Grupa mieszkańców jednego z lubelskich osiedli protestuje przeciw uporczywym praktykom proboszcza, który dzwonami oznajmia czas porannych i wieczornych nabożeństw. Po prostu "niewychowany cham". Przecież na osiedlu mieszkają nie tylko katolicy, a nawet nie tylko chrześcijanie. I po co ksiądz im się narzuca z tymi dzwonami? Oni są tolerancyjni i wymagają tolerancji od innych, a że nie tolerują dzwonów… Wszak dzwon to nie człowiek i tolerować go nie trzeba.
Sam wychowywałem się w mieszkaniu, za oknami którego rano i wieczorem biły dzwony, ale ja to jestem katolikiem, więc mam trochę inaczej zbudowane uszy niż tolerancyjni niewierzący, więc chyba to nie jest żaden argument. Ale zdarzało mi się w moim życiu, że bladym świtem budziły mnie nie dzwony, ale muzułmańscy muezini. To jest dopiero muzyka dla uszu, no i trwa znacznie dłużej, niż przeciętne bicie dzwonu. Może więc wskazana na początku tego felietonu grupa mieszkańców powinna raczej zamówić mszę dziękczynną z dzwonami za to, że nikt im z wieży kościoła nie krzyczy.
Tak to już jest w naszym kraju, że jak jest kościół, to muszą być i dzwony. Może to głupie, ale tak już się utarło. Zresztą to chyba przypadłość nie tylko polska. Nie słyszałem jednak o masowych protestach i żądaniach ciszy w Rzymie. A chyba tam też sami katolicy nie mieszkają. Ale w sumie, po co odnosić się do Wiecznego Miasta? Ile kościołów mamy w Śródmieściu i każdy z dzwonami. I kultura tam też nie jest nazbyt inna, poza osobistą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?