Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci porwane z Bydgoszczy. Z którym z rodziców teraz mieszkają?

pio
Rodzice walczyli i o dzieci, i ze sobą. Sąd wreszcie zdecydował, że dzieci będą przy mamie
Rodzice walczyli i o dzieci, i ze sobą. Sąd wreszcie zdecydował, że dzieci będą przy mamie Nadesłane
- Wakacje były nerwowe, ale dobrze się skończyły. Uprowadzone dzieci wróciły do mamy - mówi pan Łukasz z Bydgoszczy, wujek kilkulatków, brat matki.

Sprawą z Bydgoszczy żył cały region. Zaczęło się 1 lipca. 7-letni chłopiec i jego rok młodsza siostra zostali uprowadzeni.

- Gdy ich mama była w pracy, dziadek poszedł z nimi po chleb. Pod piekarnię na Wyżynach podjechał samochód, wyskoczyli nieznani mężczyźni, siłą odebrali wnuki dziadkowi, wsadzili do samochodu i odjechali - opowiadał chwilę po zdarzeniu pan Łukasz, brat matki.

Nagła wyprowadzka

Wcześniej 4-osobowa rodzina mieszkała razem pod Warszawą.

Ojciec tam prowadzi firmę, w której pracowała matka dzieci. Parze się nie układało. Wiosną rodzice się rozstali.

W maju kobieta skierowała sprawę do sądu o uregulowanie kontaktów dzieci z ojcem. Zaplanowała, nie informując o tym partnera, zabrać dzieci i wrócić z nimi w swoje rodzinne strony, czyli do Bydgoszczy.

- Tutaj się przeprowadziła i znalazła pracę - dodaje jej brat. - Pomagaliśmy jej w opiece nad córką i synem.

Zdaniem kobiety, były partner nie dawał jej spokoju. - Siostra na długo przed porwaniem zauważyła, że jest śledzona. Ktoś jeździł za nią i za dziećmi i je fotografował. Zgłosiliśmy sprawę na policję, ale nic się nie zmieniło. Szpiegowanie trwało do momentu porwania moich siostrzeńców - opowiada wujek.

Okazało się, że to było porwanie rodzicielskie. - Za nim stoi ojciec dzieci, zlecił ich uprowadzenie - podkreśla pan Łukasz. - Po wszystkim wywiózł dzieci do domu, w którym do niedawna razem mieszkali, pod stolicę. Siostra od początku lipca nie miała kontaktu z córką i synem. Maluchy niby miały telefon, ale ojciec nie chciał, żeby z mamą rozmawiały.

Detektyw, wynajęty przez ojca, przekonywał, że dzieciom u taty wiedzie się dobrze. Na dowód pokazywał zdjęcia uśmiechniętych maluchów.

Przeciąganie liny

Rodzice walczyli i o dzieci, i ze sobą. Ona przekonywała, że on stosował wobec niej przemoc. On, że ona wyrwała dzieci z domu rodzinnego i odeszła do nowego partnera.

Tydzień po porwaniu sąd postanowił o tymczasowej opiece naprzemiennej. Dzieci miały przez tydzień mieszkać z mamą, a w kolejnym u taty. W uzasadnieniu czytamy: „Sąd stanął na stanowisku, iż należy zagwarantować rodzicom równe szanse, a małoletnim równomierny kontakt z obojgiem rodziców”.

- To rozwiązanie tymczasowe, bo mała i mały we wrześniu idą do szkoły. Nie mogą tydzień uczyć się w Bydgoszczy, a w następnym tygodniu uczęszczać do szkoły pod Warszawą - mówił wujek.

Zaznaczał, że ojciec dzieci i tak za nic sobie miał postanowienie sądu. - Nie przywiózł siostrze dzieci, a gdy ona pojechała po nie, to zamknął się z nimi w domu.

Powrót do Bydgoszczy

Na początku sierpnia sąd zdecydował, że dzieci mają wrócić do matki. Jednocześnie ograniczył ojcu prawa rodzicielskie. - Od teraz tata ma widywać się z małymi w co drugi weekend. Siostra je zawozi do ich ojca, on je potem odwozi - kontynuuje pan Łukasz.

Od 3 tygodni dziewczynka i chłopiec są znowu z mamą, w domu na bydgoskich Wyżynach. Wszystko wraca do normy. - Siostrzenica i siostrzeniec w poniedziałek zaczynają szkołę. Między nimi jest trochę ponad rok różnicy wieku. Razem idą do pierwszej klasy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dzieci porwane z Bydgoszczy. Z którym z rodziców teraz mieszkają? - Gazeta Pomorska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski