MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Znalazły pokarm

MACIEJ GORSKI
Kuny i lisy żyją sobie na wolności w Gorzowie. - Nie trzeba ich się obawiać bardziej niż bezdomnych psów - mówią leśnicy. Weterynarze znają ,,miejskie’’ nory lisów. Zwierzęta są nawet szczepione przeciw wściekliźnie.

W sobotę reporter ,,GL’’ widział lisa przy ul. Walczaka na wysokości restauracji U Marii. Przechodzący niedaleko ludzie nie spłoszyli zwierzęcia, spokojnie poszło do parku. Niedawno dwóch reporterów ,,GL’’ widziało lisa przy ul. Olimpijskiej. Miał coś w pysku. Pobiegł pod górę, w stronę stadionu przy ul. Myśliborskiej. Mieszkanka Zielonej Kotliny latem widziała kilka kun biegnących przez jej ogród. - Zniszczyły rabatki z kwiatami - mówi. Sklep sieci Lidl informuje na ulotkach, że w jego pobliżu jest zainstalowany ,,odstraszacz do kun’’.

Znalazły pokarm

Lisy i kuny znalazły w mieście dobre warunki do życia. Wystarczy trochę drzew lekko na uboczu od ludzi. Lisy kopią nory, kuny zamieszkują stare gniazda ptasie i dziuple wewnątrz drzew. Nocą wychodzą na żer, przeważnie do śmietników. Zjadają również myszy, różne płazy i gady, ale mogą też atakować ptaki na wolności i drób hodowlany. Jeśli ten ostatni jest źle zabezpieczony, stanowi łatwy łup dla drapieżników. - One z natury są bardziej inteligentne od roślinożerców - mówi Tomasz Kalembkiewicz z nadzoru nadleśnictwa Bogdaniec.
Ostrzega, że tylko trochę większa od głowy lisa szczelina w płocie wystarczy, żeby rudzielec wtargnął do ogrodu. Kuny są bardziej zwinne, umieją chodzić po drzewach, więc płoty nie są dla nich żadną przeszkodą. Bywa, że kradną kury z domostw, ale wystarczy porządnie zabezpieczyć kurniki, by temu zapobiec.
Jeśli dzikie zwierzęta nie boją się ludzi, to niekoniecznie dlatego, że są wściekłe. Po prostu przyzwyczaiły się do nas. - Podobnie jak kaczki na stawach miejskich - wskazuje T. Kalembkiewicz. Lisy i kuny, choć żyją w mieście, nadal są dzikie. Nie trzeba ich się szczególnie obawiać, ale lepiej zbytnio się do nich nie zbliżać.

Trzeba szczepić

Populację lisów w Gorzowie ocenia się na 150 sztuk. Są tutaj od kilku pokoleń. Weterynarze zlokalizowali ich nory w kilku punktach miasta i wykładają szczepionki. Nie ma więc obawy, że wszystkie obecne wśród nas lisy są wściekłe. - One w dużym stopniu chronią nas przed wścieklizną - informuje Józef Jagódka, powiatowy lekarz weterynarii. Żywią się bowiem szczurami, które są głównymi nosicielami tej choroby w mieście.
- Lisy nie atakują ludzi, mogą się jedynie bronić w stresie - zapewnia J. Jagódka. Domowe zwierzęta trzeba jednak chronić stosując szczepienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska