– To najlepsza decyzja, która mogła zostać podjęta. Nie jest to jednak zbyt korzystne dla większości sportowców, gdyż każdy przygotowywał się i nastawiał na lipcowo-sierpniowy termin w tym roku. Teraz wszystko legło w gruzach i trzeba się przestawić na następny rok – mówi Konrad Firek, prezes Agrosu Zamość.
– Nie wiadomo, jak potoczy się to wszystko, ale na pewno będzie trzeba znaleźć nowy sposób na przygotowania. W tej chwili nie wiadomo jednak do jakich imprez w tym roku sportowcy mają trenować. Z drugiej strony, my nie wiemy przecież, jak będzie wyglądało jutro w codziennym życiu. Ja sam zresztą martwię się dodatkowo, jak to przetrwamy w klubie, bowiem wszystkie imprezy zostały odwołane i nie realizujemy zadań. Wiemy tylko, że nic nam teraz nie wolno i najlepiej, jakbyśmy wszyscy siedzieli w domach – dodaje prezes Agrosu.
Domową kwarantannę przechodzi młociarz Paweł Fajdek, największa gwiazda klubu z Zamościa i jedna z największych polskich nadziei na złoty medal w Tokio. Czterokrotny z rzędu mistrz świata seniorów, razem ze swoją trenerką Jolantą Kumor, wrócił do Polski ze zgrupowania w Portugalii i oboje przez dwa tygodnie nie mogą wychodzić ze swoich domów. „Szukam roboty” – skomentował żartobliwie na profilu instagramowym Paweł Fajdek.
Oprócz Fajdka w Tokio miała wystartować liczna grupa przedstawicieli "królowej sportu", reprezentująca AZS UMCS. Szanse na zdobycie minimów mieli także inni lekkoatleci z województwa lubelskiego.
– Przełożenie igrzysk na 2021 rok jest jedyną rozsądną opcją, która daje szanse równego przygotowania się wszystkim sportowcom. O normalnych treningach i przygotowaniach nie ma bowiem w tej chwili mowy – podkreśla Leszek Dunecki, prezes Lubelskiego Okręgowego Związku Lekkiej Atletyki. - Niektórzy próbują sobie jakoś radzić i trenują na własną rękę, będąc nawet w kwarantannie, ale generalnie trzeba podkreślić, że jest to bardzo trudna sytuacja dla nas wszystkich.
Trzeba się teraz spotkać z władzami PZLA, gdyż musi zostać podjęta decyzja, co dalej. Na razie jest za wcześnie, żeby coś konkretnego ustalać. Poczekajmy, przynajmniej do połowy kwietnia, żeby wiedzieć, jak korygować i czy w ogóle zmieniać tegoroczne terminy innych imprez w naszym kraju. Na tych zawodach można było w pierwotnej wersji zdobywać jeszcze minima olimpijskie. Jeśli wszystko ustabilizuje się, wówczas pewnie imprezy będzie trzeba przesunąć i podporządkować tegorocznym mistrzostwom Europy w Paryżu. To jest na razie tylko gdybanie, bo nikt nie wie tak naprawdę, co nas czeka jeszcze w związku z pandemią koronawirusa – dodaje wicemistrz olimpijski z Moskwy w sztafecie 4x100 m.
Od pewnego czasu nie trenuje również kadra pływaczek i pływaków, która musiała wrócić ze zgrupowania na Teneryfie. Na razie o jakichkolwiek treningach w wodzie nie ma mowy, gdyż baseny są pozamykane, kadrowicze przechodzą kwarantannę i trenują indywidualnie w domach. Największe szanse na start w stolicy Japonii miał tercet AZS UMCS: Jan Świtkowski, Konrad Czerniak i Jan Hołub.
– Koronawirus przestawił życie do góry nam wszystkim i czekałem w zasadzie na decyzję o przełożeniu igrzysk. To dobra informacja, a formę trzeba budować na kolejny rok. Mam nadzieję, że się to wszystko uspokoi i będziemy mogli, jak najszybciej wrócić do naszego naturalnego środowiska, czyli do wody. To jest dla nas kluczowe, a tak na razie podtrzymujemy tylko formę, wykonując jakieś ćwiczenia w domu, żeby za bardzo kondycja nie uciekła – mówi Konrad Czerniak.
Galaktyczny Lewy - również na kadrze?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?