Przypomnijmy, że prof. Elżbieta Starosławska kierowała COZL od października 2006 do 1 kwietnia 2016 roku
Zarząd Województwa zdecydował o jej dyscyplinarnym zwolnieniu 22 marca br. To był efekt kontroli, jaką przeprowadzili audytorzy marszałka województwa.
Według nich zachodziło podejrzenie, że szefowa onkologii mogła naruszyć ustawę antykorupcyjną. Elżbieta Starosławska miała bowiem podpisaną umowę-zlecenie z firmą Roche na przeprowadzanie badań klinicznych. Firma ta w latach 2013 - 2015 wygrała pięć przetargów ogłoszonych przez COZL. Za dostarczenie leków do szpitalnej apteki Roche otrzymała łącznie 15,9 miliona złotych.
W poniedziałek Starosławska była już zdrowa i proces ruszył bez problemów.
- Nie zgadzam się z zasadnością przyczyn zwolnienia podanych w uchwale zarządu województwa - stwierdziła na wstępie pani profesor. - Nigdy nie pracowałam dla żadnej firmy farmaceutycznej i nigdy nie dostałam nawet sygnału, że może być jakiś problem w łączeniu pracy w COZL z prowadzeniem badań klinicznych - dodała.
Starosławska podkreślała, że jest tylko lekarzem, a według opinii prawników, którzy jej doradzali, podpisanie umowy z firmą prowadzącą badania w Centrum Onkologii nie było umową o pracę.
- Wszystkie umowy z oferentami przygotowywała specjalna komisja. Miałam pełne zaufanie do pani dyrektor od zamówień publicznych. To ona mówiła mi, kogo wyłaniali w przetargach, a ja podpisywałam te decyzje - tłumaczyła Starosławska. - Nigdy nie miałam żadnego wpływu na wybór firm i nie interesowało mnie kto wygrywał przetargi - podkreślała.
- Dlaczego w takim razie odmawiała pani podania w swoich oświadczeniach majątkowych nazw konkretnych firm, które pani płaciły? - dopytywała sędzia Renata Borek-Buchajczuk.
- Powiem tylko tyle: działałam zgodnie z obowiązującymi przepisami - odparła Starosławska.
Sędzię interesowała jeszcze jedna sprawa. - Co według pani było w takim razie prawdziwym powodem zwolnienia? - dociekała. - Myślę, że mogła to być różnica poglądów. Forsowałam koncepcję leczenia „pod jednym dachem”. Inne osoby uważały, że leczenie pacjenta powinno się odbywać w kilku jednostkach - stwierdziła Starosławska.
W sądzie pojawił się w poniedziałek również Maciej Kondratowicz-Kucewicz, pełniący obecnie obowiązki dyrektora COZL.
- Nie wiem jak pracowała pani Starosławska, ale ja jako przedstawiciel centrum nie tylko podpisuję wszystkie umowy, ale mam do nich pełny wgląd. Analizuję i czytam wszystko, nawet kilka razy, zanim je podpiszę - mówił. - Prawda jest taka, że odziedziczyłem po prof. Starosławskiej ponad 30-milionową dziurę budżetową - powiedział na koniec rozprawy Kondratowicz-Kucewicz.
- Nigdy nie było żadnych długów - odpierała zarzuty Starosławska. - Ludzie pracowali ponad swoje normy, trzeba było po prostu dać im za to premie. Jak otrzymywał pan pieniądze, to się pan cieszył. A teraz? Wszyscy huzia na Starosławską! Jestem ofiarą tej sytuacji - bulwersowała się była szefowa COZL.
Kłótnię przerwała sędzia.
- Nie zostanie to zapisane w protokole, bo nie udzieliłam pani teraz głosu - strofowała Borek-Buchajczuk.
Mimo tego spięcia Starosławska wyszła z sądu uśmiechnięta.
Kolejne rozprawy odbędą się w grudniu. Przesłuchani mają być na nich marszałek Sławomir Sosnowski, członkowie zarządu województwa: Krzysztof Grabczuk, Paweł Nakonieczny i Arkadiusz Bratkowski, a także dyrektorka działu zamówień publicznych w COZL.
Uniwersytet Przyrodniczy zainaugurował rok [ZDJĘCIA]
Pierwsza Dycha do Maratonu za nami. 1332 osoby na mecie (ZDJĘCIA, WIDEO)
Raper z Dęblina "Lasio Companija" skradł serca jurorów "Mam Talent"
Lublin czy Warszawa? Odróżnisz bez problemu? Przekonajmy się! (TEST)
Jesteśmy też w serwisie INSTAGRAM. Obserwuj nas!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?