Ekskomunika księdza Misiaka, kapłana, który chciał za bardzo
O Michale Misiaku mówi dziś cała Polska. Wcześniej też było o nim głośno. Choćby wtedy, gdy z grupą parafian modlił się przed wejściem do sklepu z dopalaczami. Teraz powodem jest ekskomunika... Nie może nosić stroju duchownego, odprawiać mszy świętych ani udzielać sakramentów...
Informacja o ekskomunice ks. Michała Misiaka jednych zszokowała, inni tylko kiwali głową, mówiąc, że to musiało się wydarzyć. Kilka lat temu został jednym z trzech bohaterów książki Michała Bondyra „Ksiądz też człowiek”. Opowiedział w niej o sobie.
Urodził się w 1981 roku w Tomaszowie Mazowieckim w bardzo religijnej rodzinie. Tata pracował w jednej z tomaszowskich fabryk, mama zajmowała się wychowaniem czwórki dzieci. Z czasem jego rodzice stali się diecezjalnymi liderami „Domowego Kościoła”, a jedna z sióstr wstąpiła do zakonu. Michał był nieśmiałym chłopcem, został ministrantem.
- Od dzieciństwa nie miałem sekundy wątpliwości, że moją drogą jest kapłaństwo - zapewnia w książce ks. Misiak. Niedawno w filmie umieszczonym na swoim profilu na Facebooku, w których wyjaśnia to, co się wydarzyło ostatnio w jego życiu, opowiada, że powołanie poczuł, gdy miał 10 lat. Wtedy przemówił do niego Bóg. Poprosił, by pomógł pewnej staruszce. Pobiegł do niej i to zrobił.
Czytaj na kolejnym slajdzie