybulska: Pewnie, że tak! Równie praktyczne do zabrania i szybkiego zjedzenia na przerwie będą placuszki, naleśniki albo wrapy wypełnione ulubionymi dodatkami dziecka.

Maria Brzegowy: Można do takiego wrapa dodać np. kolorową paprykę i ogórka pokrojone w cienkie paseczki, a także dip na bazie naturalnego serka. Inną ciekawą opcją na drugie śniadanie jest przygotowanie pojemniczka, do którego wrzucimy ulubione owoce, do tego orzechy albo domowe chrupki i zalejemy gęstym jogurtem naturalnym.

No dobrze, ale te wrapy czy naleśniki trzeba chyba wcześniej przygotować?

MB: Nie jest to jakiś większy problem. Wystarczy jeśli z wyprzedzeniem, podczas przygotowywania obiadu albo kolacji, uwzględnimy dodatkową porcję np. takich naleśnikowych placków. Sama jestem pracującą mamą i uważam, że da się przygotowywać zdrowe i smaczne posiłki. Nie stoję przy kuchni godzinami - stawiam na proste rozwiązania, m.in. kanapki czy słodkie koktajle owocowo-warzywne.

Czyli jednak kanapki?

MB: Dobra kanapka też nie jest zła. Zamiast szynki, sięgnijmy tylko po domowy twarożek, pastę, albo roślinny pasztet, który naprawdę jest prosty w przygotowaniu.

Muszę spytać o kontrowersyjne parówki...

KC: Oczywiście nic się nie stanie, jeżeli podamy dziecku raz w tygodniu parówki. Gorzej, jeżeli te parówki pojawiają się na stole codziennie.

Ale wiele kobiet tak właśnie robi…

MB: Uważam, że wszystko jest kwestią organizacji. Może jest to przykład niedzisiejszy, ale nasze babcie, mające po kilkoro dzieci potrafiły nauczyć je jedzenia rano owsianki czy manny, robiły proste kanapki, zupy, potrawki. A miały przecież jeszcze ciężką pracę w polu i gotowców nie było. Oczywiście, nie jestem za terrorem - każdy z nas może być przemęczony, albo po prostu nie mieć ochoty na dłuższe przygotowywanie posiłku. Mamy do tego święte prawo! Ale dziś naprawdę da się wybrać lepiej - trzeba tylko wcześniej chwilę się nad tym pochylić.

No dobrze, więc co to właściwie znaczy pożywne śniadanie. Bo już wiemy, że nie parówki...?

KC: Nie jest to na pewno też czekoladowy krem czy popularne płatki śniadaniowe z mlekiem. Dziecko od samego rana nafaszerowane samym cukrem i kiepskiej jakości tłuszczem, czyli wysoko przetworzoną żywnością, nie wykorzysta w pełni swoich możliwości podczas nauki. Takie śniadania mogą powodować szybki spadek koncentracji, ospałość, a nawet rozdrażnienie utrzymujące się przez cały dzień. Dlaczego? Bo dziecko szybko staje się głodne …

MB: … i zaczyna szukać kolejnych zapychaczy.

Co w takim razie powinno się znaleźć podczas pierwszego posiłku na talerzu dziecka?

KC: Zgodnie z wytycznymi, prawidłowy posiłek powinien składać się z czterech elementów. Źródła energii w postaci produktów z pełnego przemiału, takich jak np. pieczywo żytnie, graham albo zwykłe płatki owsiane. Do tego należy dodać białko - czyli naturalny twarożek, jajko, upieczonego w domu indyka czy pastę z roślin strączkowych. Solidna porcja warzyw i dobrej jakości tłuszcz - np. świeża oliwa, orzechy albo pestki powinny być obowiązkowym uzupełnieniem posiłku.

MB: Nie zapominajmy o jednej, fundamentalnej sprawie. Powinno to być też coś, co cechuje łatwość i szybkość w przygotowaniu. Świetnym rozwiązaniem, które sama osobiście stosuję u siebie w domu, jest szykowanie wieczorem szybkich naleśników. Rano je tylko podgrzewam, dodaję naturalny serek homogenizowany, odrobinę miodu albo owoce i orzechy. Opcja do auta? Miksuję dzień wcześniej owoce, wstawiam do lodówki, a rano dolewam jogurt i dosypuję płatki zbożowe. Taki miks można wypić w drodze do szkoły.

Pokażcie mi Panie dziecko, które lubi ciemny, razowy chleb…

MB: Domyśla się Pani chyba, co odpowiem? Zdecydowanie uważam, że to kwestia przykładu. Dzieci sięgają zazwyczaj po to, co rodzice. Ale nie uważam też, że mamy stawiać na głowie cały dom. Spokój, cierpliwość, a jeśli to nie pomoże - ugoda. Można np. wybrać lżejszy graham, który zwykle jest już przez dzieci akceptowany.

Co do popicia drugiego śniadania? Ja jestem zwolenniczką ciepłej, zwykłej herbaty. Ciężko jednak dawać dziecku do szkoły termos...

MB: Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście czysta woda - dziecko codziennie powinno otrzymać do szkoły małą butelkę. Co do termosów - myślę, że nie jest to wcale taki zły pomysł. Trwająca obecnie moda na wszelakiej maści pojemniki i bidony pozwala wybrać niewielki i lekki termos, który wykorzystamy do zapakowania czegoś ciepłego, np. czystej herbaty owocowej, która sama w sobie jest już nieco słodka.

KC: Ważne jest też, aby unikać spożywania słodkich napojów gazowanych, a nawet w nadmiernej ilości soków owocowych.

A podobno sok to samo zdrowie...

KC: Zgodnie z najnowszymi zaleceniami, nie odgrywają one jednak kluczowej roli w zdrowej, zbilansowanej diecie ucznia. W przypadku dzieci starszych i nastolatków dzienna maksymalna porcja soku to tylko 240 ml, czyli szklanka.

MB: I pamiętajmy - woda smakowa to nie woda!

Zaraz zaczną się reklamy gotowych, mlecznych „kanapek” dla dzieci. Analizowały Panie skład takich przekąsek?

KC: Niestety, tak. Podstawową zasadą jest: im mniej przetworzony produkt, tym lepiej. Dowiemy się tego czytając dokładnie etykiety. Przydatną informacją jest fakt, że kolejność składników wynika z ich ilości w wyrobie.

Czyli?

MB: Jeśli interesująca nas kanapka czy baton ma cukier na pierwszym lub drugim miejscu, powinniśmy je odłożyć z powrotem na sklepową półkę. Po drugie: logo znanej, opiniotwórczej instytucji zajmującej się żywieniem nie jest gwarantem tego, że dany produkt jest najlepszym wyborem dla naszego dziecka. To przykre, ale tak niestety jest. Dziś wszystko można kupić, nawet rekomendację.

Dzieci wybrzydzają. Albo chcą jeść ciągle jedno i to samo, albo nie chcą jeść w ogóle. Jak przekonać dziecko do różnorodnego jedzenia?

MB: Przykład idzie z góry i potwierdzam to w stu procentach obserwując swoich bliskich i znajomych. Jeśli dla nas zdrowym posiłkiem jest hamburger i frytki, to nie oczekujmy, że nasze dziecko pokocha sałatki i warzywne zupy.

KC: Najważniejsze jest to, aby się nie poddawać i próbować wielokrotnie. Dla dziecka pomidor podany na dziesięć różnych sposobów będzie za każdym razem innym warzywem. Z punktu widzenia naszej pociechy, marchewka z rosołu nie jest tym samym co marchewka starta z jabłkiem. To stwarza dużo możliwości dla naszych niejadków.

MB: Obecnie w ofercie wielu sklepów znajdują się produkty, które mogą ułatwić nam urozmaicenie jadłospisu dziecka. Np. miksy warzyw i owoców, które można dodać do słodkiego smoothie lubianego przez dzieci. Warto próbować, bo może akurat dziecko się do nich przekona.

Znam dzieci, które z zup chcą jeść tylko rosół, inne tylko pomidorową. Pozwalać dziecku na takie fanaberie, ufając, że być może organizm domaga się pomidorów właśnie? Czy na siłę wciskać inne zupy?

KC: Zdecydowanie nie ulegać takim fanaberiom. Rodzice przygotowujący posiłek nie będą przecież gotować kilku różnych posiłków, bo każdy z domowników ma inne preferencje. Przykład idzie z góry. Jeśli dziecko zobaczy, że na obiad jest tylko ta zupa i żadna inna, to ma do wyboru: musi ją zjeść razem z pozostałymi domownikami, albo być głodnym.

MB: Jedynym ustępstwem może być co najwyżej kwestia różnorodnych dodatków, dlatego np. do drugiego dania warto przyrządzić dwie szybkie surówki.

Teoria swoje, a życie swoje. Można wmawiać dzieciom, że jabłka i gruszki są zdrowe, ale ulubionymi przekąskami dzieci i tak są czekolada, czipsy i słodkie napoje. Pozwalać na nie od czasu do czasu?

KC: Ważne jest, aby nie popadać w żadną ze skrajności. Jeśli będziemy rygorystycznie zabraniać wszelkich niezdrowych przekąsek, mamy prawie pewność, że przy pierwszej nadarzającej się okazji dziecko sięgnie po zakazany owoc.

MB: Należy uświadamiać, że takie przekąski istnieją, ale trzeba sięgać po nie z rozsądkiem, nie zastępując nimi żadnego z głównych posiłków.

Czego dzieci jedzą za dużo lub za mało?

KC: Przede wszystkim za dużo cukru, soli i tłuszczu …

MB: … i stanowczo za dużo mięsa. Mało znam dzieci, które jedzą soczewicę, cieciorkę czy inne roślinne źródła białka, które w niczym nie ustępują, a nawet są zdecydowanie lepsze niż ociekający tłuszczem schabowy.

KC: Warto również podkreślić, że porcje obiadowe dla dzieci w wieku szkolnym powinny być znacznie mniejsze niż te, które są serwowane dorosłym. Nie jest winą dziecka, jeśli nie może dokończyć obiadu, gdy porcja jest dla niego za duża. Nasze pokolenie wychowało się na stwierdzeniu: „ziemniaczki i surówkę zostaw, mięsko zjedz”. A powinno być zupełnie na odwrót. Z kolei za mało podaje się wody, warzyw, pełnoziarnistych produktów zbożowych. Najważniejsze i najprostsze zalecenie - starajmy się, aby połowę talerza większości posiłków stanowiły warzywa. Taka zasada obowiązuje zarówno najmłodszych, jak i nas dorosłych.

Zobacz koniecznie:

Zobacz koniecznie:

Zobacz koniecznie:

Zobacz koniecznie:

Zobacz koniecznie:

Zobacz koniecznie:

Zobacz koniecznie:

Zobacz koniecznie:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Drugie śniadanie dla dziecka do szkoły. Rozmowa z dietetyczkami - Gazeta Krakowska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski