PKP ma w całym kraju około 2,5 tysiąca obiektów dworcowych. Ale tylko z 500 mogą korzystać podróżni. Pozostałe stoją często puste i zaniedbane. Kolej chce się ich pozbyć, głównym klientem mają być samorządy.
- Jeśli dworzec utrzymuje funkcje komunikacyjne, nieruchomość jest przekazywana nieodpłatnie. Jeśli ma być przeznaczony na inny cel - np. bibliotekę - wtedy samorząd musi zapłacić - tłumaczył na wtorkowym spotkaniu w Lublinie Piotr Ciżkowicz, członek zarządu PKP.
Gminy nie mówią "nie", chociaż narzekają na długi czas negocjacji z koleją. Zwłaszcza że dworce często "straszą" wyglądem, jak np. Krasnystaw Miasto. - Stoi w centrum, to dla nas fatalna wizytówka. Zamiast szyb są kawałki blach, a zimą pasażerowie muszą stać na zewnątrz i marznąć - tłumaczył Dariusz Turzyniecki, z-ca burmistrza Krasnegostawu. - Nie ma tam ani kas, ani poczekalni. Od 1990 roku nikt złotówki nie zainwestował w ten budynek - dodaje burmistrz Andrzej Jakubiec.
Miasto chce wyremontować dworzec i na nowo uruchomić m.in. poczekalnię. Liczy więc, że dworzec dostanie za darmo. Podobnie jak gmina Konopnica, która stara się o przejęcie zdewastowanego dworca na stacji Motycz.
W całym województwie PKP chce oddać lub sprzedać 18 dworców (osiem w tym roku). Wśród lokalizacji są m.in. Minkowice, Szastarka, Wilkołaz i Lublin Północny.
W tym ostatnim miasto planowało kiedyś uruchomienie Poznawalni. Ostatecznie ratusz zrezygnował z przejmowania dworca, stwierdzając, że budynek dworcowy jest na centrum nauki za mały, a remont pochłonąłby ogromne pieniądze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
