Przed dwoma tygodniami Motor przegrał w Gorzowie 39:51 i w rewanżu stanie przed niezwykle trudnym zadaniem. Z jednej strony wydaje się ono niemożliwe do wykonania, ale kibice w Lublinie byli już świadkami podobnych wydarzeń. Nie chodzi tylko o tegoroczny półfinał, w którym „Koziołki” odrobiły 10 punktów straty z meczu w Toruniu. Kibice w pamięci mają przede wszystkim sezon 2018, gdy Motor w barażach walczył o awans do PGE Ekstraligi.
Lublinianie przystąpili wtedy do rewanżu na własnym torze z ROW Rybnik ze stratą aż 14 punktów (38:52). Rywale byli już w szampańskich nastrojach, ale zawodnicy Motoru wykorzystali atut własnego toru i wygrali 53:37.
Oczywiście w zespole z Rybnika nie jeździł wówczas mistrza świata Bartosz Zmarzlik, ani uczestnik tego cyklu Martin Vaculik, czy nawet czołowy jeździec ekstraligi, Szymon Woźniak. A od postawy tego tercetu będzie zależał wynik gorzowskiej drużyny. Ale i w Motorze są dzisiaj bardziej topowi żużlowcy, z Mikkelem Michelsenem, Dominikiem Kuberą i Jarosławem Hampelem na czele. Ze składu Motoru z 2018 roku został tylko Wiktor Lampart.
Wiele będzie zależało od dyspozycji Michelsena. Duńczyk przed trzema tygodniami uszkodził sobie nogę i miał duże problemy z chodzeniem. W Gorzowie ból był już tak silny, że nie pozwolił mu dokończyć meczu. - Gdyby to był jakikolwiek inny mecz, to w ogóle bym w nim nie pojechał. Ale byłem to winny Lublinowi - powiedział Michelsen w magazynie WP Sportowe Fakty.
Przerwę między meczami Michelsen poświęcił rehabilitacji. - Próbowaliśmy wszystkiego, co mogło pomóc. Czuję się dobrze, chociaż mentalnie jestem trochę przybity. Z kostką jest coraz lepiej, ale potrzeba jeszcze czterech, pięciu tygodni, żeby wróciła do stanu sprzed upadku - mówił Duńczyk.
Decydujące dla niedzielnej konfrontacji może okazać się dopasowanie motocykli do nawierzchni. Tor w Lublinie od kilku dni przykryty jest plandeką chroniącą go przed opadami deszczu. Klub czeka na lepszą pogodę, którą drużyna wykorzysta na trening i spasowanie się z nawierzchnią. Własny tor był w tym roku olbrzymim sprzymierzeńcem Motoru, ale potrafił także w pierwszej fazie zawodów wprowadzić trochę zamieszania w szeregach ekipy Macieja Kuciapy i Jacka Ziółkowskiego.
- Mamy plan na ten mecz, wiemy, jakiego toru chcemy w niedzielę i mam nadzieję, że pogoda pozwoli go przygotować. Wierzę, że finał nie jest jeszcze przesądzony. To będzie trudna bitwa, ale jestem pewien, że jesteśmy w stanie tego dokonać - mówił Michelsen.
Nie mniejsza mobilizacja panuje w obozie gorzowian. Stal w tym roku obchodzi 75-lecie, a po sezonie drużynę opuści wychowanek, Bartosz Zmarzlik. Chociaż trzykrotnego już mistrza świata (kolejny tytuł zapewnił sobie przed tygodniem) przypisuje się do lubelskiej drużyny, to Zmarzlik jest mocno zmobilizowany, żeby pożegnać się z Gorzowem złotym medalem DMP.
- Jestem przekonany, że trener Stanisław Chomski rozgryzł już ten mecz na kilka sposobów i rozegrał go na wiele wariantów - stwierdził Waldemar Sadowski, prezes Stali w rozmowie dla WP SportoweFakty..
To drugi z rzędu finał PGE Ekstraligi z udziałem lubelskiej drużyny. Przed rokiem wicemistrzostwo Polski odebrano, jako wielki sukces. W tym sezonie srebrny medal będzie budził poczucie niedosytu, bowiem Motor był zdecydowanie najlepszą drużyną w rundzie zasadniczej.
Niedzielny mecz (godz. 19.15) obejrzy nadkomplet publiczności. Pozostałym pozostaje transmisja Canal+ Sport5.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?