Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fortuna o biznesie na Lubelszczyźnie: - Jego czas jeszcze nadejdzie

Ewa Pajuro
Dr Paweł Fortuna, psycholog społeczny, trenerem biznesu, wykładowca
Dr Paweł Fortuna, psycholog społeczny, trenerem biznesu, wykładowca Małgorzata Genca
O słabych i mocnych stronach lubelskich przedsiębiorców z dr. Pawłem Fortuną, psychologiem społecznym, trenerem biznesu i wykładowcą akademickim, rozmawia Ewa Pajuro.

Jacy są lubelscy przedsiębiorcy?
Niczego im nie brakuje. Lubelszczyzna to taki unikalny region, gdzie łączą się harmonijnie dwie ważne cechy, które w świecie rzadko występują we właściwych proporcjach. To jest nastawienie biznesowe i nastawienie na ludzi. To drugie, czyli budowanie relacji powinno być naszą marką, naszym atutem. Tego nie da się nauczyć, a my, ludzie z Lubelszczyzny wysysamy to z mlekiem matki. Jeśli położymy jeszcze większy nacisk na realizację celów, nasz region stanie się pięknym miejscem do rozwijania biznesu.

A czy nasze otoczenie sprzyja przedsiębiorcom? Jesteśmy w końcu regionem rolniczym, do tego biznesmen to dla nas wciąż człowiek z definicji podejrzany.
Chodzi pani o to, że tutaj pokutuje taki stereotyp?

Tak mi się wydaje.
Tak, zgadza się, ale nasza świadomość biznesowa dopiero się rozwija. Jest coraz więcej inicjatyw dotyczących przedsiębiorczości. W tym roku np. uruchomiliśmy na KUL kierunek psychologia biznesu i przedsiębiorczości. Przed nami oczywiście jeszcze mnóstwo pracy i dlatego najlepsze co możemy zrobić, to wziąć się solidnie do roboty. I po prostu, zróbmy każdego dnia bardzo dobrze, to, co mieliśmy do zrobienia. Zadbajmy o detale, bądźmy punktualni, przychodźmy przygotowani na spotkania. Wiem, co mówię. Kiedy omawiam z kimś jakiś event i proponuję żebyśmy zrobili zaproszenia, to nie chcę potem, przy kolejnym spotkaniu, jeszcze raz dyskutować o tym, czy będą nam potrzebne. Chcę obejrzeć dwa projekty i rozwiązywać kolejne problemy.

Ciężko nam przejść od słów do czynów?
Tak. To dużo większy problem niż rolniczy charakter regionu, czy uprzedzenia wobec przedsiębiorców. Jesteśmy wielkimi wizjonerami. Brakuje nam natomiast pragmatyzmu. Jest jakiś problem w momencie, gdy trzeba skończyć dyskusję i wziąć się do roboty. Naszą specjalnością jest jałowy bieg, czyli deklarowanie, że coś robimy, choć efektów wciąż nie widać. Przydałoby się trochę protestanckiej kultury pracy i towarzyszącego jej przekonania, że praca jest wielką wartością. Praca każdej osoby. I wszyscy jesteśmy elementami jednego łańcucha, a łańcuch jest tak mocny, jak najsłabsze jego ogniwo. Ale to się zmienia na lepsze. Martwi mnie natomiast nasze załatwiactwo.

Układy, plecy?
Raczej przekonanie, że inaczej nie można. Wiele osób to blokuje, bo myślą: nie znam ludzi, nie wiem z kim pogadać, pewnie mi się nie uda.

A ja widzę problem u tych, którym się udało. Gdy przygotowywałam tegoroczne wydanie Setki Kuriera (ranking najlepszych firm Lubelszczyzny) i pytałam, czy mogliby ujawnić dane finansowe, odpowiadali: formalnie to nie problem, ale… wie pani, wszyscy mnie znają, nie chcę, żeby ludzie mi zazdrościli, żeby dociekali skąd wziąłem te pieniądze, miałem już różne nieprzyjemności.
To przez dysproporcje. Pojedźmy na chwilę choćby na Florydę. Tam bogactwo nie robi na nikim wrażenia. U nas ludzie, którzy się czegoś dorobili, nie czują się dobrze, bo są inni. Na to nakładają się hipotezy o tym, skąd się wzięło ich bogactwo. Rzadko słyszymy, że dzięki temu, że są pracowici, kompetentni, wytrwali.

