Dwugłos w sprawie aukcji koni w Janowie Podlaskim: Sukces czy porażka?

TAK - odpowiada Waldemar Humięcki, prezes Agencji Nieruchomości Rolnych- W naszej ocenie sam fakt, że Święto Konia Arabskiego udało się w tym roku przeprowadzić, jest organizacyjnym sukcesem. Po zerwaniu umowy z poprzednim operatorem, w ciągu niespełna czterech miesięcy udało się przygotować imprezę, która przyciągnęła do Janowa i innych stadnin tysiące gości.

Był to bezsporny sukces, za który chciałbym podziękować Międzynarodowym Targom Poznańskim, ale również wszystkim pracownikom stadnin i naszej agencji. Organizacja wydarzenia, przestrzeganie czasowego harmonogramu pokazów oraz poziom XXXVIII Narodowego Pokazu Koni zostały wysoko ocenione przez gości, miłośników koni, sędziów i publiczność, składającą się głównie z rodzin z dziećmi. Z tego jesteśmy naprawdę zadowoleni. Świadczy to o dobrej kondycji polskiej hodowli koni arabskich czystej krwi, a konkurencja między stadninami państwowymi i prywatnymi najwyraźniej jest zdrowa i dopinguje do jeszcze większego wysiłku szefów ośrodków hodowlanych. Jeśli idzie o wynik finansowy, to zapewne mógłby być jeszcze lepszy.

Przypomnę jednak, że po zmianach szefów stadnin, wokół aukcji została rozpętana negatywna kampania na niespotykaną skalę. Na pewno w obecnej sytuacji jest to wynik - używając słów prezesa stadniny w Janowie Sławomira Pietrzaka - na średnim poziomie. Nie sprzedawaliśmy koni za wszelką cenę, określiliśmy minimalną kwotę sprzedaży. Wadium wpłaciło 44 kupujących. Na aukcji Pride of Poland sprzedaliśmy konie za 1 mln 271 tys. euro, a na Summer Sale - 409 tys. euro. Tego wyniku nie można porównywać z rekordową, ubiegłoroczną aukcją. Takie rekordowe sprzedaże pojawiają się raz na kilka lat.

Pragnę podkreślić, że cała suma uzyskana ze sprzedaży zostanie tym razem w stadninach - przeszło 7 mln zł - w przeciwieństwie do lat ubiegłych, kiedy poprzedni organizator pobierał od wylicytowanej kwoty 12% prowizji.

Czytaj także:
Aukcja koni arabskich w Janowie Podlaskim: Na 31 wystawionych koni nie sprzedało się aż 15

NIE - odpowiada Anna Stojanowska, znawczyni koni, była pracownica Agencji Nieruchomości Rolnych- Nie. Chociaż pod względem technicznym cała impreza była przygotowana poprawnie. Nie zauważyłam żadnych większych wpadek. Ale sama organizacja aukcji i sposób jej przeprowadzenia były skandaliczne.

Była fatalna oprawa muzyczna i bardzo zła współpraca z publicznością, a są to bardzo ważne rzeczy. Trzeba zbudować atmosferę show. Wielu kupujących wydaje pieniądze pod wpływem emocji, bo zachęca ich publiczność. Tak to się właśnie odbywa. To była kompromitacja, która zniszczyła wiarygodność stadniny. Najgorsze było sprzedawanie Emiry na tzw. słup. Przecież hodowcy koni to wąska grupa fachowców, którzy znają się nawzajem i dobrze wiedzą, czy ktoś chce konia kupić, czy jest prawdziwie licytowany.

Ta sytuacja nie jest tylko przejściowym kryzysem, ona odbije się na Janowie na lata. W tym roku na Pride of Poland nie przyjechało wielu reprezentantów światowych stadnin, tylko przysłali pośredników - handlarzy, dla których najważniejsze jest kupienie konia, a nie to, która partia rządzi w danym kraju. Dlatego uważam, że polityczne zamieszanie wokół stadniny nie miało większego wpływu na wynik aukcji. Znaczenie, i to duże, miała organizacja aukcji.

Niestety, ponieważ była zła, wielu z pośredników już do Janowa nie przyjedzie. Jeden z nich miał do wydania 220 tys. euro. Miał upatrzonego konia. W pewnym momencie zadzwonił do niego zleceniodawca, który obserwował przebieg aukcji w internecie i powiedział: nie waż się wydać ani jednego eurocenta z moich pieniędzy. Widzę, jak wygląda licytacja. Chciałeś mnie oszukać, chciałeś podbijać cenę, żeby otrzymać większą prowizję. Ten pośrednik powiedział mi później, że jego noga już w Janowie nie postanie, bo wystawiono jego reputację na szwank. To właśnie jest najgorsze. Że Janów stracił zaufanie kupców.