"Dzisiaj nie napisze Wam nic mądrego, mam straszny mętlik w głowie, oczywiście pozytywny. Nie jestem w stanie poskładać jakiegokolwiek sensownego zdania" - pisze dalej Damian Bulanda, tata Filipka.
To reakcja na wieść, że m.in. za pośrednictwem portalu siepomaga.pl w miesiąc udało się zebrać 5,8 mln zł na leczenie chłopca.
Filipek choruje na wyściółczaka anaplastycznego. To złośliwy guz mózgu z przerzutami do rdzenia kręgowego. Kiedy rodzice usłyszeli diagnozę, guz miał już 8 cm. Podczas operacji udało się usunąć tylko jego część. W Polsce nikt już nie chciał się podjąć kolejnej operacji. Nadzieję na ratunek udało się znaleźć w Nationwide Childrens Hospital w USA, gdzie pięć lat temu zoperowano chłopca z Polski, który miał taki sam rodzaj nowotworu mózgu. Jak mówią rodzice - jego ostatni rezonans wykazał, że leczenie działa, a guz zniknął. Jednak taka terapia kosztuje fortunę. Na szczęście teraz nie jest to już problemem.
Rodzice obawiali się, że pieniędzy nie uda się zebrać. Jeszcze 10 dni brakowało 4,5 mln zł, a akcję dodatkowo pokrzyżował koronawirus, w związku z którym nie mogło się odbyć wiele zaplanowanych wydarzeń, licytacji, imprez. Wszystko przeniosło się jednak do internetu. Ktoś organizował lekcje tańca online, na które można się było zapisać po wsparciu Filipka. Ktoś inny licytował możliwość spędzenia dnia z dziećmi w gospodarstwie agroturystycznym a zgromadzone środki oczywiście płynęły na leczenie chłopca. W akcję wsparcia dla Filipka zaangażowało się bardzo wiele osób, także znanych aktorów czy celebrytów. Samą zbiórkę wsparło ponad 130 tys. osób.
- Nowe maluchy w Muzeum Wsi Lubelskiej. Zobacz zdjęcia
- Mimo koronawirusa firmy szukają pracowników. Zobacz oferty
- Takiego zakończenia roku maturzystów nikt nie pamięta
- Fotografka z humorem portretuje lublinian w „czasach zarazy"
- Medycy budują halę za blisko 60 mln. Zobacz zdjęcia z drona
- Kiedyś to były imprezy. Tęsknicie? Powspominajmy