Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drugoligowej Wiśle Puławy nie udało się po raz drugi pokonać w sezonie Stali Rzeszów. Podopieczni Mariusza Pawlaka przegrali na wyjeździe

Marcin Puka
Marcin Puka
Piłkarzom drugoligowej Wisły Puławy nie udało się po raz drugi w tym sezonie pokonać głównego kandydata do awansu do Fortuna I ligi. Podopieczni Mariusza Pawlaka przegrali na wyjeździe ze Stalą Rzeszów 0:2, ale gdyby byli skuteczniejsi mogliby wywieźć z ciężkiego terenu chociażby punkt. Warto dodać, że ekipa z Podkarpacia na swoim stadionie jest niepokonana (12 zwycięstw i remis).

Na Podkarpacie ekipa z Puław jechała podbudowana domowym zwycięstwem nad Sokołem Ostróda. Jej trener, Mariusz Pawlak dokonał kilku zmian w wyjściowej jedenastce. Do podstawowego składu wrócili Adrian Paluchowski i Dominik Banach.

Pierwsi wynik spotkania powinni zmienić goście, a konkretnie Carlos Daniel, ale uderzył piłkę niecelnie. Następnie przed szansą na objęcie prowadzenia stanął Adrian Paluchowski, ale po jego wślizgu (wcześniej nieczysto w piłkę trafił Dominik Banach) futbolówka trafiła w rozpaczliwie interweniującego bramkarza.

Niewykorzystana akcja szybko się zemściła i w 7. minucie było 1:0. Gospodarze przeprowadzili szybką kontrę, a Bartłomieja Gradeckiego strzałem z 10 metrów pokonał Bartłomiej Poczobut.

Kilka minut później przed szansą stanął Ariel Wawszczyk, jednak jego główka padła łupem golkipera.

W 27. min. powinien ponownie być remis, ale ponownie Paluchowski w dobrej sytuacji, będąc sam na sam z bramkarzem, nie zdołał zaskoczyć Wiktora Kaczorowskiego. I ponownie to się zemściło. W 31. min. Damian Michalik posłał piłkę do Andreja Prokica, a piłkarz (Serb z polskim paszportem), który niedawno był na celowniku działaczy Motoru Lublin, celną główką podwyższył prowadzenie miejscowych.

Gospodarze wciąż atakowali, lecz w doliczonym czasie gry Prokić uderzył obok słupka i rezultat w tej części gry nie uległ już zmianie, chociaż dobrą okazję miał też po przeciwnej stronie boiska Krystian Puton. Na domiar złego kontuzji nabawił się Dominik Cheba i po przerwie nie pojawił się już na murawie.

Druga odsłona spotkania to odważne szarże Wisły, dążącej do odrobienia strat. Tyle tylko, że nic z tego nie wynikało, a próbę Wawszczyka wyłapał młodzieżowy bramkarz ekipy ze stolicy Podkarpacia.

Następnie dobrą okazję miał Bartosz Wolski, ale pomocnik Stali najpierw strzelił w obrońcę, a jego dobitkę obronił Gradecki.

W odpowiedzi przyjezdni oddali dwa strzały. Najpierw główkował po centrze Putona Krystian Bracik, a minutę później Kacper Kondracki z którego uderzeniem poradził sobie bramkarz Stali. W czwartej minucie doliczonego czasu gry ponownie w dobrej sytuacji znalazł się Kondracki, którego uderzenie z pustej bramki głową wybił Paweł Oleksy.

Ostatecznie Wisła uległa przeciwnikowi 0:2. Mecz na Stadionie Miejskim w Rzeszowie w Rzeszowie obejrzało 1 972 widzów.

9 kwietnia (godzina 15) Wisła zmierzy się przed własną publicznością z Radunią Stężyca.

Czytaj więcej na https://sport.interia.pl/pilka-nozna/2-liga/news-zks-stal-rzeszow-wisla-pulawy-2-0-2-0-26-kolejka-ewinner-2-l,nId,5934365#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Stal Rzeszów – Wisła Puławy 2:0 (2:0)
Bramki: Poczobut 7, Prokić 31
Stal: Kaczorowski – Polowiec, Góra, Oleksy, Głowacki, Danielewicz, Poczobut, Wolski, Michalik, Sadłocha (75 Małecki), Prokić. Trener: Daniel Myśliwiec
Wisła: Gradecki – Cheba (46 Flak), Cyfert, Bracik, Wawszczyk, Banach (46 Ilić), Puton, Kona (86 Bartosiak), Ednilson (58 Drozdowicz), Paluchowski (75 Kondracki), Daniel. Trener: Mariusz Pawlak
Żółte kartki: Prokić, Polowiec
Sędziował: Robert Marciniak z Krakowa

ZDANIEM TRENERÓW

Mariusz Pawlak (Wisła): Przyjechaliśmy do Rzeszowa, aby zagrać na jak najlepszym poziomie. Na tygodniu przygotowywaliśmy się pod Stal, ale nie żyliśmy przy tym historią. Elementy, które w pierwszym meczu wychodziły dobrze, chcieliśmy wdrożyć także i tym razem. Pewna część się udała, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że wynik jest niekorzystny. Grając z takim przeciwnikiem jak Stal, trzeba podejść do tego na spokojnie. Z drugiej stronie ostatnie nasze mecze, które na wyjazdach przegrywamy, nie dają nam komfortu w tabeli. W starciu w Rzeszowie było dużo pozytywów, to było dobre, zacięte spotkanie. Zarówno my jak i rywale stworzyliśmy po kilka sytuacji. Zwłaszcza po przerwie udowodniliśmy, że potrafimy grać z bardzo dobrym przeciwnikiem na równym poziomie. Mimo porażki jest zatem trochę optymizmu. Teraz skupiamy się już na najbliższym meczu, który przed nami.

Daniel Myśliwiec (Stal): Wisła Puławy jest drużyną, którą cechuje bardzo dobry kontratak, a my przygotowując się do tego meczu, cały czas trenowaliśmy też kontratak i myślę, że najlepszym podsumowaniem jest to, że zdobyliśmy dwie bramki po kontrataku”. Myślę, że piłkarze nie będą mieli nic przeciwko, jeśli zdradzę jedną historię opisującą nas jako drużynę. Wszyscy dobrze pamiętamy, jak zakończył się nasz ostatni mecz z Wisłą Puławy, gdzie w drugiej minucie nasz bramkarz Wiktor Kaczorowski popełnił błąd i nabił w Paluchowskiego z drużyny przeciwnej, który zdobył bramkę i otworzył wynik. W tym tygodniu nasi zawodnicy przywitali Wiktora zdjęciem Adriana Paluchowskiego na jego szafce i przez cały tydzień to wydarzenie z tamtego meczu mu towarzyszyło. Dlaczego o tym mówię? Myślę, że to jest bardzo dobry opis i potwierdzenie tego, o czym mówiłem podczas konferencji przedmeczowej, kiedy sugerowałem, że my nigdy nie popełniamy dwa razy tych samych błędów, czyli nie udajemy, że one się nie wydarzyły, tylko się z nimi mierzymy. I nasza drużyna się z nimi mierzy, tak jak dzisiaj Wiktor, który zagrał dobre spotkanie i myślę, że to jest takie fajne potwierdzenie tego, co nas cechuje jako drużynę – i od tego chciałem zacząć. Myślę, że sam mecz był bardzo ciekawy i gdybym miał go krótko scharakteryzować, to był mecz paradoksu. Dlaczego tak uważam? Bo Wisła Puławy – o czym też wspominałem – jest drużyną, którą cechuje bardzo dobry kontratak, a my przygotowując się do tego meczu, cały czas trenowaliśmy też kontratak i myślę, że najlepszym podsumowaniem jest to, że zdobyliśmy dwie bramki po kontrataku. Szacunek dla mojej drużyny, bo widać, że ich ciężka praca, osiąganie wyniku oraz to, że jesteśmy bardzo blisko celu i tak powoduje, że oni dalej są głodni nie tylko zwycięstw, ale i rozwoju. Sam przeciwnik też najgroźniejsze sytuacje stworzył po ataku pozycyjnym, czyli po czymś, co jest naszą domeną. Myślę, że to są kluczowe rzeczy odnośnie do meczu o drużynie. Jako potwierdzenie naszego braku wysycenia zwycięstwami, można by skwitować sytuacją, kiedy Paweł Oleksy w ostatniej minucie wybija ofiarnie piłkę głową po uderzeniu przeciwnika i po tym następuje radość naszych piłkarzy, którzy mają ogromny handicap, a oni cieszą się z każdej interwencji – czy to ofensywnej, czy defensywnej, a myślę, że to jest najlepszy komentarz do samego spotkania i do tego, co charakteryzuje moją drużynę, z której po takich meczach jak dziś jestem po prostu dumny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski