Spis treści
Fuzje i przejęcia na zakręcie
W pierwszym kwartale 2024 roku na polskim rynku doszło do 95 fuzji i przejęć. W ujęciu branżowym nie było zaskoczeń - dominowały sektory Media/IT/Telecom (20 proc.), Przemysł (13 proc.) oraz Healthcare (12 proc.).
Największą transakcją akwizycyjną w tym okresie było przejęcie – powstałego w wyniku restrukturyzacji Getin Banku przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny – VeloBanku. Znalazł on nabywcę w postaci amerykańskiego funduszu private equity – Cerberus Capital Management. Wartość transakcji szacuje się na około 1,1 mld zł i w dacie publikacji raportu, jest to transakcja o najwyższej ujawnionej wartości zawarta w 2024 roku.
Natomiast w drugim kwartale na polskim rynku doszło do 82 transakcji. W ujęciu branżowym, dominowały sektory Technology/Media/Telecom (20 proc.), Biotechnologia i ochrona zdrowia (15 proc.) oraz FCMG (12 proc.). Spośród transakcji o ujawnionej wartości, najwyższą kwotę odnotowano w przypadku inwestycji Grupy Kęty w Selt. Jej wartość szacowana jest na około 380 mln zł.
Wypada wspomnieć, że w 2006 roku Grupa Kęty nabyła od Tadeusza Selzera, właściciela Selt, firmę Aluprof. – Dobre relacje oraz wiek skłoniły mnie do sprzedaży Grupie Kęty także Selt. Przejęcie nastąpi za kilka tygodni – wyjaśnia Tadeusz Selzer.
Nie ukrywa, że jego przedsiębiorstwem interesowali się konkurenci z Europy. – Nie miałbym najmniejszego problemu ze sprzedażą. Wybrałem jednak firmę z Polski – zaznacza. Co przejęcie oznacza dla Selt? Tadeusz Selzer przyznaje, że „chwilowo nic”, ale po włączeniu do Grupy Kęty wyjdzie jej to na korzyść, choćby ze względu na większą sieć sprzedaży oraz dużo wyższe obroty.
Mniej fuzji i przejęć
– Pod względem liczby fuzji i przejęć możemy powiedzieć, że znajdujemy się w dołku. Dla rynku pierwsze półrocze 2024 roku było bardzo ciężkie – podkreśla Marcin Rajewicz, Key Account Manager w Fordata.
Również Artur Wilk, manager w Navigator Capital Group mówi o „dołku”. Dokonano zaledwie 177 ogłoszonych transakcji, co jest wynikiem niższym niż obserwowany w poprzednim roku. Na taki obraz sytuacji, jego zdaniem, wpływ miał drugi kwartał, w którym odnotowano niższą liczbę transakcji zawartych na polskim rynku.
– Jest to chwilowe wyłamanie z trendu wzrostowego, którego świadkami byliśmy w ostatnich latach. Rosnąca dojrzałość polskiej gospodarki i atrakcyjność polskich przedsiębiorstw, będzie naturalnym motorem do dalszych wzrostów. Dochodzą do tego również rosnące problemy właścicieli firm z sukcesją. W wielu przypadkach to one są czynnikiem decydującym o sprzedaży firm – zaznacza.
Dlaczego doszło do mniejszej liczby fuzji? Marcin Rajewicz wskazuje na dwa kluczowe powody. Po pierwsze są to wyniki finansowe spółek w Polsce, które okazały się słabe. – Globalnie, jeśli chodzi o polską gospodarkę, większość spółek pokazuje dość „mało satysfakcjonujące” wyniki, EBITDA znajduje się na niskim poziomie. To z kolei ma przełożenie na wycenę przedsiębiorstw – dodaje.
Ekonomista zwraca uwagę, że obserwowane są procesy, w których początkowe oferty inwestorów, na przykład jeszcze sprzed roku, czy dwóch lat, obniżyły się obecnie o 60 - 70 proc. – W takiej sytuacji sprzedający nie chce sprzedawać tanio, a kupujący nie widzi zasadności podnoszenia wartości oferty początkowej. Nie będzie przecież nabywał spółki z EBIDTA sprzed dwóch lat – wyjaśnia.
– Na rynku obserwujemy więc duży rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami stron biorących udział w transakcji. Proces może „zaskoczyć” dopiero wtedy, gdy uda się uzyskać cenę równowagi rynkowej. I jesteśmy coraz bliżej takiego uformowania się rynku – mówi.
Jako drugi czynnik ekonomista Fordata podaje wciąż wysokie stopy procentowe, jak również trudność pozyskania kapitału, co skutecznie hamuje większe zakupy. Jest jeszcze jeden powód, o którym mało się mówi. Chodzi o politykę dużych spółek skarbu państwa, które w kraju „tworzą pewien przedsiębiorczy ekosytem”.
– Praktycznie zamrożono jakiekolwiek ruchy związane z fuzjami oraz z przejęciami po stronie największych graczy. Wiadomo, że jest jest to pewien system naczyń połączonych, ponieważ wiele małych spółek zarabia na ruchach tych dużych. I to również miało swój oddźwięk na rynku – dodaje.
Jednocześnie zwraca uwagę na brak jasnych komunikatów, co do planowanych działań. Jako przykład podaje zapowiedzi związane z fuzją Orlenu z Grupą Azoty, która została wstrzymana. – Nie wiemy, co dokładnie z CPK. Pojawiła się decyzja o kontynuowaniu inwestycji, aczkolwiek nie ujawniono w jakiej formie będzie ona realizowana. Musimy pamiętać, że temu wszystkiemu przyglądają się potencjalni inwestorzy, którzy „mogą być skołowani” – zauważa.
Amerykański kapitał odpłynął. kiedy powróci na rynek?
Nie sposób nie wspomnieć też o odpływie amerykańskiego kapitału z rynku polskiego. – Amerykańscy inwestorzy, z którymi rozmawiałem, zwracają uwagę na bliskość konfliktu zbrojnego na Ukrainie. Z ich perspektywy odległość między Warszawą a Kijowem jest tak niewielka, że Polskę traktują jako obszar zagrożony. Stąd widzimy silny odpływ kapitału amerykańskiego, praktycznie nie ma go na rynku – tłumaczy ekspert. I podkreśla, że ewentualne zakończenie wojny na Ukrainie na pewno przełoży się na powrót amerykańskich inwestorów.
Fuzje i przejęcia. Które branże dominują?
Które branże najczęściej pojawiają się na rynku fuzji i przejęć? – Rynek TMT, czyli telekomunikacja, media, technologie oraz e-commerce odpowiadają za największą liczbę transakcji. Widoczne są również ruchy konsolidacyjne w branżach związanych z medycyną – mówi Marcin Rajewicz. Zwraca jednocześnie uwagę, że obniżka wolumenu przejęć i fuzji jest odczuwalna w każdej branży.
Postępująca cyfryzacja gospodarki oraz wysoki poziom kompetencji IT w Polsce sprawia, że spółki z sektora TMT dominują w strukturze przejmowanych podmiotów. – Trend ten wydaje się być niezagrożony. Wśród pozostałych sektorów, które dominują na polskim rynku M&A należy wymienić konsolidujący się sektor usług medycznych oraz sektory tradycyjne, takie jak przemysł czy FMCG –wymienia Artur Wilk, manager w Navigator Capital Group.
Kiedy odbicie na rynku? W 2025 roku...
– Modelowo, co 4-5 lat następuje, mniejsze lub większe, spowolnienie gospodarcze. Patrząc na dane makroekonomiczne, rok 2024 powinien być rokiem przejściowym, a w 2025 roku powinniśmy zaliczyć solidne odbicie – prognozuje Marcin Rajewicz.
Jego zdaniem trzeci i czwarty kwartał będą lepsze od pierwszego półrocza 2024 roku. – Patrząc na wskaźniki PMI, a także nastroje przedsiębiorców, widzimy, że chcą uczestniczyć w rynku, zamierzają sprzedawać spółki. W tym jednak przypadku czas w pewnym sensie gra na ich korzyść. Prognozujemy, że w drugiej połowie roku będzie lepiej, niż było do tej pory. Jednak powrót do wartości, które znamy powinien nastąpić dopiero w przyszłym roku – wskazuje.
– Dalsze umacnianie pozycji gospodarczej Polski w Europie oraz stabilność prawna, społeczna i polityczna pozwoliłyby na jeszcze większy napływ kapitału z zagranicy, w tym poprzez uzyskiwanie dodatkowego finansowania dla polskich podmiotów bez ich przejmowania. Z pewnością czekają nas ciekawe czasy – zaznacza adwokat Rafał Wojciechowski.
Sytuacja finansowa polskich przedsiębiorstw
– W tym roku, w porównaniu z ubiegłym rokiem, widać istotne pogorszenie sytuacji branży transportowej, a także spedycyjnej i logistycznej, czyli sektora TSL. Problemy w utrzymaniu stabilnej sytuacji i płynności finansowej mają już nie tylko małe firmy, ale także średnie i duże – podkreśla Magdalena Martynowska- Brewczak, członek zarządu eFaktor.
Inną branżą, która ma się znacznie gorzej niż przed rokiem, jest meblarstwo. Natomiast branżą, która ma się lepiej niż przed rokiem jest budowlanka.
– Z danych ERIF BIG wynika, że zadłużenie polskich firm po II kwartale 2024 r. wzrosło w porównaniu do I kwartału, z 2,16 mld zł do ponad 2,2 mld zł – mówi Piotr Badura, wiceprezes CRIF Polska. – Jednocześnie, porównując sytuację z I półrocza 2023 roku z I półroczem tego roku, widać niewielki spadek wartości zadłużenia.
Jednak, jego zdaniem, jeszcze za wcześnie, by mówić o poprawie kondycji przedsiębiorstw. Natomiast kolejnym dobrym sygnałem z rynku jest zmniejszająca się liczba upadłości firm. – W czerwcu ogłoszono ich 26, co jest lepszym wynikiem niż zakładano. Może to świadczyć o pewnej stabilizacji sytuacji rynkowej w Polsce. Musimy jednak pamiętać o punkcie odniesienia, jakim był ubiegły rok z bardzo wysoką inflacją - podkreśla.
– Wciąż jedną z podstawowych bolączek przedsiębiorców, szczególnie z sektora MŚP, pozostaje wzrost kosztów prowadzenia działalności, w tym wzrost płacy minimalnej – zaznacza.
Niestety, rośnie też zadłużenie przedsiębiorców, które widzimy w Krajowym Rejestrze Długów. Na koniec lipca osiągnęło pułap 10 mld zł. Ostatni raz przekroczenie bariery 10 mld zł długów miało miejsce pod koniec 2019 roku, by w połowie 2021 roku sięgnąć 11,5 mld zł. Potem nastąpił spadek. Największe długi, powyżej 1 mld zł, przypadają na 4 branże: handel - 2,4 mld zł, budownictwo - 1,6 mld zł, transport i spedycja - 1,4 mld zł i przemysł - 1,2 mld zł.
– Źródłem tych kłopotów jest sytuacja na rynku. Nie ma co prawda recesji, ale gospodarka rozwija się bardzo wolno. Firmy handlowe cierpią nie tylko z powodu intensywnej konkurencji, ale także spadku konsumpcji. Budownictwo i przemysł zmagają się z kolei z rosnącymi cenami energii, materiałów i półproduktów, a w transporcie dochodzą jeszcze do tego kosztowne regulacje i kryzys na rynku przewozów drogowych – zaznacza Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, która jest partnerem Krajowego Rejestru Długów. – Nie można też zapominać o zatorach płatniczych, które często wywołują efekt kuli śnieżnej – dodaje.
Wspomnienie o sile polskiego rynku przejęć
Jeszcze nie tak dawno rynek fuzji oraz przejęć rósł. Z raportu M&A Index Poland przygotowanego przez FORDATA i Navigator Capital wynika, iż w 2023 roku na polskim rynku doszło do 366 fuzji i przejęć, co oznaczało wzrost o 25 transakcji w stosunku do roku poprzedniego. W ujęciu branżowym, wśród przejmowanych przedsiębiorstw dominowały sektory Media/IT/Telecom (22 proc.), FMCG (12 proc.) oraz Przemysł (11 proc.).
Największą transakcją akwizycyjną w tym okresie było przejęcie studia Techland, wiodącej polskiej firmy z branży gamingowej, producenta serii gier komputerowych „Dying Light” oraz „Dead Island”, przez chińską firmę Tencent. Jej wartość szacuje się na około 6,3 mld zł. Drugą największą transakcją było przejęcie bukmachera STS Holding przez Entain CEE - szacunek mówi o 3,9 mld zł.
Dlaczego znów może być dobrze?
– Pomimo niekorzystnego otoczenia geopolitycznego i ryzyk naszego regionu, polskie przedsiębiorstwa stanowią bowiem ciekawy punkt wyjścia dla ekspansji w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, a Polska jawi się jako stabilna gospodarka – wyjaśnia adwokat Rafał Wojciechowski, partner w Kancelarii Prawnej Filipiak Babicz.
Coraz częściej mówi się też o polskich jednorożcach, w tym podmiotach, których wizja wzrostu nie ogranicza się do rynku polskiego i europejskiego, ale także USA, co jeszcze niedawno było jedynie nieosiągalnym marzeniem. Polskie firmy konkurują już z dotychczasowymi liderami ekspansji, np. z Niemiec.
– Można przytoczyć wiele przykładów, które wskazują, że polskie firmy nie czują już respektu przed konkurencją z zagranicy. Nie jest więc wykluczone, że w niedalekiej przyszłości czeka nas czas przejmowania podmiotów z innych rejonów Europy, co wywróciłoby dotychczasowy punkt widzenia polskiego rynku M&A. Dodam tylko, że w branżach finansowej i technologicznej takie wydarzenia już mają miejsce – podsumowuje Rafał Wojciechowski.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!