Raczej dlatego, że kombinowali, oszukiwali…
Tak jest łatwiej, bo, jeśli zarzucimy komuś nieuczciwe działanie, to usprawiedliwimy nasze kiepskie położenie. I stwierdzimy: No tak, ja człowiek prawy, nie mogłem dojść do tego wszystkiego.

Samotność lokalnego lidera?
Straszna. Dlatego zachęcam przedsiębiorców, by się zrzeszali, kolegowali, spotykali. Trzeba mieć swoją grupę wsparcia.

A jak prezentują się nasi szefowie?

Tu są skrajności. Znam takich, którzy przywiązują ogromną uwagę do wyglądu, do kultury osobistej, do zasad. Ostatnio byłem na spotkaniu z prezesem pewnej lubelskiej firmy. Muszę przyznać, że nie wożę ze sobą wizytówek, bo spotykam się zwykle z ludźmi, którzy mają o mnie podstawowe informacje. Gdy jednak usłyszałem jego głos w słuchawce, sposób w jaki mówił, wiedziałem, że pierwsza rzecz, jaką zrobi, to da mi wizytówkę i wiedziałem, że muszę to odwzajemnić. To człowiek, który z wielkim szacunkiem odnosi się do zasad i lubi jasne reguły gry. Z drugiej strony mamy ludzi, którzy są bardzo niechlujni. Mam wrażenie, że po prostu nie doświadczyli, ile dobra wynika z dbania o szczegóły.

Co jest w nich nie tak?
To jest przyzwyczajenie do bylejakości na poziomie wizualnym, werbalnym, a także mentalnym.

Może dbanie o wizerunek nie jest im potrzebne.
Może mieli kiedyś podobnego szefa, może nie rozumieją jak źle takie zachowanie wpływa na pracowników. Na jednym z blogów czytam wpis anonimowego pracownika: dziś mój szef przyszurał do firmy w klapkach z bazaru…

Założyciel Facebooka też podobno chodzi po biurze w klapkach.
No tak, ale pewnie nie zakłada ich do garnituru z krawatem. Poza tym Facebook stawia na innowacyjność. Tam można po biurze chodzić nawet w pióropuszu. Co innego, gdy deklarujemy, że dla naszej firmy liczy się tradycja, jakość i solidność. W takim przedsiębiorstwie nie ma miejsca dla prezesa w klapkach.

Czy lubelscy szefowie chcą się zmieniać na lepsze?

Widzę progres. Ci, którzy nie wchodzą w tę przestrzeń, pójdą na emeryturę, nie zmienią nigdy nic, ale na ich miejsce przyjdą nowi. Widać to po studentach. Jeżdżą na konferencje, organizują spotkania z ludźmi biznesu, zaczynają oddychać tym powietrzem i nie wyobrażają sobie już innego sposobu funkcjonowania. Tylko nie wolno ich stąd wypuścić. Produkujemy ludzi wykształconych, mądrych, sympatycznych, lubianych. Jeśli nie znajdą tutaj żyznej gleby, wyjadą. Dlatego pracodawcy, stójcie na dworcach, nie pozwólcie im wyjechać. A potem w swoich firmach otwierajcie im okna, żeby mogli rozwinąć skrzydła.

Mamy szefów gotowych na takie rzeczy?
Są różni. Istotą kierowania jest dostosować swoje zachowanie do pracownika. Jednemu trzeba pozwolić latać, a innemu dać do wszystkiego instrukcję obsługi, bo inaczej sobie nie poradzi.

Wierzy Pan w lubelski biznes?
Wybrałem to miejsce, ten region do życia i wierzę, że kilka drobnych nawyków spowoduje ogromną zmianę. Trzymam kciuki za lubelski biznes i wierzę, że jego czas jeszcze nadejdzie.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski