Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Egzekucja zamiast rzeźni - Daniił Miedwiediew tłem dla Novaka Djokovicia w finale Australian Open. 18. wielkoszlemowy tytuł Serba

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Novak Djoković
Novak Djoković Bai Xuefei/Xinhua News/East News
Miała być bitwa na wyniszczenie i była, ale tylko w pierwszym secie. W dwóch kolejnych wyższość Novaka Djokovicia nad Daniiłem Miedwiediewem nie podlegała dyskusji. Serb wygrał 7:5, 6:2, 6:2 zdobywając swój dziewiąty tytuł w Melbourne. 18. (singlowy) w Wielkim Szlemie.

Do prowadzących w klasyfikacji wszech czasów Szwajcara Rogera Federera i Hiszpana Rafaela Nadala (obaj mają po 20 tytułów) brakuje już niewiele, a Djoković (zapewne nie tylko on) nie spodziewał się z pewnością, że 18. zwycięstwo przyjdzie mu z taką łatwością.

Gdy Miedwiediew rozstrzelał w półfinale pogromcę Nadala Stefanosa Tsitsipasa wydawało się, że dobrze się stało dla widowiska, bo Rosjanin ma większe szanse z Serbem, niż Grek. Nie brak było opinii, że jeśli ktoś ma po raz pierwszy w historii wygrać z Djokoviciem finał w Melbourne to właśnie Rosjanin. Niektórzy wietrzyli niespodziankę, tymczasem...

Komentujący męski finał w Eurosporcie Karol Stopa wyraził nadzieję, że tym razem nie zobaczymy "rzeźni", bo obaj tenisiści słyną z tego, że odbierają zdrowie rywalom. Serb miał jednak inny pomysł na to spotkanie, bo rozpoczął je bardzo agresywnie. Szukał wygrywających piłek i unikał długich wymian, by nie pozwolić rywalowi na złapanie odpowiedniego rytmu.

Przyniosło to efekt, bo już w drugim gemie przełamał Rosjanina, a po chwili prowadził 3:0. Miedwiediew nic sobie z tego jednak nie robił, odrobił stratę i po zaledwie 20 minutach gry zrobiło się 3:3. W kolejnych gemach ani jeden ani drugi nie zamierzał odpuścić i zanosiło się na tie-breaka. Przy prowadzeniu Djokovicia 6:5 i serwisie Miedwiediewa Rosjanin zepsuł jednak dwie kluczowe dla losów seta piłki.

Mógł mieć do siebie pretensje zwłaszcza po drugiej, bo mając otwarty po świetnym serwisie kort zagrał bekhendowego drajw- woleja po przekątnej, zamiast wzdłuż linii, a piłka w dodatku zahaczyła o siatkę. Spadła wprost pod nogi Serba, który skwapliwie skorzystał z prezentu i w efekcie miał trzy piłki setowe. Dwie pierwsze Miedwiediew obronił fantastycznymi serwisami, ale błąd (forhend w siatkę) przy trzeciej sprawił, że zrobiło się 1:0 dla Djokovicia.

Na tym również niestety skończyły się emocje w tym meczu. Drugiego seta Rosjanin zaczął co prawda od przełamania, ale Serb od razu odrobił stratę. Grał trochę mniej agresywnie, niż w pierwszym secie, ale nie było to po prostu konieczne, bo Miedwiediew popełniał coraz więcej błędów. Zwłaszcza z forhendu - choć to wyrzucony w aut bekhend pozwolił Djokoviciovi objąć prowadzenie . 4:1. Rosjanin próbował jeszcze walczyć, ale był coraz bardziej sfrustrowany. Po przegranej piłce na 5:2 dla Serba połamał nawet ze złości rakietę o kort.

Trzeci set, mimo kilku przebłysków Miedwiediewa, był już formalnością, a cały mecz nie trwał w sumie nawet dwóch godzin. Niezbyt wiele, jeśli się pamięta ile czasu Djoković musiał spędzić przed laty w zwycięskim finale z Nadalem, gdy podczas ceremonii dekoracji obu graczom organizatorzy musieli przynieść na kort krzesła, bo dosłownie słaniali się na nogach. Tym razem Serb nawet porządnie się nie zmęczył.

- Nigdy nie jest łatwo coś powiedzieć w momencie, gdy chwilę wcześniej przegrałeś wielkoszlemowy finał - przyznał po ostatniej piłce Miedwiediew. Rozpoczął od gratulacji dla Djokovicia, przypomniał jak przed laty odbyli wspólny trening. - Byłem wtedy pięćsetny, albo sześćsetny na świecie, a Novak był już numerem jeden, dopiero co wygrał Wimbledon. Myślałem, że nawet się do mnie nie odezwie, bo był wtedy dla mnie bogiem. Sam byłem w dodatku nieśmiały, więc bałem się otworzyć usta. To on zaczął zadawać mi pytania. Rozmawiał ze mną, jak z przyjacielem, czym kompletnie mnie zaskoczył. A teraz zagrałem z nim tutaj w finale. Dziś się nie udało, ale ten czas spędzony w Australii uważam za bardzo udany - podkreślał.

Od gratulacji i podziękowań dla rywala rozpoczął również swoją przemowę Djoković. - Musimy częściej razem trenować, skoro to przynosi takie efekty - zwrócił się, pół żartem pół serio, do Rosjanina. - Na korcie to trudny rywal, ale poza nim to bardzo fajny gość - dodał. Kibice skwitowali jego słowa brawami, a Miedwiediew szerokim uśmiechem. - Jestem pewien, że to tylko kwestia czasu Daniił, kiedy podniesiesz trofeum za zwycięstwo w turnieju Wielkiego Szlema. Oby tylko nie było to po meczu ze mną - rzucił z uśmiechem.

Transmisje z Australian Open w Eurosporcie i Eurosport Playerze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Egzekucja zamiast rzeźni - Daniił Miedwiediew tłem dla Novaka Djokovicia w finale Australian Open. 18. wielkoszlemowy tytuł Serba - Sportowy24

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski