Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elżbieta Stasiowska: Restrykcyjne diety są nieskuteczne. 95 proc. osób wraca do pierwotnej wagi

Anita Czupryn
Mimo że dr Pierre Dukan został pozbawiony wykonywania zawodu, a nawet przegrał z lekarzem, który oskarżył go o rozpowszechnianie diety szkodliwej dla zdrowia (co zostało udowodnione przez naukowców), to jego dieta wciąż trzyma się mocno. Powstała oczywiście z chęci pomocy tym, którzy pragną schudnąć, miała być skuteczna i zdrowa. Niestety, nie wyszło. Dieta polega zwiększenie spożycia białka, za to ograniczeniu spożycia węglowodanów i tłuszczu. Składa się z kilku faz. Pierwsza, uderzeniowa to prawdziwy hardcore - jest najbardziej restrykcyjna, ale podobno podczas trwania tej fazy chudnie się najwięcej. W czasie od 2 do 7 dni jemy tylko białko zwierzęce, nie dopuszczamy do uczucia głodu i wypijamy 1,5 litra wody.Faza druga naprzemienna, jak nazwa mówi, polega na zmienianiu jadłospisu - białko można łączyć z surowymi bądź gotowanymi warzywami. Czyli jednego dnia jemy białko i warzywa, a drugiego tylko białko. I tak na zmianę przez parę dni.Faza trzecia to już utrwalanie efektu chudnięcia. Czyli utrwalamy nawyki żywieniowe, bez własnych modyfikacji. To pozwoli zapobiec czyhającemu znienacka efektowi jo-jo. Czas trwania tej fazy zależy od tego, ile kilogramów utraciliśmy wcześniej. Każdy jeden kilogram to 10 dni.I w końcu faza czwarta określana jako stabilizacyjna - w niech chodzi o to, aby nie przytyć. Czyli - odżywiamy się jak chcemy, ale z rozsądkiem i racjonalnie. Oczywiście bez słodyczy, słodzonych napojów. Tych ludziom ze skłonnością do nadwago nie będzie można już do końca życia. Dieta kopenhaskaW swojej restrykcyjności zbliżona do zasad diety norweskiej czy militarnej. Reklamuje się jako dieta cud - 10 kilogramów stracisz w 13 dni! To dieta dla posłusznych - ma konkretne menu, żadnych zamienników i nie toleruje żadnych odstępstw. Inaczej wszystko na nic. Oczywiście żaden rozsądny człowiek nie uzna, że utrata 10 kilogramów w niepełne dwa tygodnie to świetny pomysł, ale przypomnijmy sobie: Oprah Winfrei, najpopularniejsza amerykańska prezenterka filmowa nie takie rzeczy robiła, jak chciała ładnie wyglądać. Stąd też i w przypadku tej diety odważnych nie brakuje, choć jest monotonna, wyniszczająca i sprzyja powstawaniu różnych niedoborów. Nie można jeść produktów zbożowych, pić alkoholu, jeść słodyczy czy słonych przekąsek. Je się trzy razy dziennie o ściśle określonych godzinach, których nie wolno zmieniać, ani nie podjadać niczego w trakcie dnia. Śniadanie to czarna kawa, obiad - jajka albo kawałek mięsa, a kolacja - kawałek jajka albo mięso. Od godziny 18 wieczorem do godziny 8 rano dnia następnego - zęby w ścianę.
Mimo że dr Pierre Dukan został pozbawiony wykonywania zawodu, a nawet przegrał z lekarzem, który oskarżył go o rozpowszechnianie diety szkodliwej dla zdrowia (co zostało udowodnione przez naukowców), to jego dieta wciąż trzyma się mocno. Powstała oczywiście z chęci pomocy tym, którzy pragną schudnąć, miała być skuteczna i zdrowa. Niestety, nie wyszło. Dieta polega zwiększenie spożycia białka, za to ograniczeniu spożycia węglowodanów i tłuszczu. Składa się z kilku faz. Pierwsza, uderzeniowa to prawdziwy hardcore - jest najbardziej restrykcyjna, ale podobno podczas trwania tej fazy chudnie się najwięcej. W czasie od 2 do 7 dni jemy tylko białko zwierzęce, nie dopuszczamy do uczucia głodu i wypijamy 1,5 litra wody.Faza druga naprzemienna, jak nazwa mówi, polega na zmienianiu jadłospisu - białko można łączyć z surowymi bądź gotowanymi warzywami. Czyli jednego dnia jemy białko i warzywa, a drugiego tylko białko. I tak na zmianę przez parę dni.Faza trzecia to już utrwalanie efektu chudnięcia. Czyli utrwalamy nawyki żywieniowe, bez własnych modyfikacji. To pozwoli zapobiec czyhającemu znienacka efektowi jo-jo. Czas trwania tej fazy zależy od tego, ile kilogramów utraciliśmy wcześniej. Każdy jeden kilogram to 10 dni.I w końcu faza czwarta określana jako stabilizacyjna - w niech chodzi o to, aby nie przytyć. Czyli - odżywiamy się jak chcemy, ale z rozsądkiem i racjonalnie. Oczywiście bez słodyczy, słodzonych napojów. Tych ludziom ze skłonnością do nadwago nie będzie można już do końca życia. Dieta kopenhaskaW swojej restrykcyjności zbliżona do zasad diety norweskiej czy militarnej. Reklamuje się jako dieta cud - 10 kilogramów stracisz w 13 dni! To dieta dla posłusznych - ma konkretne menu, żadnych zamienników i nie toleruje żadnych odstępstw. Inaczej wszystko na nic. Oczywiście żaden rozsądny człowiek nie uzna, że utrata 10 kilogramów w niepełne dwa tygodnie to świetny pomysł, ale przypomnijmy sobie: Oprah Winfrei, najpopularniejsza amerykańska prezenterka filmowa nie takie rzeczy robiła, jak chciała ładnie wyglądać. Stąd też i w przypadku tej diety odważnych nie brakuje, choć jest monotonna, wyniszczająca i sprzyja powstawaniu różnych niedoborów. Nie można jeść produktów zbożowych, pić alkoholu, jeść słodyczy czy słonych przekąsek. Je się trzy razy dziennie o ściśle określonych godzinach, których nie wolno zmieniać, ani nie podjadać niczego w trakcie dnia. Śniadanie to czarna kawa, obiad - jajka albo kawałek mięsa, a kolacja - kawałek jajka albo mięso. Od godziny 18 wieczorem do godziny 8 rano dnia następnego - zęby w ścianę. AP/East News
- Czasem oczekiwania ludzi związane z wyglądem, akceptacją swojego ciała są zwyczajnie nierealne. Stosują dietę za dietą, a efekt jest niezadowalający - mówi Elżbieta Stasiowska, psycholog, psychodietetyczka, w rozmowie z Anitą Czupryn.

