- Już tu jesteśmy, bo tutaj spędzamy urlop, ale nie wybralibyśmy Gdańska, gdyby nie głęboka wiara w sukces naszej reprezentacji - podkreśla Uwe Forster, który do miasta przyjechał w minioną niedzielę z żoną i dwiema córkami z Düsseldorfu. - Pogoda nam się udała, a ulice nigdy nie były tak barwne i radosne - to sprawka kibiców, nie mogliśmy lepiej wybrać.
Niestety, zaraz po meczu musimy wracać - dodaje. Forsterowie są wyjątkiem, większość Niemców swój przyjazd planuje dopiero na piątek.
- Wciąż zbieramy dane - tak naprawdę nie do końca wiadomo dziś, w jaki sposób kibice dotrą do Gdańska - mówi Michał Brandt z Biura ds. Euro 2012. - Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że więcej niż dotychczas wybierze pociągi, a wielu zostanie do końca weekendu - podkreśla. W dojeździe pomóc im może uruchomione z początkiem czerwca połączenie Berlin - Gdańsk Główny.
Wszystko na temat Euro 2012 w Gdańsku
Na większy niż zazwyczaj ruch przygotowuje się także lotnisko. - Na razie za wcześnie jest mówić o liczbach, bo zgłoszenia dopiero zaczęły wpływać - tłumaczy Michał Dargacz, rzecznik prasowy portu lotniczego. - Wczoraj trafiło do nas kilka zgłoszeń dodatkowych samolotów z Grecji, czekamy też na Niemców, jesteśmy przygotowani na to, że piątek będzie dla nas bardzo pracowity - mówi.
Gdańsk jest bardzo popularny wśród naszych zachodnich sąsiadów. Poza tym to właśnie tu reprezentacja zdecydowała się ulokować swoją bazę noclegową, a takie miejsca dodatkowo przyciągają kibiców, którzy niezbyt licznie dopingowali swoją drużynę na stadionach w fazie grupowej na Ukrainie. - Nawet nie myśleliśmy, żeby jechać na mecze grupowe. Ukraina jest za daleko i nie udźwignęlibyśmy cen lotów, co innego tutaj, mamy blisko, a ceny nie poszybowały na tyle, by nie było nas stać na kilkudniowy pobyt - mówi Mathias, który do Gdańska przyjechał z grupą pięciu kolegów już wczoraj.
Na nowych kibiców przygotowuje się gastronomia. - Oczywiście zamówiliśmy więcej jedzenia, choć pewnych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć, na przykład wielkości lokalu. Jesteśmy jednak przygotowani, by wydawać 150 do nawet 250 posiłków dziennie - zapowiada Piotr Sikorski, właściciel popularnego steak house La Pampa, przy ul. Szerokiej.
- To, co pokazali Irlandczycy, zapewne już się nie powtórzy, ale jak będzie tak naprawdę, przekonamy się dopiero w piątek - zastrzega Dariusz Chariasz z Cafe Pubu Bruderschaft przy ul. Długiej.
Niemców i Greków nie mogą się też doczekać hotele i pole namiotowe na sopockim hipodromie.
- Jesteśmy gotowi - przekonuje Małgorzata Krysiak z Carlsberg FanCamp. - Mamy tysiąc namiotów rozłożonych przez organizatora, 200 miejsc pod campery oraz miejsca pod namioty, które kibice postanowią przywieźć ze sobą - wymienia. Podkreśla, że na chętnych czekają tam boiska, leżaki, specjalnie usypana plaża i koncerty.
Nie dla wszystkich mecz Niemiec jest powodem do świętowania. - Mało tego, że zainteresowanie wycieczkami nie jest większe, to wręcz dramatycznie spada - narzeka Barbara Borzych, przewodniczka z Gdańska. - Wczoraj swoją wizytę w mieście odwołała grupa, która chciała tu zakończyć zwiedzanie najciekawszych miejsc w kraju. Zamiast Gdańska wybrała Malbork - tłumaczy.
Wszystko na temat Euro 2012 w Gdańsku
Podkreśla, że turyści boją się tłumów, agresji i wysokich cen. - Kogo stać, by zapłacić 18 złotych za piwo, a niemal 200 złotych za trzy pizze? - pyta.
Nie najlepsze doświadczenia z Euro mają też restauratorzy.
- Przyjeżdżają kibice, a nie turyści. Interesuje ich piwo, frytki i mecz, nie dobra kuchnia - mówi Henryk Lewandowski z restauracji Gdańskiej. Podkreśla, że turyści, którzy z reguły tłumnie się pojawiali w czerwcu w Gdańsku, często odwołują wyjazdy, by uniknąć hałasu i tłumów podczas mistrzostw.
Choć faworytem meczu pozostają Niemcy, którzy będą mieli zdecydowaną przewagę liczebną na trybunach, Grecy nie tracą ducha walki.
- Na pewno łatwo nie sprzedamy skóry, Niemcy nie mają co liczyć na łatwe zwycięstwo. Będziemy się bronić, a po cichu liczę na to, że kilka razy wyjdziemy z ładną kontrą, która skończy się bramką - mówi Leon, który swoją reprezentację dopingować przyjechał z Patras na półwyspie Peloponez. Dodaje, że dla niego mecz z Niemcami nie ma wymiaru symbolicznego, choć spotkał się z opiniami, że może być szansą na rewanż za kryzys, o który w jego kraju powszechnie obwiniane są właśnie Niemcy. - Dla mnie to absurd. Przecież to decyzje konkretnych ludzi, nie państwa czy narodu, wpędziły nas w kłopoty - tłumaczy.
Miasto spodziewa się niespełna 6 tys. Greków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?