Galeony, czyli żaglowe okręty o długości do 55 metrów i szerokości sięgającej 14 metrów panowały na morzach i oceanach około 400 lat temu. Jednym z nich sir Francis Drake opłynął świat. Swój galeon postanowili wybudować Edyta i Piotr Górscy, pasjonaci żeglarstwa.
- To był pomysł żony. Stwierdziła, że fajnie byłoby mieć dużą łódź. Zapytałem, czy chciałaby ją ze mną wybudować. Postanowiliśmy, że podejmiemy to wyzwanie - mówi Piotr Górski, oficer marynarki wojennej i żeglarz.
Małżeństwo na co dzień mieszka w Rumi, ale część wakacji i czasu wolnego spędza w woj. lubelskim. Dlatego właśnie tutaj zdecydowali się wybudować żaglowiec. Na stocznię wybrali hangar cioci, który znajduje się w gminie Baranów w powiecie puławskim. Budowa trwała pięć miesięcy i wymagała zaangażowania całej rodziny. Pan Piotr wykorzystał swoją wiedzę historyczną i wyczucie techniczne.
Efektem prac jest miniaturowy galeon o szerokości 3 m i długości prawie 9 m. Do dyspozycji załogi są pełne dwa piętra użytkowe. Pod pokładem dziobowym mieści się pokój 8-letniej córki. - Pod najniższym pokładem, w śródokręciu, znajduje się koja, czyli sypialnia. Jest duża, ma wymiary 3 na 2,5 m. Pod najwyższym pokładem rufowym, znajduje się duża mesa z wysokością od podłogi do belek konstrukcyjnych 1,95 m. Jest naprawdę przestronnie - opisuje budowniczy żaglowca.
Galeon nie jest atrapą. Reje, fały, brasy i szoty służą tu zgodnie z przeznaczeniem. Statek ma dwa bocianie gniazda, na których może usiąść dorosły człowiek i składane maszty. Taka konstrukcja była niezbędna, żeby jednostka mogła przepływać pod mostami.
Pani Edyta nazwała galeon „Czarny Łabędź”. Nie chodzi jednak o nawiązanie do filmu z Natalie Portman, ale o piracki okręt, który został bohaterem filmu z 1942 r. - Jeden pan przepływał obok nas drogim jachtem i powiedział do dziecka: „A widzisz! Mówiłem, że piraci istnieją” - opowiada Piotr Górski. I dodaje, że nie bez znaczenia jest też skojarzenie z rzadkim ptakiem - łabędziem czarnym. - To ptak niespotykany, tak jak nasza łajba na jeziorach. Mijają nas jachty, ludzie robią zdjęcia, oglądają, pytają co to jest. Nasz galeon nie ma odpowiedników na polskich wodach - podkreśla.
Nawet laik wie, że podstawową cechą statku jest… zdolność do utrzymywania się na wodzie. Budowniczowie już to sprawdzili. - Galeon nie przepuszcza wody. Sprawdziliśmy to podczas pierwszego rejsu. Wodowanie odbyło się w Kruszwicy - przypomina Piotr Górski.
Rejs trwał dwa tygodnie. W tym czasie „Czarny Łabędź” przepłynął jezioro Szarlej, Gopło i bezpiecznie dopłynął do Ślesina. Budowniczy przyznaje, że taki styl spędzania wolnego czasu staje się coraz popularniejszy. - Rozwija się nowy trend turystyki wodnej śródlądowej. To turystyka jachtem spacerowym na silniku. Pływanie bez żagli, z samymi silnikami i wszelkimi wygodami to dobre rozwiązanie dla turystów, którzy nie mają specjalnych uprawnień oraz dla osób starszych lub rodzin z małymi dziećmi - wyjaśnia żeglarz. Moda na takie pływanie dotarła do Polski z Europy Zachodniej. W Niemczech, Francji, Holandii, Wielkiej Brytanii i Irlandii szlaki wodne są dobrze rozbudowane. Jednak zdaniem Piotra Górskiego, Polska także nie ma się czego wstydzić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?