Oto najpopularniejsze diety w Polsce. ZOBACZ!

Od jutra przechodzę na dietę - często słyszy Pani takie zdanie?
Akurat, jeśli chodzi o mnie - to nieczęsto. Do mnie trafiają osoby, które mają już za sobą wiele tego typu sytuacji i podejmowania prób, osoby, które nazywam „fałszywie początkującymi”.

Co to znaczy?
To osoby, które już próbowały schudnąć, były na różnych dietach, podejmowały różne działania i doszły do takiego momentu, w którym już nie wiedzą, co mają dalej robić.

Ponieważ diety nie zadziałały, czy raczej stresował ich efekt jo-jo, który pojawiał się, kiedy skończyli albo przerwali dietę?
Powodów jest sporo, ale najczęstszym, który sprawia, że szuka się kolejnego sposobu czy specjalisty, to brak efektu. A raczej takiego efektu, którego się spodziewamy. Trzeba tu też rozgraniczyć, w jaki sposób rozumiemy słowo satysfakcja. Bo czasem oczekiwania ludzi związane z wyglądem, akceptacją swojego ciała są zwyczajnie nierealne. Osoby stosują dietę za dietą, a efekt jest niezadowalający. A nadwaga czy otyłość wraca po zakończeniu diety, nierzadko jeszcze większa niż była przed jej rozpoczęciem. Niestety, dla tych osób nie mam optymistycznej wiadomości - badania wskazują, że prawie 95 procent osób, które stosują restrykcyjne diety, powraca do swojej wagi wyjściowej lub ją przekracza.

