Na problem z dzikim handlem przy ul. Tumidajskiego naszą uwagę zwrócił Czytelnik. "Przy tablicach z zakazem handlu rozstawione są stoliki, gdzie można wszystko kupić! Sprzedawcy uliczni zostawiają po sobie śmieci na trawnikach, blokują chodniki, brudzą szyby wystawowe, zapychają pojemniki na śmieci! Dodatkowo są niezdrową konkurencją dla prowadzących okoliczne sklepy, którzy płacą czynsz za wynajem lokalu, podatki, pensje dla pracowników, składki ZUS" - napisał do nas Czytelnik. Na placyku handel kwitnie w najlepsze od poniedziałku do soboty. Czytelnik uważa, że sprawą powinna stanowczo zająć się Straż Miejska.
- Teren, na którym stoją stragany, jest pod zarządem administracji osiedla. Z naszej strony, możemy przeprowadzać kontrole, czy osoby wystawiające tam towar mają zezwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej, bądź odprowadzają podatek rolny, a także, czy nie jest tam zakłócany porządek bądź spożywany alkohol - mówi Ryszarda Bańka, rzecznik prasowy Straży Miejskiej.
Jak mówią nasi rozmówcy, problem targowiska przy ul. Tumidajskiego ciągnie się od lat. Jakiś czas temu właściciel pobliskiego sklepu, mając dość ciągłego użerania się z handlarzami wykupił prawo do korzystania z terenu wokół sklepu. Rozwiązanie było skuteczne, ale też bardzo kosztowne. Ostatecznie firma wycofała się z niego. Teraz jej przedstawiciele mają nadzieję, że sprawę uzdrowi w styczniu wejście przepisów, które zakazują handlu w miejscach do tego nieprzeznaczonych.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?