- Urząd chce wydać na szczepienia 1,2 mln zł, a nie wziął pod uwagę sytuacji epidemiologicznej miasta. Nikt nie poprosił mnie o żaden dane - powiedział nam Paweł Policzkiewicz. Dodał, że nie rozumie, na jakiej podstawie zdecydowano, że funduje się akurat drogie szczepienia przeciwko pneumokokom czy wirusowi HPV wywołującemu raka szyjki macicy.
- W naszym regionie wielkim problemem jest gruźlica. Z informacji otrzymywanych z Kliniki Chorób Zakaźnych wiem, że rośnie liczba zachorowań na żółtaczkę typu C. Tymczasem od półtora roku nie mogę się doprosić w mieście 90 tys. zł na testy, które pozwoliłyby przebadać 10 tys. mieszkańców na obecność wirusa wzw typu C - przekonywał dyrektor PSSE w Lublinie.
Paweł Policzkiewicz napisał list do Elżbiety Kołodziej-Wnuk, zastępcy prezydenta Lublina, w którym wyraził zarzuty wobec wybranych programów szczepień. - List jeszcze do nas nie dotarł, więc trudno odnieść się do zawartych w nim opinii - mówi Iwona Blajerska, rzeczniczka prezydenta Lublina. - Elżbieta Kołodziej-Wnuk w przyszłym tygodniu chce się spotkać z dyrektorem sanepidu - dodała.
- Wybraliśmy te, a nie inne szczepienia dlatego, że znajdują się one w obowiązującym kalendarzu szczepień jako zalecane. Czyli są uzasadnione, lecz nie refundowane z budżetu państwa - odpowiada na pytania Policzkiewicza Wioletta Szafrańska-Kocuń, szefowa Komisji Zdrowia Rady Miasta Lublin. - Poza tym badania przesiewowe w kierunku wzw C, o które zabiega szef sanepidu, też być może uda się w tym roku przeprowadzić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?