Zastanówmy się więc, dlaczego mimo badań, zaleceń lekarzy, dietetyków, te restrykcyjne diety cieszą się tak wielkim powodzeniem? Dlaczego wolimy słuchać przyjaciółki, która schudła, bo przez 10 czy 14 dni była na kolejnej modnej diecie cud?
Z pewnością swoje znaczenie ma tu sposób życia. A pewnie zgodzi się pani ze mną, że dziś my - społeczeństwo szeroko rozumianej cywilizacji zachodu - żyjemy bardzo intensywnie. Pracujemy szybciej, i wydajemy coraz więcej pieniędzy na to, aby wszystko mieć szybciej, sprawniej, lepiej. Jest internet, który zapewnia błyskawiczny przepływ informacji, są coraz szybsze środki komunikacji. Jeśli w tym pędzie człowiek dostrzeże, że wystąpił u niego problem z wagą, to również chce się go pozbyć jak najszybciej. Programy dietetyczne, popularne strategie marketingowe walki z nadwagą czy otyłością, przykro mi to mówić, ale oferują dokładnie to, czego oczekuje współczesny człowiek: szybką, pozbawioną trudności, utratę wagi, dojście do wyidealizowanego wizerunku i zachowania - bo wygląd również wpływa na to, jak się zachowujemy. Liczy się wynik. I wynik się sprzedaje

To o to chodzi!
W dużej mierze. Na same suplementy diety ludzie w Polsce wydają 4 miliardy złotych - to są dane z 2017 roku. Prawie 90 procent Polaków przyznaje się do tego, że coś suplementowało, albo suplementuje. Krótko mówiąc - tryb życia, w którym żyjemy i wynikające z niego konsekwencje spowodowały, że niejako sami sobie zgotowaliśmy ten los.

Czy używanie suplementów diety to coś dobrego, czy nie?
Odpowiem ulubionym zwrotem psychologów - to zależy (śmiech).

Zależy o jakie suplementy chodzi? Czy będzie to pieprz cayenne, czy inne zioła, które mają przyspieszyć metabolizm lub wchłanianie potrzebnych minerałów i witamin, czy spalacze tłuszczu?
Mówimy tu po prostu o środkach, które mają naśladować produkty spożywcze. Ale może zacznijmy od tego, co to jest dieta.

Sposób odżywiania.
Sposób odżywiania się przynależny do określonej szerokości geograficznej, w której funkcjonujemy. Takiej definicji byłam uczona i z nią się zgadzam. Z naciskiem na to, że to jest również pożywienie tu i teraz, w danym miejscu. Inaczej bowiem odżywiają się Eskimosi, w których diecie przeważa mięso i duże ilości tłuszczu, inaczej odżywiają się osoby w gorącym klimacie, a inaczej my - ludzie środkowej Europy, a w rzeczywistości północy, na co wskazywałby nasz klimat. Zwyczajowo mówimy, że dieta to sposób żywienia, który uwzględnia określoną ilość i jakość spożywanych przez nas pokarmów, mających na celu dostarczenie nam niezbędnych składników, dostosowanych do możliwości trawienia, metabolizowania przez organizm, czyli tego wszystkiego, dzięki czemu funkcjonujemy. W naszej szerokości geograficznej są pewne suplementy, które powinniśmy przyjmować i jest to, mam nadzieję, dość powszechna informacja, a ja jestem jej ogromnym orędownikiem, że na przykład powinniśmy suplementować witaminę D3, której mamy poważne niedobory. Jesteśmy mało nasłonecznieni, dlatego witaminę D3 powinniśmy suplementować pomiędzy wrześniem a marcem. Kolejnym suplementem są kwasy omega-3, szczególnie polecane dla dzieci czy kobiet w ciąży.
A na które suplementy się nabieramy? Na te, które obiecują cudowne odmłodzenie, szczupłą sylwetkę?
Także na te. Pamiętajmy o tym, że suplementy nie podlegają badaniom klinicznym. Co oznacza, że właściwie nie ma nad nimi kontroli. Oczywiście są firmy, które pilnują procedur i produkują dobre suplementy, ale te produkty są stosunkowo drogie.

Co Pani sądzi o dietach, które tak naprawdę są głodówką, postem, a których zadaniem jest oczyszczenie organizmu? Co w nich jest dobrego, a co niebezpiecznego?
Głodówka polega na okresowym zaprzestaniu spożywania pokarmów stałych, pije się tylko płyny. Według zwolenników, ma prowadzić do oczyszczenia organizmu. Z medycznego punktu widzenia może być groźna dla zdrowia i absolutnie nie jest to sposób na gubienie kilogramów. Z kolei dieta warzywno-owocowa, o bardzo niskiej kaloryczności, jest odmianą postu, który ma służyć poprawie zdrowia. W Polsce popularną się stała dieta warzywno-owocowa, którą opracowała doktor Ewa Dąbrowska, i która maksymalnie trwa 42 dni.

Nie została ułożona dla ludzi, którzy się odchudzają, ale okazało się, że bardzo dobrze działa właśnie na tych, którzy chcą stracić kilogramy.
Z tego co wiem, pani dr Dąbrowska od dawna nie pracuje klinicznie, ale działa w ośrodkach, gdzie popularyzuje swój sposób żywienia. Co do tej diety - nie przekreślam jej, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że jest to rodzaj postu leczniczego, który wyrósł na kanwie badań dr Dąbrowskiej w odniesieniu do konkretnych jednostek chorobowych.

Innego rodzaju postem jest dieta zwana: przerywanym postem metodą 8/16
To prawda, że zdobywa coraz większą popularność, bo ludzie będący na tej diecie chwalą się sporymi osiągnięciami. W tej diecie występuje 8-o godzinne okno żywieniowe, w którym spożywa się posiłki i 16-o godzinna przerwa od jedzenia.

Bardziej mnie interesuje, jak podchodzić do tego rodzaju diet, które nagle stają się modne i polecane przez celebrytów. Czy można im ufać? Czy są bezpieczne dla naszego organizmu?
Wszystkie te popularne diety opierają się na pewnej restrykcji, na ograniczeniu kaloryczności albo ograniczeniu spożywania pewnych produktów. Inaczej mówiąc na zaburzeniu proporcji składników odżywczych dostarczanych organizmowi, które średnio powinny wynosić około 55-60 procent węglowodanów, około 15 procent białka, i około 30 procent tłuszczu na dobę. Wiele z tych diet to są diety nadmiarowe, albo niedoborowe - czyli koncentrujące się na jednym składniku, a ograniczające drastycznie spożycie na przykład tłuszczu, czy węglowodanów - na tym polega modna ostatnio i popularna dieta ketogeniczna. Wcześniej modna była dieta wysokobiałkowa, tzw. Dukana, ale udowodniono, że ma absolutnie zły wpływ na organizm. To prawda, że tego typu diety przeważnie stosowane są na krótką metę. Prowadzą też do szybkiej utraty masy ciała, ale po ich zakończeniu i powrocie do standardowego sposobu żywienia - wywołują efekt jo-jo. Rozregulowują, znajdujące się w mózgu, ośrodki głodu i sytości. Powodują też pewne niedobory, a czasami, niestety, również choroby. Czy zatem można stosować tego typu zalecenia jako stały sposób odżywiania? Dylemat polega na tym, o czym już wspomniałam - że oczekujemy szybkich efektów. Natomiast trwała, podkreślam trwała, zmiana nawyków żywieniowych nie jest szybkim procesem.

W jaki sposób specjalista psychodietetyk patrzy na sprawę odchudzania? Można schudnąć bez diety?
Bez restrykcyjnej diety? Oczywiście, że można i jest na to wiele dowodów. Moi klienci to często ludzie, którzy są już zmęczeni tymi wszystkimi reklamowanymi sposobami i mówią dietom „dosyć”. Chcą dokonać zmiany naprawdę. Zmiany przez duże Z.

Co należy przez to rozumieć?
Zmiany całościowej, trwałej, a nie „wodotrysku”, który wybuchnie błyskotliwie i szybko. A na tej drodze do zmiany pojawią się zarówno wzloty, jak i upadki, różnego rodzaju kryzysy. Jeżeli jednak podnosimy się i idziemy do przodu, to na końcu tej drogi czeka na nas sukces i radość z tego, że wcale nie jesteśmy zmęczeni, wyczerpani, ani też ubożsi o finanse. Bo przecież produkty do diet-cud, które trzeba kupować - kosztują. Podobnie jak specjaliści, do których trafiamy, kiedy zaczynają pojawiać się kłopoty ze zdrowiem. Często, zanim człowiek powiąże to, że ma nadwagę, z różnymi dolegliwościami, mija sporo czasu. Odwiedza specjalistów, lekarzy, którzy zwykle mają kilkanaście minut na taką wizytę. Widząc otyłego pacjenta lekarz powie: „Proszę zmienić dietę, ograniczyć spożycie cukru”. Ale to za mało. Naprawdę musi się zadziać ileś różnych, czasami trudnych rzeczy, żeby człowiek podjął decyzję, że jednak chce coś dokonać trwałej zmiany.

Na czym ta zmiana konkretnie miałaby więc polegać?
Nie oszukujmy się: zmniejszenie występowania otyłości to poważna i niełatwa sprawa, potrzeba różnych działań. Na kanwie tego wyrosła także psychodietetyka. To nie zawód, to specjalność. W zależności od tego, jakie wykształcenie jest pierwsze, tak psychodietetyk pracuje. Dietetyk, który ukończył studia z psychodietetyki bardziej będzie dietetykiem. W moim przypadku - a jestem psychologiem - bardziej skupiam się na pracy psychologicznej, pracy z emocjami. Ponieważ odchudzanie to również proces, który silnie zależny od czynników psychologicznych.
O co więc chodzi? O zmianę nawyków żywieniowych, czy zmianę naszego myślenia?
Nie ma zmiany nawyków żywieniowych bez zmiany naszego myślenia. Po pierwsze musimy wiedzieć, że mamy ograniczone zasoby poznawcze i energetyczne. Każdy z nas musi w sposób umiejętny tymi zasobami zarządzać - w miarę możliwości oszczędzać, a w przypadku wyczerpania, próbować je odnawiać. Jeśli mówimy o modyfikacji nawyków żywieniowych, to pamiętajmy, że pod pewnymi względami jest to taka sama zmiana, jak każda inna. To znaczy, rządzi się takimi samymi prawami, jak wówczas, gdy człowiek chce dokonać jakiejś innej zmiany w sobie - na przykład: skupienie się na jednej czynności ogranicza wykonywanie innych, czy inna ważna rzecz: zmianę trzeba wprowadzać stopniowo, metodą „małych kroków”. Z żywieniem zatem jest tak samo, tylko trudniej. A trudniej dlatego, że w tej chwili żyjemy w kulturze jedzenia. Jedzenie jest wszechobecne i jest nadmiarowe.

Programy kulinarne, kulinarne filmiki, vlogi na YouTube, czy blogi; recenzowanie restauracji, imprezy w postaci festiwali smaków, czy kulinarne warsztaty. Dziś jedzenie wynieśliśmy na tron i traktujemy je w ten sposób, aby jeszcze bardziej sobie dogadzać.
Właśnie. Po czym, z tego wszechobecnego nadmiaru pożywienia, często nie najlepszej jakości, bo ubogiego w tak zwaną gęstość odżywczą, zaczynamy niedomagać fizycznie. Mam tu na myśli witaminy, mikro i makroelementy, bez których ta „nasza fabryka” nie działa sprawnie. Rozumiem, że współczesny człowiek chce prostych i oczywistych odpowiedzi w stylu: dwa plus dwa równa się cztery. Ale w odżywianiu nie do końca tak jest. I dlatego w dbaniu o siebie stawiam na duży indywidualizm. Niby jesteśmy do siebie podobni, ale w tej sferze jesteśmy bardzo różni. Zatem to, co żywieniowo pasuje naszej koleżance, siostrze, córce czy mamie, dla nas może być niemożliwe do zastosowania nie tylko fizycznie, ale też psychicznie.

Rzeczywiście nie ma uniwersalnych zasad, które działałyby na każdego i każdy mógłby się ich trzymać, jeśli chodzi o dietę, trzymanie odpowiedniej wagi i zdrowy styl życia?
Owszem. Po pierwsze zbilansowane pożywienie. To może wyświechtany banał, ale w naszym pożywieniu powinniśmy mieć węglowodany, białko, tłuszcz. To jedna z fałszywych informacji, mówiąca, że kiedy się odchudzamy, nie powinniśmy jeść tłuszczu, bo przecież mamy go już dużo, używajmy więc produktów light. A ja mówię, że produkty light to ściema. Tłuszcze są nam bardzo potrzebne, pełnią wiele ważnych funkcji w organizmie, na przykład uczestniczą w procesie przyswajania witamin A, D, E, K. Mamy jeść wszystko - pod warunkiem, że jesteśmy zdrowi. Zdrowy człowiek powinien jeść wszystko w granicach swojej normy kalorycznej. Średnio kobieta potrzebuje na dobę od 1800 do 2 tysięcy kilokalorii, ale zależy ile ma lat, czym się zajmuje, na jakim etapie życia właśnie jest. Słowem - jedzmy normalnie. Jeżeli pracuję w ten sposób, że mogę jeść trzy razy dziennie - to jem trzy razy dziennie. Jeśli lepiej się czuję, gdy jem trzy posiłki główne i dwie przekąski - to też nie ma przeciwwskazań. Jedzmy to, co jest nieprzetworzone.

Jest taka dieta, która polega na tym, aby jeść produkty nieprzetworzone: warzywa, mięso, orzechy. Ale okazuje się, że wcale nie jest prosto to kupić.
Oczywiście, dziś większość produktów w sklepach umieszcza się w plastikowych pojemnikach, przeważnie z konserwantami. Ich określona ilość jest niezbędna, aby przedłużyć trwałość danego artykułu spożywczego, ale trzeba sobie zadać pytanie: czy chcemy kupić coś na szybko, z polepszaczami smaku, czy na przykład zwykły twaróg, zwykły jogurt naturalny bez mleka w proszku, który w domu zmieszamy z owocami, albo wytrawnie - z ziołami i solą. A przygotowanie samemu takiego zdrowego posiłku trwa od dwóch do pięciu minut. Zmorą jest podjadanie i zmorą jest cukier - puste kalorie, które, już o tym dobrze wiemy, że robią nam więcej złego niż dobrego. Ale jednocześnie, to też wcale nie oznacza, że musimy odmawiać sobie słodyczy, kiedy są święta, kiedy bawimy na imprezie. Wszystko można, byle z głową. No i ruszajmy się. Nasi rodzice żyli inaczej niż my. Nie siedzieli na kanapach. Często pracowali w ogródkach, mając na co dzień pracę umysłową. Poza tym dużo chodzili. Dziś najlepszym ruchem jest chód, spacerowanie, szybki marsz. To aktywność, która nie obciąża stawów, nie obciąża serca, a powoduje, że metabolizm przyspiesza. Jeśli ktoś może biegać - niech biega, ale przecież wiemy, że nie jest to aktywność dla wszystkich. Za to na pewno wszyscy zdrowi ludzie mogą chodzić. I w każdej chwili możemy podjąć decyzję o zmianie. Tak naprawdę to zmiana jest jedyną stałością w naszym życiu. Ona zawsze przynosi coś nowego, a z perspektywy czasu często okazuje się, że jest czymś najlepszym, co nas spotkało. Tylko, że to my musimy podjąć decyzję i pamiętać, że sami jesteśmy sprawcami własnego losu. W naszych rękach leży prawie wszystko i warto z tego skorzystać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Elżbieta Stasiowska: Restrykcyjne diety są nieskuteczne. 95 proc. osób wraca do pierwotnej wagi - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski