18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gabinet figur, czyli poszukiwanie bohaterów

Jacek Gallant
Jacek Gallant, prawnik, dziennikarz, b. wiceprezydent Lublina, ekspert rynku pracy, zasobów ludzkich i zarządzania.
Jacek Gallant, prawnik, dziennikarz, b. wiceprezydent Lublina, ekspert rynku pracy, zasobów ludzkich i zarządzania. archiwum własne
Piłem w Spale, spałem w Pile i w wielu innych miejscach, ale miejsce gdzie zawiodła teraz ciekawość życia i świata przyprawiło mnie niemal o niekontrolowany wybuch śmiechu i kompletne zaskoczenie. Zdumiał mnie jego wygląd, poczucie estetyki i - jak mawiają urbaniści i architekci - brak harmonii w przestrzeni publicznej. W dodatku miejsce to należy do tzw. kotła bałkańskiego i też ma swoje "zasługi" w kultywowaniu tradycji mieszkańców tej części Europy, którzy do spokojnych i pokornych nie należą.

Trafiłem bowiem do Skopje położonego zaledwie 90 km od Prisztiny, w której pomieszkuję ostatnimi czasy. Po godzinie jazdy i przekroczeniu granicy - nota bene szybko i bezproblemowo - wjechałem do stolicy Macedonii. Czysto tu i ciepło. Parkingi, jak w każdym cywilizowanym kraju, są tu płatne. Zaparkowałem opodal bazaru znajdującego się niemal w samym centrum miasta. No i zobaczyłem... najpierw kopię Łuku Tryumfalnego z Paryża, a potem całą serię różnorodnych pomników.

Część z nich przedstawia Macedończyków, zapewne zasłużonych, niczym biuro polityczne z minionej epoki oraz monumenty postaci historycznych z różnych czasów. Nad nimi góruje na koniu Aleksander III Wielki zwany Macedońskim. Obok biały pomnik cesarza Justyniana I. Rozmiary tych obelisków są przytłaczające, bowiem człowiek czuje się przy nich jak mrówka. Na małej przestrzeni jest ich tak wiele, że mamy wrażenie, iż jesteśmy w muzeum albo w gabinecie figur (nie)woskowych, a nie na placu w centrum miasta. Gdy zbliżałem się do owych monumentów, by zrobić zdjęcie, przez chwilę ogarnęło mnie uczucie, jakbym składał hołd poddańczy potężnym władcom. Na szczęście nie musiałem wypowiadać żadnych formułek.

Kolejnym zaskoczeniem było to, że w sobotę i niedzielę most nad rzeką Vardar płynącą przez Skopje oraz znajdujące się na nabrzeżu budynki były remontowane, budowane, a wszędzie kłębił się tłum robotników. Hm, w sobotę jeszcze rozumiem, ale w niedzielę? To tempo prac potwierdziły tablice wystawione przez władze miasta informujące, że wszystkie prace, finansowane zresztą przez samorząd, mają się skończyć do lipca przyszłego roku w ramach projektu "Skopje 2014".

Ogrom tych prac to efekt pomysłu prawicowego premiera, który postanowił sięgnąć do tradycji i pokazać całemu światu, jakich to wspaniałych ludzi wydała właśnie Macedonia. Najważniejszym z nich jest oczywiście Aleksander Macedoński. Co prawda tereny geograficznej Macedonii dzielą pośród siebie: Grecja, Macedonia, Bułgaria i Albania, ale największe z nich są w posiadaniu Greków i Macedończyków.

Po rozpadzie Jugosławii w 1991 roku powstała według wcześniejszej koncepcji J. B. Tito Macedonia (w granicach dawnej Socjalistycznej Republiki Macedonii) ogłosiła niepodległość jako republika. I zaczął się spór macedońsko - grecki o nazwę "Macedonia". Przeciwko jej używaniu wystąpili Grecy, którzy do dziś twierdzą, że Macedonia to spuścizna po królu Filipie II i jego synu Aleksandrze III Wielkim zwanym Macedońskim i zgodnie z panującą oficjalną doktryną - miano to przysługuje tylko i wyłącznie Grecji. Po wielu latach sporów w konflikt zaangażowały się ONZ, UE i USA. Ostatecznie ustalono, że nowy bałkański kraj będzie używał na forum międzynarodowym nazwy Była Jugosłowiańska Republika Macedonii (w skrócie FYROM od: Former Yugoslavian Republic of Macedonia). Ta nazwa została zaakceptowana przez większość krajów świata, co nie wyklucza - jak robi to Polska oraz znakomita większość państw (według danych macedońskich 125 ze 154 krajów, z którymi ma stosunki dyplomatyczne) - używania też nazwy "Republika Macedonii'.

Państwo to zamieszkuje ponad 2 miliony osób. 65 procent tej liczby stanowią Słowianie Południowi, do których zaliczani są m.in. Macedończycy, Serbowie, Bułgarzy, rodziny mieszane tych grup narodowości oraz osoby pochodzenia grecko-słowiańskiego. Zachodnio-północną część terytorium Macedonii - okolice Tetowa i Gostiwaru - zamieszkują głównie Albańczycy. Stanowią oni ok. 25 procent ludności kraju. Część z nich to uchodźcy z Kosowa i Albanii z czasów wojny 1998-1999 r. Po tym exodusie wojennym doszło do zamieszek pomiędzy Macedończykami a bojownikami z UÇK ( Armia Wyzwolenia Kosowa -Ushtria Çlirimtare e Kosovës). Do ugaszenia kolejnego zarzewia wojny znowu wkroczyły wojska europejskie, a parlament macedoński wprowadził poprawki do konstytucji, dzięki którym mniejszość albańska uzyskała autonomię i zaczęła uczestniczyć w życiu publicznym. Ponadto mieszkają tu Turcy i Romowie.
Wracając do pomnika Aleksandra Wielkiego na Placu Macedońskim.

Pomnik ten w otoczeniu ośmiu wojowników i czterech lwów jest w lecie miejscem ochłody dla turystów i mieszkańców Skopje, bowiem wkomponowany jest w fontannę. Woda tryska w rytm muzyki. Zimą ten wielki wodotrysk jest przykryty odpowiednią folią. W przewodniku turystycznym co prawda nie używa się nazwy "Aleksandra Wielkiego", tylko czytamy o "Wojowniku na Koniu", ale i tak wszyscy wiedzą, o kogo chodzi.

Podobnie jest z innym monumentem wzniesionym w ubiegłym roku, którego oficjalna nazwa to "Wojownik". 29-metrowy posąg (licząc łącznie z wysokością piedestału) to pomnik Filipa II Macedońskiego, ojca Aleksandra. Te zakamuflowane nazwy są po to, by nie denerwować Greków, którzy postacie te uznają za należące wyłącznie do ich kultury.

Największe kontrowersje u samych Macedończyków wzbudziło postawienie i odsłonięcie pomnika mitycznego tytana Prometeusza. Protesty wywołała nagość tytana stojącego vis a vis budynku parlamentu. Zaprotestowały organizacje kobiece, więc... zasłonięto "skromność" Prometeusza specjalną przepaską z brązu.

Idąc dalej w kierunku Kamiennego Mostu wiodącego do Starej Czarsziji (kiedyś tureckiej części miasta) spotykamy pomniki: Goce Delczev i Dame Gruev - bohaterów powstania Ilindenskiego (wybuchło 2 sierpnia 1903 roku w dniu św. Eliasza po macedońsku Ilinden). Pomogli oni wyzwolić Macedonię spod jarzma tureckiego. Poniżej stoją Gemidżi - macedońscy rewolucjoniści planujący przed wiekami w Salonikach i Cargradzie wyzwolenie Europy spod panowania Imperium Osmańskiego. A naprzeciwko stoi pomnik Justyniana I.

Za mostem, w otoczeniu Filipa II, natykamy się na stojące parami obeliski: Klimenta i Nauma oraz Cyryla i Metodego. Na moście mijamy czyścibutów i znajdujemy tablicę informującą o przywódcy powstania w XVII wieku - Karposzu. Jest na koniu i ma karykaturalne wymiary, ale taki memoriał postawiono. Prawie się już gubię w fotografowaniu pomników, a tu Georgija M. Pulewski stoi na cokole, więc po raz kolejny uruchamiam migawkę.

Wchodzimy do starej części Skopje.

Czarszija jest dziś zamieszkiwana przez Albańczyków, Serbów, Romów i Bośniaków. To typowo handlowa dzielnica ze straganami i sklepikami przy każdej ulicy. Główna niczym aorta łączy małe i ciasne uliczki wiodące nie rzadko do minaretów oraz do starej twierdzy Kale. W sklepikach można kupić ludowy strój dla dzieci, suknie ślubne oraz kreacje w stylu bałkańskim - pełne przepychu, świecidełek, cekinów, powłóczyste do samej ziemi. Są też starocia militarne, ale i nowoczesne przedmioty elektroniczne. Gdy zmęczymy się pomnikami, przepychem i kiczem, możemy usiąść w jednej z wielu kafejek i restauracji, gdzie podadzą nam przepyszną (podobno, bowiem ja nie pijam) kawę po turecku. Możemy też zjeść obiad, ale bez dań z wieprzowiny. Wszak obowiązuje tu kanon islamskiej diety.

Z zadumy wyrywa nas głos muezina (wykrzykującego adhan), wzywającego przez głośniki do modłów. Jednak nie widać na ulicy, aby to wezwanie odnosiło skutek, bowiem ruch nie zmniejsza się, a nieliczne zawinięte w chusty kobiety nie reagują na ten sygnał. Mężczyźni podobnie zdają się nie zwracać na to uwagi.

Wracamy do centrum.

Na pobliskim nabrzeżu Vardaru widać kafejki rozciągnięte wzdłuż miejskiej plaży oraz wędkarzy, którzy pomimo lutowej pogody tłumnie oczekują na taaaaką rybę.

Idziemy Bulwarem Macedońskim i tu napotykamy kolejne pomniki: "Pustej dziewczyny", "Bezdomnego", "Byka", "Czyściciela butów" i inne. Już tracę rachubę w rejestrowaniu ich w pamięci. W końcu docieramy do małego muzeum, domu rodzinnego Agnes Gonxha Bojaxhiu znanej jako Matka Teresa z Kalkuty, z pochodzenia Albanki, która mieszkała w Skopje do 18. roku życia. Na mini dziedzińcu budynku znajduje się pomnik, a wewnątrz budynku małe muzeum, w którym można zobaczyć części stroju, eksponaty, zdjęcia i notatki. Jest też kaplica - dla potrzebujących modlitwy.

Większość budynków w Skopje jest odbudowana. Nie ma więc wielu śladów po trzęsieniu ziemi, jakie miało miejsce w 1963 roku. Trzęsienie to spowodowało 80-procentowe straty w strukturze miasta i pochłonęło ponad tysiąc ofiar. Dziś stolica Macedonii jest europejskim miastem z gabinetem figur-pomników na ulicach. Nad miastem góruje 66-metrowy Krzyż Milenijny ustawiony na wzgórzu Vodno (1066 m.n.p.m.), który jest kolejną atrakcją turystyczną stolicy.

Jeszcze zaliczamy most "Goce Delczev", którego pilnują cztery lwy. Część macedońska ma dwa lwy będące powiększeniem naturalnych zwierząt, a dwa pozostałe stoją po stronie albańskiej i przypominają swym wyglądem mechaniczną zabawkę . Czy ten podział coś znaczy? Nie wiem. Na razie nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie.

Podczas drogi powrotnej do Prisztiny doszedłem do wniosku, że Skopje jako stolica to niewątpliwie ciekawostka turystyczno- geograficzna. Stawianie tak wielu pomników jest chyba wyrazem poszukiwania korzeni narodowych przez Macedończyków i wzorów do naśladowania. A projekt "Skopje 2014" został skrytykowany przez historyków sztuki jako nie mający bałkańskiego charakteru, w dodatku eksponujący związek z nacjonalizmem a nie sztuką. Mieszkańcy Macedonii uważają, że wydanie ponad 200 mln euro na te prace jest nieuzasadnioną rozrzutnością rządu przy panującej biedzie i innych potrzebach społecznych kraju.

PS. W tydzień po moim pobycie w Skopje obraz sielskiego spokoju w stolicy Macedonii został zburzony. W niedzielę doszło do rozruchów na tle narodowościowym. W centrum miasta starły się grupy Albańczyków i Macedończyków. Bilans rannych to 23 osoby. Podpalono dwa autobusy i musiała interweniować policja. Obecnie trwają poszukiwania prowodyrów zamieszek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gabinet figur, czyli poszukiwanie bohaterów - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski